poniedziałek, 24 czerwca 2013

rozdział dziesiąty

Chłopak jednak odsunął mnie delikatnie muskając jedynie moje usta
- kochanie nie teraz- szepnął mi do uch
-ale - nie dał mi dokończył bo znów delikatnie musnął moje usta
- wszystko w swoim czasie, nie chcę, żebyś czegoś jutro żałowała- nie wierzyłam w to co słyszę, w tej chwili wyglądało to tak, jakbym chciała zmusić go do seksu. Na samą myśli zaczerwieniłam się a on łobuzersko się uśmiechnął- uwielbiam, gdy tak na ciebie działam
- przestań- rzuciłam mu gniewne spojrzenie, na które on tylko prychnął i zeszłam z jego kolan
- ech no jaka ulga, jesteś strasznie ciężka- powiedział udając poważnego
- coś ty powiedział?- ja też udawałam poważną, sięgnęłam po leżącą obok poduszkę i rzuciłam w niego
- o nie to wojna- krzyknął i zaczął mnie gonić. Świetnie się bawiliśmy i nawet nie zauważyliśmy kiedy minęły dwie godziny. Chłopak niechętnie pożegnał się ze mną, słodko mnie przy tym całując. Przy Danielu zdawało się, jakby wszystkie problemu znikały, nic się nie liczyło tylko my. Uciekałam w inny świat, lepszy, piękniejszy. Leżąc na łóżku zastanawiałam się czy powinnam wejść na fejsa i zobaczyć czy coś odpisała, kiedyś przecież i tak będę musiała to zrobić. Teraz jednak nie chciałam psuć sobie humoru.

Dwa kolejne dni minęły mi w dobrym towarzystwie, oczywiście mam na myśli Daniela. Spędzaliśmy ze sobą naprawdę sporo czasu. Do takiej sytuacji jak u mnie w domu więcej nie doszło. Czasami jedynie się całowaliśmy i to w zupełności mi wystarczało. Jego czuły delikatny dotyk, powodował, że za każdym razem miałam dreszcze na całym ciele. Dogadywaliśmy się coraz lepiej, przestałam już myśleć o Krystianie i od tamtej rozmowy na murku ani razu go nie widziałam.
Kiedy obudziłam się w sobotni poranek, słońce wpadało do mojego pokoju, przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na zegarek była dopiero 9 rano a ja już się wyspałam. Wstałam więc powoli z łóżka i zrobiłam poranną toaletę. Wyszłam na balkon i poczułam, że jest bardzo ciepło. Postanowiłam, że założę kupione niedawno szorty i luźniejszą bluzkę. Zeszłam na dół i nasypałam do miski płatków, które zalałam mlekiem. Kiedy zjadłam usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać różne głupoty, jednak cały czas powracała do mnie myśl, że powinnam zobaczyć, czy Majka odpisała, minęło trochę czasu a ja wciąż bałam się tam spojrzeć. Po dłuższym zastanowieniu poszłam na górę i włączyłam laptopa. Usiadłam z nim na łóżku i głęboko oddychałam.
- dobra pora wziąć się za swoje życie- powiedziałam głośno i zalogowałam się do portalu. Przejrzałam kilka powiadomień i zaproszeń do znajomych. Cały czas odkładałam na później moment zobaczenia wiadomości. Przeglądałam co działo się przez kilka dni, nowe zdjęcia, durne wpisy, kilka piosenek i nic poza tym. Nadszedł moment, w którym musiałam przeczytać wiadomość.
