Chłopak jednak odsunął mnie delikatnie muskając jedynie moje usta
- kochanie nie teraz- szepnął mi do uch
-ale - nie dał mi dokończył bo znów delikatnie musnął moje usta
- wszystko w swoim czasie, nie chcę, żebyś czegoś jutro żałowała-
nie wierzyłam w to co słyszę, w tej chwili wyglądało to tak, jakbym
chciała zmusić go do seksu. Na samą myśli zaczerwieniłam się a on
łobuzersko się uśmiechnął- uwielbiam, gdy tak na ciebie działam
- przestań- rzuciłam mu gniewne spojrzenie, na które on tylko prychnął i zeszłam z jego kolan
- ech no jaka ulga, jesteś strasznie ciężka- powiedział udając poważnego
- coś ty powiedział?- ja też udawałam poważną, sięgnęłam po leżącą obok poduszkę i rzuciłam w niego
- o nie to wojna- krzyknął i zaczął mnie gonić. Świetnie się
bawiliśmy i nawet nie zauważyliśmy kiedy minęły dwie godziny. Chłopak
niechętnie pożegnał się ze mną, słodko mnie przy tym całując. Przy
Danielu zdawało się, jakby wszystkie problemu znikały, nic się nie
liczyło tylko my. Uciekałam w inny świat, lepszy, piękniejszy. Leżąc na
łóżku zastanawiałam się czy powinnam wejść na fejsa i zobaczyć czy coś
odpisała, kiedyś przecież i tak będę musiała to zrobić. Teraz jednak nie
chciałam psuć sobie humoru.
Dwa kolejne dni minęły mi w dobrym towarzystwie, oczywiście mam na
myśli Daniela. Spędzaliśmy ze sobą naprawdę sporo czasu. Do takiej
sytuacji jak u mnie w domu więcej nie doszło. Czasami jedynie się
całowaliśmy i to w zupełności mi wystarczało. Jego czuły delikatny
dotyk, powodował, że za każdym razem miałam dreszcze na całym ciele.
Dogadywaliśmy się coraz lepiej, przestałam już myśleć o Krystianie i od
tamtej rozmowy na murku ani razu go nie widziałam.
Kiedy obudziłam się w sobotni poranek, słońce wpadało do mojego
pokoju, przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam
na zegarek była dopiero 9 rano a ja już się wyspałam. Wstałam więc
powoli z łóżka i zrobiłam poranną toaletę. Wyszłam na balkon i poczułam,
że jest bardzo ciepło. Postanowiłam, że założę kupione niedawno szorty i
luźniejszą bluzkę. Zeszłam na dół i nasypałam do miski płatków, które
zalałam mlekiem. Kiedy zjadłam usiadłam przed telewizorem i zaczęłam
oglądać różne głupoty, jednak cały czas powracała do mnie myśl, że
powinnam zobaczyć, czy Majka odpisała, minęło trochę czasu a ja wciąż
bałam się tam spojrzeć. Po dłuższym zastanowieniu poszłam na górę i
włączyłam laptopa. Usiadłam z nim na łóżku i głęboko oddychałam.
- dobra pora wziąć się za swoje życie- powiedziałam głośno i
zalogowałam się do portalu. Przejrzałam kilka powiadomień i zaproszeń do
znajomych. Cały czas odkładałam na później moment zobaczenia
wiadomości. Przeglądałam co działo się przez kilka dni, nowe zdjęcia,
durne wpisy, kilka piosenek i nic poza tym. Nadszedł moment, w którym
musiałam przeczytać wiadomość.
" O czym ty mówisz, przez kilka lat mieszkałaś z ojcem. A tutaj
zawsze byłaś w centrum uwagi. Nie wiem co twoja mama ci naopowiadała ale
zawsze byłaś jak szkolna gwiazdeczka. Twój ojciec szukał cię przez
długi czas i nie wiedział jak ma się z tobą skontaktować. Wiesz
chciałabym się z tobą zobaczyć. Powiedz gdzie ty się podziewasz? A skoro
mi nie wierzysz to trzymaj zdjęcie może to ci coś przypomni"
Do wiadomości był dołączony plik, wczytałam go i zobaczyłam mnie z
Mają, byłyśmy uśmiechnięte. Wyglądałyśmy jak przyjaciółki, przez chwilę
znów miałam wrażenie, że ja ją znam i to bardzo dobrze. Coś kazało mi
jej zaufać i uwierzyć w to co napisała. Nie wiedziałam co mam zrobić.
