Przez kilka następnych lekcji mój humor znacznie się zmienił i to na
gorsze. Nie widziałam w szkole Daniela, a Miłosz nie miał pojęcia, gdzie
ten chłopak się podziewa. W dodatku cały czas myślałam o tej głupiej
scence, która wydarzyła się rano. Zastanawiałam się w co gra ten
chłopak. Chciał wzbudzić moją zazdrość? A może chciał mi pokazać, że jak
nie ja to będzie inna. Jednego byłam pewna, udało mu się zwrócić na
siebie moją uwagę. Gdy zadzwonił dzwonek na długą przerwę, powoli
wyszłam z klasy.
- ej a ty nie idziesz z nami?- usłyszałam głos Dagi
- przyjdę za jakiś czas ok?- powiedziałam czule się uśmiechając,
dziewczyna niepewnie na mnie spojrzała, ale pokiwała tylko głową i
odwzajemniła uśmiech. Szłam długim korytarzem, który z każdą chwilą
pustoszał coraz bardziej. Uczniowie w taką pogodę nie mieli ochoty na
siedzenie w szarych murach gmachu. Już po chwili szłam pustym
korytarzem, kierując się do tylnego wyjścia ze szkoły. Kiedy skręciłam w
prawo, oniemiałam. Na mojej drodze stał Krystian, chciałam się wycofać,
ale niestety zauważył mnie. Na jego twarzy momentalnie pojawił się
łobuzerski uśmiech. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i iść przed
siebie. Kiedy go mijałam, nawet na niego nie spojrzałam. Szłam przed
siebie a on nie spuszczał ze mnie wzroku. Byłam z siebie dumna. Ale
zaczęłam się denerwować, kiedy chłopak zaczął podążać za mną. Wyszłam ze
szkoły, ale on nie odpuszczał. W końcu stanęłam i czekałam na to, co
zrobi. On podszedł bliżej i stanął za mną, czułam jego spokojny oddech
na swojej szyi. Zaczynałam coraz bardziej się denerwować.
- gdzie idziesz?- jego szept przy moim uchu, spowodował, że lekko
drgnęłam. Cały czas udawałam, że nie robi to na mnie wrażenia, lecz
chyba niezbyt dobrze mi to wychodziło.
- nie twoja sprawa- próbowałam opanować głos, który drżał. Zdobyłam
się na najbardziej obojętną barwę głosu, na jaką było mnie w takiej
sytuacji stać
- no i tu się mylisz- poczułam jego dłoń, którą objął mnie w pasie i
przyciągnął do siebie, chciałam się wyrwać, ale chyba nie miałam tyle
siły
- puść mnie- powiedziałam nerwowo
- martwię się o ciebie
- martwisz się o kogoś innego niż ty sam?- zdobyłam się na kpinę w
głosie, a jego uścisk momentalnie osłabł na tyle, że mogłam się wyrwać
- jak mi zależy to się martwię- powiedział, a jego głos momentalnie
się zmienił. Nie był już tym pewnym siebie zakłamanym podrywaczem.
Zdawało mi się, że pokazuje swoją prawdziwą naturę. Chłopak wyminął mnie
i zaczął iść przed siebie. Powoli podążałam za nim, nie wiem czemu. Coś
kazało mi iść, a nogi najwidoczniej właśnie tego czegoś słuchały. Już
po chwili chłopak siedział na murku, który tak lubię. Włożył rękę do
kieszeni i wyciągnął z niej paczkę papierosów, po czym
wziął jednego i zapalił mocno zaciągając się dymem. Skrzywiłam się
obserwując ten widok. Jednak podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. Nic
nie mówiłam, patrzyłam przed siebie, siedząc w ciszy. Chłopak wyciągnął
w moją stronę rękę z papierosami, jednak widząc mój grymas na twarzy
wycofał ją i lekko się uśmiechnął. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy,
kiedy skończył palić spojrzał w moją stronę.