" O czym ty mówisz, przez kilka lat mieszkałaś z ojcem. A tutaj zawsze byłaś w centrum uwagi. Nie wiem co twoja mama ci naopowiadała ale zawsze byłaś jak szkolna gwiazdeczka. Twój ojciec szukał cię przez długi czas i nie wiedział jak ma się z tobą skontaktować. Wiesz chciałabym się z tobą zobaczyć. Powiedz gdzie ty się podziewasz? A skoro mi nie wierzysz to trzymaj zdjęcie może to ci coś przypomni"
Do wiadomości był dołączony plik, wczytałam go i zobaczyłam mnie z Mają, byłyśmy uśmiechnięte. Wyglądałyśmy jak przyjaciółki, przez chwilę znów miałam wrażenie, że ja ją znam i to bardzo dobrze. Coś kazało mi jej zaufać i uwierzyć w to co napisała. Nie wiedziałam co mam zrobić. Leżałam na łóżku i zastanawiałam się z kim mogę porozmawiać o tym wszystkim. Nie chciałam się znowu zwierzać Danielowi, a Daga była teraz pewnie gdzieś z Miłoszem. Wpadłam na dość szalony pomysł, chciałam jechać do Krakowa. Była tylko jedna osoba, która mogłaby mi w tym pomóc. Sama nie mogłam tam jechać, nie dałabym rady. Daniel miał auto i miałam nadzieje, że pomoże mi się dostać do Krakowa, przecież mówił, że zawsze mogę na niego liczyć. Szybko sięgnęłam po telefon i wystukałam jego numer, już po chwili usłyszałam jego radosny głos
- no hej księżniczko, stęskniłaś się?
- tak trochę- powiedziałam uśmiechnięta, jednak miałam do niego inną sprawę teraz- znajdziesz dla mnie chwilę, chciałam cię o coś poprosić
- a o co?-
- to nie na telefon
- to za 10 minut w parku? Musze wyprowadzić Riko
- no ok to w parku pa- powiedziałam i rozłączyłam się. Wzięłam głęboki wdech, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Szybko wyszłam z domu i zaczęłam iść w stronę parku. Chłopak siedział na ławce i już na mnie czekał, gdy mnie zobaczył pomachał i uśmiechnął się słodko, kiedy usiadłam obok, pocałował mnie w policzek
- hej
- hej- uśmiechnęłam się do niego
- no to co to za sprawa?
- przeczytałam wiadomość i wiesz zdaje mi się, że ta dziewczyna ma rację, ja ją chyba nawet trochę pamiętam
- no może to jakaś koleżanka z klasy- przyglądał mi się uważnie
- nie sądzę, zdaje mi się, że to ktoś więcej, w dodatku to co mówi o moim ojcu, a jeżeli on naprawdę mnie szukał?
- chcesz mi powiedzieć, że twoja matka cię porwała i od tak jej się to udało?
- nie wiem, to jest skomplikowane
- Paulina przestań się tym tak zadręczać, porozmawiaj z mamą i może ona ci coś powie
- mam inny pomysł- powiedziałam powoli, a on uważnie mi się przyglądał- chcę jechać do Krakowa
- oszalałaś ? jak chcesz tam jechać, kiedy?
- miałam właśnie nadzieje, że pojedziesz tam ze mną dzisiaj- spojrzałam na niego błagalnie, ale on tylko szybko pokiwał przecząco głową
- a co z twoją matką, nie możesz od tak jechać do innego miasta
- coś się wymyśli, ja muszę to wszystko wyjaśnić
- Paulina ale nie możesz od tak tam jechać
- mogę i chciałam, żebyś mi pomógł
- nie pozwolę ci tam jechać, a tym bardziej sam cię tam nie zawiozę
- mówiłeś, że zawsze mogę na ciebie liczyć- powiedziałam już lekko zdenerwowana i zawiedziona
- ale nie w tym, to trzeba na spokojnie wyjaśnić
- a co ty byś zrobił na moim miejscu, siedział tak i czekał aż samo się wszystko wyjaśni?