Leżałam na łóżku i zastanawiałam się z kim mogę porozmawiać o tym
wszystkim. Nie chciałam się znowu zwierzać Danielowi, a Daga była teraz
pewnie gdzieś z Miłoszem. Wpadłam na dość szalony pomysł, chciałam
jechać do Krakowa. Była tylko jedna osoba, która mogłaby mi w tym pomóc.
Sama nie mogłam tam jechać, nie dałabym rady. Daniel miał auto i miałam
nadzieje, że pomoże mi się dostać do Krakowa, przecież mówił, że zawsze
mogę na niego liczyć. Szybko sięgnęłam po telefon i wystukałam jego
numer, już po chwili usłyszałam jego radosny głos
- no hej księżniczko, stęskniłaś się?
- tak trochę- powiedziałam uśmiechnięta, jednak miałam do niego
inną sprawę teraz- znajdziesz dla mnie chwilę, chciałam cię o coś
poprosić
- a o co?-
- to nie na telefon
- to za 10 minut w parku? Musze wyprowadzić Riko
- no ok to w parku pa- powiedziałam i rozłączyłam się. Wzięłam
głęboki wdech, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Szybko
wyszłam z domu i zaczęłam iść w stronę parku. Chłopak siedział na ławce i
już na mnie czekał, gdy mnie zobaczył pomachał i uśmiechnął się słodko,
kiedy usiadłam obok, pocałował mnie w policzek
- hej
- hej- uśmiechnęłam się do niego
- no to co to za sprawa?
- przeczytałam wiadomość i wiesz zdaje mi się, że ta dziewczyna ma rację, ja ją chyba nawet trochę pamiętam
- no może to jakaś koleżanka z klasy- przyglądał mi się uważnie
- nie sądzę, zdaje mi się, że to ktoś więcej, w dodatku to co mówi o moim ojcu, a jeżeli on naprawdę mnie szukał?
- chcesz mi powiedzieć, że twoja matka cię porwała i od tak jej się to udało?
- nie wiem, to jest skomplikowane
- Paulina przestań się tym tak zadręczać, porozmawiaj z mamą i może ona ci coś powie
- mam inny pomysł- powiedziałam powoli, a on uważnie mi się przyglądał- chcę jechać do Krakowa
- oszalałaś ? jak chcesz tam jechać, kiedy?
- miałam właśnie nadzieje, że pojedziesz tam ze mną dzisiaj-
spojrzałam na niego błagalnie, ale on tylko szybko pokiwał przecząco
głową
- a co z twoją matką, nie możesz od tak jechać do innego miasta
- coś się wymyśli, ja muszę to wszystko wyjaśnić
- Paulina ale nie możesz od tak tam jechać
- mogę i chciałam, żebyś mi pomógł
- nie pozwolę ci tam jechać, a tym bardziej sam cię tam nie zawiozę
- mówiłeś, że zawsze mogę na ciebie liczyć- powiedziałam już lekko zdenerwowana i zawiedziona
- ale nie w tym, to trzeba na spokojnie wyjaśnić
- a co ty byś zrobił na moim miejscu, siedział tak i czekał aż samo się wszystko wyjaśni?