- czemu tu ze mną siedzisz?- uśmiechnęłam się lekko do siebie, tak
czemu ja z nim tu siedzę? Spojrzałam na niego i tylko wzruszyłam
ramionami, ponownie przeniosłam wzrok na rozległe łąki, które znajdowały
się za szkołą. Wszystko wyglądało przepięknie, zadbane zielone łąki, a
na nich różnokolorowe kwiaty- myślałem, że mnie nie lubisz
- to nie tak- odpowiedziałam cicho
- to jak?- nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, spuściłam lekko
głowę- wiem, że czasami trudno ze mną wytrzymać- lekko się zaśmiałam
słysząc te słowa- co w tym śmiesznego?- udawał oburzenie
- to czasami
- czepiasz się, ja tu się otwieram, jestem romantiko a ty co?-
zrobił minę zbitego pieska, a ja zaczęłam się śmiać. Zachowywał się
zupełnie inaczej niż zwykle
- czemu zawsze taki nie jesteś?- zapytałam poważnie
- romantiko?- zapytał zdziwiony
- nie głupku- zaśmiałam się krótko- taki jak teraz, czemu przeważnie udajesz kogoś kim nie jesteś
- a może jestem po prostu zwykłym podrywaczem bez uczuć?-
powiedział i spojrzał przed siebie, po czym wyciągnął znowu papierosy i
chciał zapali, ale złapałam jego dłoń, zrozumiał o co mi chodzi, bo
niechętnie schował opakowanie z lekkim grymasem
- to niemożliwe -pokiwałam szybko głową, a on lekko się zaśmiał- przy mnie jesteś całkiem inny
- widzisz jak na mnie działasz- zaśmiał się lekko i wstał,
spojrzałam na niego pytająco, a on tylko nachylił się pocałował mnie w
czoło i powiedział- porozmawiamy innym razem
Siedziałam tam jeszcze chwilę, czekając aż minie całe oszołomienie.
W końcu zabrałam swoją torbę i weszłam do szkoły, kierując się na
boisko przed nią, gdzie spodziewałam się zastać Dagę i Miłosza. Kiedy
wyszłam ze szkoły i spojrzałam na miejsce, gdzie przeważnie
siedzieliśmy, zobaczyłam tam trzy osoby. Uśmiechnęłam się do siebie,
wiedząc kto z nimi siedzi. Podeszłam do nich bliżej i usiadłam obok
Daniela
- co to się stało, że pojawiłeś się w szkole?- zaśmiałam się patrząc na Daniela, on tylko zadziornie się uśmiechnął
- ty mnie tu przyciągasz- spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
- no to wcale ci się do mnie nie śpieszyło
- jak to nie- zaśmiał się- śpieszyłem się, ale ktoś mnie zatrzymał
- ciekawe kto
- zły pan, który nie chciał, żebyśmy się spotkali, ale jak to w
bajkach bywa, dobro zawsze zwycięża- udał dumnego z siebie, a ja tylko
się zaśmiałam i szturchnęłam go w bok
- głupku i ty myślisz, że utożsamiasz się z tym dobrem?- on spojrzał się na mnie i udając urażonego powiedział
- ranisz mnie- zaczęłam się śmiać, a po chwili on również
- i kto tu jest oszołomem- powiedział Miłosz, przytulając do siebie
Dagę, my tylko z Danielem wymieniliśmy się spojrzeniami i równo
powiedzieliśmy
- dalej wy- po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać
Reszta dni minęła mi w spokoju. Prawie każdą przerwę spędzałam z
Danielem. Nie widziałam nigdzie Krystiana i nawet zbytnio się tym nie
przejmowałam. Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji wyszłam
z klasy i udałam się w kierunku mojej szafki. Spostrzegłam tam
czekającego na mnie Daniela
- a pan na kogo czeka?- powiedziałam podchodząc bliżej, on uśmiechnął się rozmarzony
- na śliczną brązowooką dziewczynę, taką szczupłą wysoką brunetkę, która ma śliczny uśmiech
- hmm no to nie wiem, czy pan szybko ją znajdzie- powiedziałam
wysilając się na powagę i otworzyłam szafkę, on stanął za mną, położył
głowę na moim ramieniu i szepnął
- już znalazłem, teraz mam nadzieje, że zgodzi się ze mną wrócić do
domu- czułam jak moje serce zaczyna bić dużo szybciej. Nie mogłam
przestać się uśmiechać. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam mu w
oczy
- a nie ma pan jeszcze jednej lekcji?- uśmiechnął się zadziornie
- los jest dla mnie łaskawy i okazało się, że nie mam, to jak mogę potowarzyszyć ci w drodze do domu?