- ja to co innego, ty taka nie jesteś
- jasne, bo ja jestem spokojna i zawsze robię to, czego inni ode mnie oczekują- już prawie krzyczałam, czułam jak do oczy napływają mi łzy
- Pola uspokój się- chłopak objął mnie ramieniem i chciał przytulić do siebie, ale wyrwałam mu się
- muszę już iść narazie- powiedział i wstałam, ale on zatrzymał mnie
- nie denerwuj się tak, chcę dla ciebie jak najlepiej
- jasne, daj mi spokój, zawiodłam się na tobie- w tej chwili nie mogłam już dłużej tam stać, czułam jak po policzku popłynęła mi łza, szybko pobiegłam w stronę domu. Kiedy tam wbiegłam rozpłakałam się jak dziecko. Zawiodłam się naprawdę się na nim zawiodłam. Myślałam, że on mnie zrozumie, ale myliłam się. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, myślałam, że to Daniel dlatego nie otwierałam. Ale chyba po którymś z kolei dzwonieniu usłyszałam znajomy głos przyjaciółki
- Pola otwórz- powoli wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi
- hej- powiedziałam cicho, ocierając łzy
- kochanie- dziewczyna przytuliła mnie do siebie i weszłyśmy do środka- Daniel wszystko mi powiedział, czemu mi nic nie powiedziałaś ?
- nie chciałam ci głowy zawracać, byłaś zajęta i jakoś tak wyszło- powiedziałam powoli
- następnym razem pamiętaj, że masz mi o takich sprawach mówić, no ale teraz chciałam pogadać z tobą o tym twoim szalonym pomyśle- spojrzałam na nią niepewnie
- nie rozumiem, dlaczego on nie chce ze mną jechać
- kochanie nie obraź się, ale ja też uważam, że to kiepski pomysł
- stoisz po jego stronie?- powiedziałam zbulwersowana
- po niczyjej stronie nie stoję, po prostu ty nic nie wiesz o tej dziewczynie, nie możesz od tak tam jechać to niebezpieczne
- wiesz co jak masz zamiar tak jak Daniel próbować mnie przekonać, że to głupi pomysł, to lepiej już wyjdź bo nie mam ochoty tego słuchać
- ale Pola- dziewczyna była zmieszana i zaskoczona
- lepiej będzie jak pójdziesz- powiedziałam i otworzyłam drzwi, nawet na nią nie spojrzałam
- jak wolisz- powiedziała wkurzona i wyszła. Zamknęłam za nią drzwi i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i nie wiedziałam co mam teraz robić. Nawet nie miałam z kim porozmawiać, bo z przyjaciółmi właśnie się pokłóciłam. Leżałam tak i myślałam co zrobić, kiedy usłyszałam dzwoniący telefon to była mama. Uspokoiłam się trochę i odebrałam
- tak?- powiedziałam spokojnie
- kochanie chciałam ci tylko powiedzieć, że nie wrócę na noc, bo musimy jechać dzisiaj z pewnym projektem do Warszawy mam nadzieje, że dasz sobie radę postaram się wrócić jak najszybciej
- ok- powiedziałam jedynie, a ona się pożegnała i rozłączyła. W tej chwili wiedziałam, że zbyt szybko nie dowiem się prawdy. Nawet gdybym chciała porozmawiać z mamą jej nie będzie przez jakiś czas. Załamana rzuciłam się na łóżko, jeszcze nigdy nie czułam takiej bezradności. Byłam zła na samą siebie, że nie mogę nic z tym wszystkim zrobić. Dopiero teraz dostrzegłam na biurku małą białą karteczkę. Podeszłam bliżej i przypomniałam sobie co to jest, w głowie miałam słowa chłopaka " zawsze możesz na mnie liczyć". Trzymałam chwilę tak tą karteczkę i zastanawiałam się czy zadzwonić czy nie. Wykręciłam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, może nie powinnam do niego dzwonić, przecież przez ostatnie dni wgl się z nim nie widziałam. Drugi sygnał, ale z drugiej strony to jedyna osoba, która może mi teraz pomóc. Trzeci sygnał, co ja mu wgl powiem, byłam zła na siebie, że dzwonie już chciałam się rozłączyć ale usłyszałam jego jakby zaspany głos
- słucham
- hej- powiedziałam nieśmiało
- kto mówi- był najwidoczniej zdziwiony
- tu Pola
- o hej- jego głos, od razu był radosny a ton dużo przyjemniejszy
- nie obudziłam cię?
- hmm powiedzmy, że i tak miałem wstawać, no ale stało się coś
- ech tak jakby, chyba muszę z kimś pogadać i jesteś jedyną osobą, która mi została
- o jak miło- zaśmiał się- to co chcesz gadać przez telefon, czy spotkamy się na mieście?