- ja to co innego, ty taka nie jesteś
- jasne, bo ja jestem spokojna i zawsze robię to, czego inni ode
mnie oczekują- już prawie krzyczałam, czułam jak do oczy napływają mi
łzy
- Pola uspokój się- chłopak objął mnie ramieniem i chciał przytulić do siebie, ale wyrwałam mu się
- muszę już iść narazie- powiedział i wstałam, ale on zatrzymał mnie
- nie denerwuj się tak, chcę dla ciebie jak najlepiej
- jasne, daj mi spokój, zawiodłam się na tobie- w tej chwili nie
mogłam już dłużej tam stać, czułam jak po policzku popłynęła mi łza,
szybko pobiegłam w stronę domu. Kiedy tam wbiegłam rozpłakałam się jak
dziecko. Zawiodłam się naprawdę się na nim zawiodłam. Myślałam, że on
mnie zrozumie, ale myliłam się. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Nagle
usłyszałam dzwonek do drzwi, myślałam, że to Daniel dlatego nie
otwierałam. Ale chyba po którymś z kolei dzwonieniu usłyszałam znajomy
głos przyjaciółki
- Pola otwórz- powoli wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi
- hej- powiedziałam cicho, ocierając łzy
- kochanie- dziewczyna przytuliła mnie do siebie i weszłyśmy do
środka- Daniel wszystko mi powiedział, czemu mi nic nie powiedziałaś ?
- nie chciałam ci głowy zawracać, byłaś zajęta i jakoś tak wyszło- powiedziałam powoli
- następnym razem pamiętaj, że masz mi o takich sprawach mówić, no
ale teraz chciałam pogadać z tobą o tym twoim szalonym pomyśle-
spojrzałam na nią niepewnie
- nie rozumiem, dlaczego on nie chce ze mną jechać
- kochanie nie obraź się, ale ja też uważam, że to kiepski pomysł
- stoisz po jego stronie?- powiedziałam zbulwersowana
- po niczyjej stronie nie stoję, po prostu ty nic nie wiesz o tej dziewczynie, nie możesz od tak tam jechać to niebezpieczne
- wiesz co jak masz zamiar tak jak Daniel próbować mnie przekonać,
że to głupi pomysł, to lepiej już wyjdź bo nie mam ochoty tego słuchać
- ale Pola- dziewczyna była zmieszana i zaskoczona
- lepiej będzie jak pójdziesz- powiedziałam i otworzyłam drzwi, nawet na nią nie spojrzałam
- jak wolisz- powiedziała wkurzona i wyszła. Zamknęłam za nią drzwi
i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i nie wiedziałam co mam
teraz robić. Nawet nie miałam z kim porozmawiać, bo z przyjaciółmi
właśnie się pokłóciłam. Leżałam tak i myślałam co zrobić, kiedy
usłyszałam dzwoniący telefon to była mama. Uspokoiłam się trochę i
odebrałam
- tak?- powiedziałam spokojnie
- kochanie chciałam ci tylko powiedzieć, że nie wrócę na noc, bo
musimy jechać dzisiaj z pewnym projektem do Warszawy mam nadzieje, że
dasz sobie radę postaram się wrócić jak najszybciej
- ok- powiedziałam jedynie, a ona się pożegnała i rozłączyła. W tej
chwili wiedziałam, że zbyt szybko nie dowiem się prawdy. Nawet gdybym
chciała porozmawiać z mamą jej nie będzie przez jakiś czas. Załamana
rzuciłam się na łóżko, jeszcze nigdy nie czułam takiej bezradności.
Byłam zła na samą siebie, że nie mogę nic z tym wszystkim zrobić.
Dopiero teraz dostrzegłam na biurku małą białą karteczkę. Podeszłam
bliżej i przypomniałam sobie co to jest, w głowie miałam słowa chłopaka "
zawsze możesz na mnie liczyć". Trzymałam chwilę tak tą karteczkę i
zastanawiałam się czy zadzwonić czy nie. Wykręciłam numer i nacisnęłam
zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, może nie powinnam do niego dzwonić,
przecież przez ostatnie dni wgl się z nim nie widziałam. Drugi sygnał,
ale z drugiej strony to jedyna osoba, która może mi teraz pomóc. Trzeci
sygnał, co ja mu wgl powiem, byłam zła na siebie, że dzwonie już
chciałam się rozłączyć ale usłyszałam jego jakby zaspany głos
- słucham
- hej- powiedziałam nieśmiało
- kto mówi- był najwidoczniej zdziwiony
- tu Pola
- o hej- jego głos, od razu był radosny a ton dużo przyjemniejszy
- nie obudziłam cię?
- hmm powiedzmy, że i tak miałem wstawać, no ale stało się coś
- ech tak jakby, chyba muszę z kimś pogadać i jesteś jedyną osobą, która mi została
- o jak miło- zaśmiał się- to co chcesz gadać przez telefon, czy spotkamy się na mieście?