- no skoro nalegasz- udałam obojętność, a on lekko posmutniał
- nie chcesz to nie- odwrócił się i chciał iść, ale złapałam go za
rękę i przyciągnęłam do siebie. Chyba się tego nie spodziewał, bo
stracił równowagę i wpadł na mnie, przypierając swoim ciałem do szafki
- lecisz na mnie- zaśmiałam się,
- pociągasz mnie- oboje zaczęliśmy się śmiać. Jego twarz zaczęła
niebezpiecznie zbliżać się do mojej, a jego oddech delikatnie muskał
moją skórę. Uśmiechnął się łobuzersko i dodał- to jak idziemy
- idziemy- powiedziałam radośnie, zarzucając torbę na ramię i
zamykając szafkę ruszyłam do wyjścia. Chciałam iść w stronę mojego domu,
jednak Daniel pociągnął mnie za rękę w stronę parkingu- mieliśmy iść-
powiedziałam spoglądając na niego
- no idziemy przecież do auta- powiedział rozbawiony, a ja uderzyłam go lekko w ramie
- wiesz, że nie o to mi chodziło
- za często mnie bijesz- skrzywił się, a ja lekko się zaśmiałam
- postanowiłem, że zabiorę cię na lody- uśmiechnął się łobuzersko i
otworzył drzwi swojego srebrnego audi a6, zapraszając mnie tym samym do
środka. Wiedziałam, że chłopak ma bogatych rodziców, ale i tak
uważałam, że takie prezenty to lekka przesada. Niby tylko raz w życiu ma
się osiemnastkę, bo to właśnie wtedy Daniel dostał samochód, ale
przecież takie prezenty są naprawdę drogie. Już po chwili chłopak
siedział za kierownicą i odpalał samochód- o czym tak myślisz?- zapytał
spoglądając na mnie uważnie
- o niczym- uśmiechnęłam się do niego- jedziemy?
- zabiorę cię do najlepszej lodziarni w mieście, jak raz
spróbujesz, to już zawsze będziesz chciała tam ze mną jeździć- zaśmiałam
się tylko lekko
- zobaczymy czy maja tam aż takie dobre lody
- nawet nie waż się w to wątpić- powiedział poważnie, a ja widząc
jego minę nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Kiedy dojechaliśmy do
lodziarni, Daniel poszedł i zamówił nam po, jak to stwierdził,
najlepszym deserze jaki widział świat. Świetnie się bawiliśmy, siedząc i
jedząc lody. Nie chętnie przyznałam mu, że tak dobrych lodów jeszcze
nie jadłam.
- Daniel pamiętasz, że miałeś mi o czymś powiedzieć?- powiedziałam
niepewnie, przyglądając się jego minie. Spoważniał i spojrzał na mnie
wymownie
- naprawdę, chcesz psuć tak piękne chwile rozmową o tym pajacu?-
skarciłam go wzrokiem, a on tylko wzruszył ramionami- nie moja wina, że
to pajac
- oj obiecałeś
- no i dotrzymam słowa, ale może kiedy indziej?- spojrzał błagalnie, ale ja tylko pokręciłam przecząco głową
- to jest dla mnie ważne, no proszę cię
- ech a ja cię proszę, żebyś nie kazała mi mówić o tym w moim
ulubionym miejscu. To miejsce kojarzy mi się jedynie z miłymi
wspomnieniami i chciałbym, żeby tak zostało
- och no to możemy iść gdzie indziej
- ale ja wolę posiedzieć z tobą tutaj- widząc moją niezadowoloną
minę uśmiechnął się lekko i złapał mnie za dłoń, którą trzymałam na
stoliku- umówmy się, że porozmawiamy o tym w sobotę, dobrze?
- obiecujesz?
- obiecuje- uśmiechnął się szeroko a ja odwzajemniłam ten gest.
ZAJE*ISTE !!!!!! <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next'a ;)
Super !!! Jak ja kocham te ich rozmowy <33
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział z niecierpliwością ^^
Ej ty to kontynułujesz czy to jest nowe bo się troszkę pogubiłem .. NKS
OdpowiedzUsuńja to opowiadanie przenoszę jak narazie z pingera a później będę je tu kontynuowała :)
Usuń