środa, 19 lutego 2014

rozdział dwudziesty szósty

- Pola czekaj- słyszałam jego głos, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Stanęłam dopiero gdy mocno złapał mnie za przedramię i odwrócił w swoją stronę.
- puść mnie- powiedziałam patrząc na jego rękę, nie chciałam, żeby widział moje łzy, nie chciałam widzieć jego wzroku. 
- porozmawiajmy, daj mi się wytłumaczyć
- teraz masz czas? nie chcesz czekać do jutra? teraz już nie mamy o czym rozmawiać
- przepraszam- chłopak delikatnie podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy, szybko odwróciłam wzrok- nie płacz- chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, nie miałam siły się wyrywać. Potrzebowałam czyjejś bliskości, pomimo że tak bardzo mnie zawiódł nie potrafiłam nic zrobić. Stałam tak, nawet się do niego nie przytuliłam, pozwoliłam jedynie by to on mnie przytulał.
- skąd ty się tu wgl wzięłaś? przecież nie możesz sama o tej porze chodzić po mieście a tym bardziej kręcić się tutaj, to jest niebezpieczne. A gdyby coś ci się stało? Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczył
- jakoś wcześniej miałeś gdzieś co się ze mną dzieje
- nie mów tak- chłopak odsunął mnie lekko od siebie i trzymając mnie za ramiona spojrzał mi w oczy- jesteś dla mnie najważniejsza
- najważniejsza?- zaśmiałam się lekko- twoja laleczka to stoi tam- pokazałam na dziewczynę, z którą wcześniej stał a która teraz nie spuszczała z nas oka- z nią się chyba dużo lepiej bawisz niż ze mną i wolisz z nią spędzać czas
- to nie tak- chłopak spoważniał- to jest koleżanka, jeździ ze mną to wszystko
- szkoda tylko, że kiedy ja cię potrzebuje, ty wolisz siedzieć z nią
- przepraszam za dzisiaj, ale byłem przed wyścigiem i nie mogłem się zmyć coś poważnego się stało?
- teraz to już nieważne- powiedziałam i odwróciłam się by iść, chłopak jednak zagrodził mi drogę
- nie puszczę cię samej
- daj mi spokój i idź się zabawiać z koleżaneczką
- kochanie przestań- chłopak uśmiechnął się słodko
- odsuń się- mówiłam poważnie
- bo pomyślę, że jesteś zazdrosna- jego łobuzerski uśmiech powodował, że jak zwykle nie mogłam się na niego gniewać
- ty na moim miejscy może byś się cieszył?- spojrzałam na niego wkurzona
- ja to co innego- chłopak złapał moją dłoń- ale ty masz dobre serduszko- nachylił się i delikatnie musnął moje usta- i mam nadzieje że mi wybaczysz
- to jest nie fair- powiedziałam nie mogąc już dłużej się na niego gniewać. Uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak spojrzał mi w oczy i objął mnie mocno w pasie
- kocham cię, kompletnie zawróciłaś mi w głowie- poczułam jak zaczynam się rumienić, a chłopak triumfalnie się uśmiechnął- uwielbiam to- szepnął i namiętnie mnie pocałował.
- jesteś okropny- szepnęłam,  gdy odsunął się delikatnie.
- kochanie jest późno, ty nie musisz wracać do domu?- chłopak z zatroskaną miną spojrzał na mnie
- nie chcę tam wracać- powiedziałam cicho, czując, że zaraz znów się rozkleję
- co się stało?- Krystian próbował wyczytać coś z mojego wyrazy twarzy, a ja nie mogłam odezwać się nawet słowem. Czułam jak wielka gula zatyka mi gardło i nie pozwala wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Blondyn objął mnie ramieniem i nie chciał na mnie naciskać- chodź do auta, pojedziemy do mnie- wtuliłam się w niego mocniej i już po chwili siedziałam w jego BMW. Chłopak pożegnał się jeszcze ze znajomymi i ruszyliśmy w kierunku jego domu. Przez długi czas nic nie mówiłam, a on zatroskany spoglądał na mnie. Gdy byliśmy już pod jego domem, niepewnie wysiadłam z auta
- chodź- Krystian złapał mnie za rękę i wprowadził do domu
- dziękuje- wyszeptałam, a on uśmiechnął się słodko. W domu chłopaka panował mrok, starałam się iść bardzo cicho, w przeciwieństwie do chłopaka. Bez krępacji szedł na górę, nie myśląc o tym czy kogoś obudzi. Gdy znaleźliśmy się już u niego, zapalił światło i spojrzał na mnie
- przepraszam za bałagan, ale jestem facetem- gdy spojrzałam na jego pokój uśmiechnęłam się pod nosem. Faktycznie, panował tam mały nieład, ale nie było tak źle
- wybaczam- powiedziałam rozglądając się po pokoju
- zmęczona?