- chyba lepiej będzie na mieście
- to wpadnę po ciebie za pół godziny wystarczy ci czasu, żeby się przyszykować?
- to ty dopiero wstałeś- powiedziałam z lekką kpiną
- no fakt, ale... no dobra nie mam nic na swoją obronę, za pół godziny będę
- ok to pa
- pa śliczna- uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na bok.
Podeszłam do lustra i przeraziłam się widokiem, jaki zobaczyłam. Cała
rozmazana, podpuchnięte oczy i rozczochrane włosy, no pięknie,
pomyślałam i zaczęłam jakoś się ogarniać. Zanim doprowadziłam się do
porządku minęło dobre dwadzieścia minut. Spojrzałam jeszcze raz w
lustro i upewniłam się, że mogę tak wyjść do ludzi. Zeszłam do kuchni i
napiłam się jeszcze soku. Pomyślałam, czy na pewno chcę o tym wszystkim
rozmawiać z Krystianem. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
Wzdrygnęłam się lekko i podeszłam do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam
szeroko uśmiechniętego Krystiana
- gotowa?
- tak- odwzajemniłam uśmiech
- no to zapraszam- podał mi rękę, spojrzałam na nią i niepewnie za
nią złapałam- spokojnie nie porwę cię- zaśmiał się chłopak, a ja
spojrzałam na niego i walnęłam go w ramie
- przestań bo zacznę się bać
- a jeszcze się nie boisz ze mną jechać ?
- jechać?- zdziwiłam się
- no na miasto, zabiorę cię w fajne miejsce. Skoro dzwoniłaś do
mnie musiało stać się coś poważnego- podeszliśmy do jego czarnego BMW i
otworzył przede mną drzwi od strony pasażera
- dziękuje- powiedziałam i wsiadłam. Jechaliśmy w ciszy,
przynajmniej początkowo. Nie wiedziałam jak mam zacząć, a on nie
naciskał na mnie. Spokojnie czekał, aż będę gotowa, żeby się otworzyć. W
aucie słychać było muzykę, dokładniej rap, właśnie tego słuchał ten
chłopak. Gdy się zatrzymał spostrzegłam, że jesteśmy na drugim końcu
miasta, byłam tu może z dwa razy jedynie.
- no to prawie jesteśmy- powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie
- prawie?- zdziwiłam się lekko
- w miejsce, w które cię zabieram nie dojedziemy autem, musimy iść na pieszo.
- ok- uśmiechnęłam się lekko, a chłopak spojrzał na moje nogi
- masz szczęście, że nie ubrałaś szpilek, bo byłby problem-
zaśmiałam się i wysiadłam z auta. Już po chwili chłopak znalazł się obok
mnie.
- często tu bywasz- spytałam, bo nie chciałam już dłużej iść w ciszy, a żaden inny temat nie przychodzi mi do głowy
- czasami, gdy mam problemy
- a teraz masz?
- nie ale mam nadzieje, że tobie też to miejsce pomoże
- oby- mruknęłam pod nosem, a chłopak spojrzał się na mnie z czułością i szepnął
- napewno- dalej szliśmy rozmawiając dość ogólnie, aż dziwiło mnie,
że on nie sprowadza rozmowy na jeden tor, zdawał mi się, całkiem inny.
Kolejny dowód na to, że nie znam się na ludziach. Kiedy dotarliśmy na
polane, było tam bardzo spokojnie, nie widziałam tam ani jednej osoby.
- jesteśmy- powiedział chłopak
- pięknie tu- powiedziałam rozglądając się po okolicy, wysokie
drzewa powiewające w wiosennym wietrze, kolorowe kwiaty rosnące naokoło.
Cisza, przyjemna cisza jaka tu panowała. To miejsce było wręcz idealne
do rozmyśleń i wyciszenia się. Gdy spojrzałam na chłopaka, on siedział
już pod drzewem, patrząc przed siebie. Podeszłam do niego i usiadłam
obok
- ciesze się, że ci się tu spodobało- uśmiechnął się lekko
- jak znalazłeś to miejsce?