- chyba lepiej będzie na mieście
- to wpadnę po ciebie za pół godziny wystarczy ci czasu, żeby się przyszykować?
- to ty dopiero wstałeś- powiedziałam z lekką kpiną
- no fakt, ale... no dobra nie mam nic na swoją obronę, za pół godziny będę
- ok to pa
- pa śliczna- uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na bok. Podeszłam do lustra i przeraziłam się widokiem, jaki zobaczyłam. Cała rozmazana, podpuchnięte oczy i rozczochrane włosy, no pięknie, pomyślałam i zaczęłam jakoś się ogarniać. Zanim doprowadziłam się do porządku minęło dobre dwadzieścia minut. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i upewniłam się, że mogę tak wyjść do ludzi. Zeszłam do kuchni i napiłam się jeszcze soku. Pomyślałam, czy na pewno chcę o tym wszystkim rozmawiać z Krystianem. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzdrygnęłam się lekko i podeszłam do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam szeroko uśmiechniętego Krystiana
- gotowa?
- tak- odwzajemniłam uśmiech
- no to zapraszam- podał mi rękę, spojrzałam na nią i niepewnie za nią złapałam- spokojnie nie porwę cię- zaśmiał się chłopak, a ja spojrzałam na niego i walnęłam go w ramie
- przestań bo zacznę się bać
- a jeszcze się nie boisz ze mną jechać ?
- jechać?- zdziwiłam się
- no na miasto, zabiorę cię w fajne miejsce. Skoro dzwoniłaś do mnie musiało stać się coś poważnego- podeszliśmy do jego czarnego BMW i otworzył przede mną drzwi od strony pasażera
- dziękuje- powiedziałam i wsiadłam. Jechaliśmy w ciszy, przynajmniej początkowo. Nie wiedziałam jak mam zacząć, a on nie naciskał na mnie. Spokojnie czekał, aż będę gotowa, żeby się otworzyć. W aucie słychać było muzykę, dokładniej rap, właśnie tego słuchał ten chłopak. Gdy się zatrzymał spostrzegłam, że jesteśmy na drugim końcu miasta, byłam tu może z dwa razy jedynie.
- no to prawie jesteśmy- powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie
- prawie?- zdziwiłam się lekko
- w miejsce, w które cię zabieram nie dojedziemy autem, musimy iść na pieszo.
- ok- uśmiechnęłam się lekko, a chłopak spojrzał na moje nogi
- masz szczęście, że nie ubrałaś szpilek, bo byłby problem- zaśmiałam się i wysiadłam z auta. Już po chwili chłopak znalazł się obok mnie.
- często tu bywasz- spytałam, bo nie chciałam już dłużej iść w ciszy, a żaden inny temat nie przychodzi mi do głowy
- czasami, gdy mam problemy
- a teraz masz?
- nie ale mam nadzieje, że tobie też to miejsce pomoże
- oby- mruknęłam pod nosem, a chłopak spojrzał się na mnie z czułością i szepnął
- napewno- dalej szliśmy rozmawiając dość ogólnie, aż dziwiło mnie, że on nie sprowadza rozmowy na jeden tor, zdawał mi się, całkiem inny. Kolejny dowód na to, że nie znam się na ludziach. Kiedy dotarliśmy na polane, było tam bardzo spokojnie, nie widziałam tam ani jednej osoby.
- jesteśmy- powiedział chłopak
- pięknie tu- powiedziałam rozglądając się po okolicy, wysokie drzewa powiewające w wiosennym wietrze, kolorowe kwiaty rosnące naokoło. Cisza, przyjemna cisza jaka tu panowała. To miejsce było wręcz idealne do rozmyśleń i wyciszenia się. Gdy spojrzałam na chłopaka, on siedział już pod drzewem, patrząc przed siebie. Podeszłam do niego i usiadłam obok
- ciesze się, że ci się tu spodobało- uśmiechnął się lekko
- jak znalazłeś to miejsce?