- trochę- stwierdziłam, a gdy dostrzegłam zegarek ze zdumieniem zobaczyłam na nim godzinę pierwszą w nocy
- to co idziemy spać?- chłopak podszedł do szafy i podał mi swoją koszulkę, po czym zaprowadził mnie do łazienki. Gdy zostałam sama, z przerażeniem spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Podpuchnięte i czerwone od płaczu oczy, rozmazany tusz i rozczochrane włosy. Przemyłam twarz zimną wodą, mało to dało. Wzięłam więc szybki prysznic i ubrałam się w koszulkę, którą dał mi Krystian. Zmyłam makijaż i związałam włosy w kucyka, po czym wróciłam do pokoju chłopaka. Siedział właśnie przy biurku i pisał coś na komputerze. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął do siebie, przez co wylądowałam na jego kolanach
- jesteś strasznie pociągająca- mówił całując delikatnie moją szyje
- Krystian nie mieliśmy iść spać?- powiedziałam lekko speszona
- oj no dobrze księżniczko- dał mi buziaka w czoło i wstał biorąc mnie na ręce, by położyć do łóżka- zaraz wracam idę się umyć- powiedział i pocałował moje usta. Gdy chłopak zniknął za drzwiami, wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Patrzyłam na urządzenie, nie mając odwagi go włączyć, w końcu odłożyłam na szafkę obok łóżka i położyłam się spać. W głowie ciągle miałam scenariusze następnego dnia, bałam się tego co zrobi matka.
Z rozmyśleń wyrwał mnie chłopak, który właśnie wszedł do pokoju. Zgasił światło i po cichu wszedł do łóżka, pocałował delikatnie moje czoło i położył się obok mnie, przytulając od tyłu. W ramionach chłopaka czułam się bezpieczna, jego zapach powodował, że kompletnie traciłam głowę. Zasnęłam z uśmiechem na ustach nie targana żadnymi rozterkami. Przebudziłam się w środku nocy i pomimo usilnych prób nie mogłam zasnąć. Powoli wstałam z łóżka, nie budząc chłopaka i podeszłam do drzwi balkonowych. Wyszłam na zewnątrz, a moje ciało otuliło chłodne powietrze, pomimo gęsiej skórki nie chciałam wracać do pomieszczenia. Oparłam się o barierkę i obserwowałam czyste i pełne gwiazd niebo. Wyglądało cudownie, przy tym widoku wszystkie problemy zdawały się nie istnieć. Czułam jak robi mi się coraz chłodniej, aż przechodziły mnie zimne dreszcze
- chcesz się przeziębić?- za sobą usłyszałam zmartwiony głos chłopaka, którzy przytulił mnie mocno do siebie
- nie mogłam spać
- chodź do środka, bo cała się trzęsiesz- chłopak pocałował mój policzek i wróciliśmy do pokoju- chcesz pogadać?- spytał zatroskany a zarazem zmęczony
- ale o czym?- chłopak wyrwał mnie z rozmyśleń i nie do końca wiedziałam o co chodzi
- hmmm może o tym dlaczego nie chciałaś wracać do domu? Albo czemu nie możesz spać w nocy?- chłopak wzruszył ramionami, a ja usiadłam na łóżku
- nie ma o czym rozmawiać- dopiero gdy to wypowiedziałam, zdałam sobie sprawę jak bardzo drżał mi głos. Jego pytania spowodowały, że znów wróciłam do sytuacji z domu. Problemy zaczęły wracać, a co gorsze, uświadamiałam sobie, że ucieczka przed nimi nie ma sensu.
- kochanie przecież widzę, że coś jest nie tak- chłopak delikatnie gładził dłonią moje plecy i uważnie przypatrywał się mojej twarzy
- moja matka chce się przeprowadzić...- powiedziałam cicho a w oczach znów pojawiły się łzy. Moje słowa kompletnie zaskoczyły chłopaka
- jak to? gdzie? wgl dlaczego?- nie miałam siły nic mówić, wzruszyłam jedynie ramionami, a on mocno mnie do siebie przytulił. Łzy same płynęły a ja nie chciałam ich powstrzymywać. Nawet nie wiedziałam, gdzie tym razem matka chce mnie wywieźć. Nie znałam jej nowego partnera a miałam z nim zamieszkać? Przecież to jakaś paranoja. Nie mogłam zrozumieć czemu ta kobieta jest taką egoistką, czemu nie pomyśli chodź raz o tym co ja czuje, jak ja sobie z tym radzę. Ciągle liczy się tylko ona i jej fanaberie a ja? Gdzie w tym wszystkim jestem ja?