- kiedyś, po jednej z kłótni z rodzicami, byłem tak zdenerwowany,
że jechałem autobusami jak najdalej od domu. Dojechałam na przystanek w
pobliżu i szedłem przed siebie, aż trafiłem tutaj. Widok zaparł mi dech w
piersiach i sprawił, że wszystko zdawało się mniej zagmatwane- chłopak
opowiadał powoli a na jego twarzy pojawiał się uśmiech, którego
wcześniej nie widziałam. Był tak prawdziwy, serdeczny i było w nim tyle
szczęścia. Spojrzał na mnie i spoważniał - ale zdaje mi się, że to ty
miałaś mówić
- no chyba tak- wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mu opowiadać o
tym, jak wcześniej wyglądało moje życie, że straciłam kiedyś pamięć i
tak dalej, musiałam powiedzieć mu o wszystkim, bo on nic o mnie nie
wiedział. Powiedziałam też o Majce i o dzisiejszej wiadomość
- a ja myślałem, że to ja mam popierdolone życie- skomentował jedynie gdy skończyłam- i co chcesz z tym wszystkim zrobić?
- chciałam jechać do Krakowa, ale kiedy powiedziałam o tym
Danielowi to nie chciał ze mną jechać i mi też zabronić, twierdził, że
powinnam pogadać o tym z mamą, ale ona i tak teraz gdzie pojechała więc
to nie wchodzi w grę
- jego to ty się wgl nie słuchaj- powiedział lekko się przy tym
krzywiąc, jakby sama myśl o nim sprawiała mu ból- zastanawiam się,
dlaczego jeszcze nie jedziesz do Krakowa, ja już dawno byłby w drodze
- to nie takie proste, sama nie dam rady, nie będę miała na tyle siły, żeby to wszystko wyjaśnić
- a ta twoja przyjaciółka?
- ona trzyma stronę Daniela i to jeszcze bardziej mnie denerwuje
- w takim razie pozostaje ci już tylko jedno wyjście- spojrzałam na
niego pytająco a on uśmiechnął się cwaniacko- musisz jechać ze mną
- co?- powiedziałam zdziwiona- pojechałbyś tam ze mną?
- no a czemu nie? trochę sobie pozwiedzam i przypilnuje, żeby nic ci się nie stało. Wycieczka z tobą to sama przyjemność
- no nie wiem- powiedziałam niepewnie, nie wiedziałam czy dam radę z
nim jechać, przecież wgl go nie znam to będzie mega szalone
- nie chcesz to nie naciskam
- hmm chyba chcę- spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem i podniósł się z trawy, podając mi rękę
- musimy jechać jak najszybciej, bo wole tam być jeszcze dzisiaj
- yy ale ja chyba muszę wziąć coś na przebranie
- spokojnie chodź- pociągnął mnie za sobą i już szliśmy w stronę
jego auta. Krystian cały czas miał bardzo dobry humor zaczynało mnie to
nawet martwić. Kiedy byliśmy już u mnie i wzięła wszystko co wydawało mi
się potrzebne, zeszliśmy do jego auta i stanęliśmy koło niego
- komu w drogę temu czas- zaśmiał się chłopak a ja spojrzała na niego z lekkim przerażeniem
- zaczynam się ciebie bać, ty nie uciekłeś przypadkiem z psychiatryka?
- uciekłem właśnie z Krakowa i chcę odwiedzić znajomych dlatego się tak śpieszę- zaczęliśmy się śmiać i wsiedliśmy do auta.
Świetne i super że ten rozdział jest dłuższy !!! NEXT PLEASE !!! <3
OdpowiedzUsuńMEGA !!!! <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny ???
Rozdział jak zawsze super, no i coś się dzieje z Krystianem ^^
OdpowiedzUsuńRozdział zaliczam do jednych z najlepszych, chociaż co ja gadam wszystkie są świetne :*
Całuję <3
Aga
Ekstra rozdziałek !! c:
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego
Maja xD
Czytam to drugi raz (śledziłam cię cały czas na pingerze) i no kurcze, mogę to czytać w nieskończoność , bo to jest hiper genialne. <3 i tak nie mogę się doczekać 19. *-*
OdpowiedzUsuń