- kiedyś, po jednej z kłótni z rodzicami, byłem tak zdenerwowany, że jechałem autobusami jak najdalej od domu. Dojechałam na przystanek w pobliżu i szedłem przed siebie, aż trafiłem tutaj. Widok zaparł mi dech w piersiach i sprawił, że wszystko zdawało się mniej zagmatwane- chłopak opowiadał powoli a na jego twarzy pojawiał się uśmiech, którego wcześniej nie widziałam. Był tak prawdziwy, serdeczny i było w nim tyle szczęścia. Spojrzał na mnie i spoważniał - ale zdaje mi się, że to ty miałaś mówić
- no chyba tak- wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mu opowiadać o tym, jak wcześniej wyglądało moje życie, że straciłam kiedyś pamięć i tak dalej, musiałam powiedzieć mu o wszystkim, bo on nic o mnie nie wiedział. Powiedziałam też o Majce i o dzisiejszej wiadomość
- a ja myślałem, że to ja mam popierdolone życie- skomentował jedynie gdy skończyłam- i co chcesz z tym wszystkim zrobić?
- chciałam jechać do Krakowa, ale kiedy powiedziałam o tym Danielowi to nie chciał ze mną jechać i mi też zabronić, twierdził, że powinnam pogadać o tym z mamą, ale ona i tak teraz gdzie pojechała więc to nie wchodzi w grę
- jego to ty się wgl nie słuchaj- powiedział lekko się przy tym krzywiąc, jakby sama myśl o nim sprawiała mu ból- zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie jedziesz do Krakowa, ja już dawno byłby w drodze
- to nie takie proste, sama nie dam rady, nie będę miała na tyle siły, żeby to wszystko wyjaśnić
- a ta twoja przyjaciółka?
- ona trzyma stronę Daniela i to jeszcze bardziej mnie denerwuje
- w takim razie pozostaje ci już tylko jedno wyjście- spojrzałam na niego pytająco a on uśmiechnął się cwaniacko- musisz jechać ze mną
- co?- powiedziałam zdziwiona- pojechałbyś tam ze mną?
- no a czemu nie? trochę sobie pozwiedzam i przypilnuje, żeby nic ci się nie stało. Wycieczka z tobą to sama przyjemność
- no nie wiem- powiedziałam niepewnie, nie wiedziałam czy dam radę z nim jechać, przecież wgl go nie znam to będzie mega szalone
- nie chcesz to nie naciskam
- hmm chyba chcę- spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem i podniósł się z trawy, podając mi rękę
- musimy jechać jak najszybciej, bo wole tam być jeszcze dzisiaj
- yy ale ja chyba muszę wziąć coś na przebranie
- spokojnie chodź- pociągnął mnie za sobą i już szliśmy w stronę jego auta. Krystian cały czas miał bardzo dobry humor zaczynało mnie to nawet martwić. Kiedy byliśmy już u mnie i wzięła wszystko co wydawało mi się potrzebne, zeszliśmy do jego auta i stanęliśmy koło niego
- komu w drogę temu czas- zaśmiał się chłopak a ja spojrzała na niego z lekkim przerażeniem
- zaczynam się ciebie bać, ty nie uciekłeś przypadkiem z psychiatryka?
- uciekłem właśnie z Krakowa i chcę odwiedzić znajomych dlatego się tak śpieszę- zaczęliśmy się śmiać i wsiedliśmy do auta.

5 komentarzy:

  1. Świetne i super że ten rozdział jest dłuższy !!! NEXT PLEASE !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. MEGA !!!! <3
    Kiedy następny ???

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze super, no i coś się dzieje z Krystianem ^^
    Rozdział zaliczam do jednych z najlepszych, chociaż co ja gadam wszystkie są świetne :*
    Całuję <3
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra rozdziałek !! c:
    Nie mogę się doczekać kolejnego
    Maja xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam to drugi raz (śledziłam cię cały czas na pingerze) i no kurcze, mogę to czytać w nieskończoność , bo to jest hiper genialne. <3 i tak nie mogę się doczekać 19. *-*

    OdpowiedzUsuń