 Już dawno skończyły mi się łzy i siedziałam jedynie wtulona w chłopaka, nie chcąc dłużej o tym gadać. On cały czas starał się mnie pocieszyć i uspokoić. Dopiero po dłuższym czasie, zdołałam odsunąć się od niego
- kochanie- szepnął chłopak- spokojnie, trzeba wszystko wyjaśnić, może twoja matka wszystko przemyśli
- nie rozmawiajmy już o tym- ledwo wyszeptałam, przez rosnącą w moim gardle gule.
- dobrze- chłopak powiedział łagodnym głosem i wciąż gładził moje plecy. Długo leżeliśmy, zanim zdołałam zasnąć. 
Gdy obudziłam się rano, zobaczyłam nad sobą rozbawioną i zaciekawioną twarz małego chłopca. Bacznie mi się przyglądał, a gdy zobaczył, że się obudziłam wystraszył się i aż upadł na leżącego obok Krystiana. Chłopak poderwał się przestraszony
- co się dzieje?- podniósł się do pozycji półsiedzącej i przestraszony spojrzał na chłopca, jego wyraz twarzy od razu się zmienił- to ty łobuzie-powiedział rozbawiony, a maluch uśmiechnął się niewinnie- przestawiłeś się Poli?- chłopczyk zawstydzony pokręcił głową i zaczął chować rączki za siebie
- jak masz na imię?- uśmiechnęłam się do chłopca i delikatnie pogładziłam jego ramie
- Ignaś- maluch wesoło się uśmiechnął i zeskoczył z łóżka, wybiegając z pokoju.
- nie dał ci pospać?
- i tak chyba za długo spaliśmy- powiedziałam spoglądając na zegarek
- trzeba spać tyle, żeby się wyspać- chłopak pokazał rządek swoich śnieżnobiałych zębów i znów runął na poduszkę
- ja jednak muszę stawić czoła temu dniu- powiedziałam tracąc dobry humor, chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno objął ramieniem
- spokojnie, będę cały czas z tobą
- dziękuje- powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
  Gdy wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie była już jedenasta. Już dawno powinnam być w szkole, ale nie miałam po co tam iść. Wiedziałam, że matka pewnie odchodzi od zmysłów i zastanawia się gdzie jestem, jednak nie mogłam do niej zadzwonić, za bardzo się bałam. Dopiero około 16 wraz z chłopakiem pojechaliśmy do mojego domu. Gdy weszliśmy do środka w salonie siedziała mama z dwójką mężczyzn.
- gdzie ty byłaś? wiesz jak się martwiłam?- kobieta podbiegła do mnie i zaczęła przytulać do siebie. Przez cały czas trzymałam rękę Krystiana. Wzrok kobiety przeniósł się na niego- a ty kim jesteś? i co robisz z moją córką? jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny i nie odprowadzić jej do domu?
- daj mu spokój, gdyby nie on spałabym na dworze- powiedziałam bez emocji, kobieta tylko westchnęła teatralnie
- teraz możesz już iść- wskazała Krystianowi drzwi- musimy załatwić nasze sprawy rodzinne
- on nigdzie nie idzie- mocniej złapałam dłoń chłopaka- chyba że ze mną
- jak śmiesz się tak odzywać do matki- kobieta powoli popadała w furię
- daj im spokój Katarzyno, gdyby nie twoje intrygi do niczego by nie doszło- odezwał się jeden z mężczyzn, był wysoki a jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z miłością, dłonią przeczesał swoje włosy tak podobne kolorem do moich i chciał podejść, jednak coś go powstrzymało- Paulina, ale ty wyrosłaś i tak się zmieniłaś- mężczyzna obserwował mnie i nie odrywał ode mnie wzroku
- przepraszam, ale nie mam pojęcia kim pan jest- powiedziałam lekko zmieszana- wzrok mężczyzny przeniósł się na kobietę a w jego oczach widziałam wściekłość
- czy ty jej nic o mnie nie powiedziałaś?- swoje słowa cedził przez zęby jak zaraz miał wybuchnąć i za wszelką cenę chciał zachować zimną krew- kobieta spuściła wzrok i nic nie mówiła- do jasnej cholery jestem jej ojcem a ty nic jej o mnie nie powiedziałaś i ukrywałaś ją przede mną- w tym momencie wszystko zaczęło przede mną wirować, nogi wydawały się jak z waty. Oparłam się na ramieniu Krystiana czując że zaraz upadnę. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i ocknęłam się dopiero w szpitalu.





__________________________________


Bardzo mi przykro, że przez tyle czasu nie pisałam, jednak klasa maturalna daje w kość. Mało czasu, dużo nauki, znajomi i chłopak a tylko 24 godziny dziennie. Przykro mi, że to blog na tym ucierpiał. Pomimo wielu prób dokończenia tego rozdziału dopiero teraz mi się to udało. Przepraszam raz jeszcze i mam nadzieje że ktoś tu jeszcze zagląda :)
Dziękuję za wszystkie komentarze :)