poniedziałek, 30 września 2013

rozdział dwudziesty piąty

 W drzwiach stał Daniel, kompletnie mnie zatkało
- hej- powiedziałam zaskoczona
- hej- chłopak uśmiechnął się lekko- mogę wejść?
- pewnie- dopiero teraz się ocknęłam i wpuściłam chłopaka do środka- zaskoczyłeś mnie tą wizytą- powiedziałam idąc do salonu
- przyszedłem bo chciałem porozmawiać
- coś się stało?
- nie, nic takiego, po prostu nasz kontakt się urwał, a nie chciałbym tego
- fakt, urwał się
- chciałbym to naprawić- chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem- wiem, że jesteś z Krystianem, ale pomimo tego, chyba możemy być znajomymi
- chciałabym, żebyśmy byli normalnymi znajomymi, ale wolałabym uniknąć sytuacji, kiedy muszę stać po którejś ze stron
- spokojnie, z mojej strony obiecuję, że nie dam mu się sprowokować i nie próbował zniszczyć was związku
- to co znajomi?- podałam chłopakowi rękę, a on ją uścisnął
- znajomi, teraz wybacz ale pójdę już, widzimy się jutro- pożegnałam chłopaka i zrobiłam sobie kolację. Gdy konsumowałam posiłek, do domu wróciła mama, przywitała się ze mną i usiadłam przy stole.
- kochanie musimy porozmawiać
- a o czym?- powiedziałam zaskoczona i lekko poddenerwowana
- wiem, że masz tu szkołę znajomych i przyjaciół a teraz chyba nawet chłopca z którym chcesz być
- no ale co to ma do rzeczy?
- w ostatnim czasie poznałam kogoś i bardzo się do siebie zbliżyliśmy
- ooo to super- uśmiechnęłam się radośnie, jednak uśmiech szybko znikł z mojej twarzy, gdy usłyszałam dalsze słowa kobiety
- dlatego mam nadzieje, że mnie zrozumiesz, musimy się przeprowadzić- zupełnie mnie zatkało
- jak to przeprowadzić? Ja nie chcę się przeprowadzać, nie teraz, nie po tym wszystkim
- kochanie wiem, że jest to dla ciebie trudne
- trudne? Twoim zdaniem to jest tylko trudne? Ja tu mam wszystko i nie chcę tego zostawiać. Nie chcę znów zaczynać wszystkiego od nowa bo ty kogoś poznałaś- mówiłam coraz głośniej i z coraz większym rozżaleniem- chcę tu zostać- czułam jak do oczu napływają mi łzy
- mogłabyś pomyśleć też o mnie, nie tylko ty się liczysz- kobieta zaczęła podnosić głos i wstała z miejsca, dłużej nie mogłam siedzieć i też wstałam
- a ty o mnie myślałaś, gdy wywoziłaś mnie od ojca i przez cały czas oszukiwałaś mnie, że mam tylko ciebie? Gdy kłamałaś, że przed wypadkiem nie miałam znajomych? Kiedy totalnie podporządkowałaś mnie swoim rozkazom? Nigdy nie pytałaś co ja czuje- po policzkach spływały mi łzy, a w gardle rosła wielka gula, przez którą nie mogłam już dalej mówić. Nie chciałam dłużej patrzeć na matkę, ubrałam buty i szybko wybiegłam z domu. Długi biegłam przed siebie, chciałam jak najszybciej oddalić się od tego wszystkiego, uciec od problemów. Chciałam mieć przy sobie osobę, na którą mogłabym liczyć. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Krystiana, długo czekałam aż odbierze
- tak?- usłyszałam rozbawiony głos chłopaka
- gdzie jesteś?- mówiłam wolno próbując ukryć fakt, że przed chwilą płakałam
- yyyy ze znajomymi siedzę- chłopak lekko się zmieszał
- możemy się spotkać?- mówiłam i czułam, jak drży mi głos
- a coś się stało? Wiesz nie za bardzo mogę teraz przyjechać
- potrzebuje z kimś pogadać- powiedziałam cicho
- porozmawiamy w szkole dobrze?- słysząc te słowa nie chciałam dłużej z nim rozmawiać, rozłączyłam się.
 Zawiodłam się na nim i to bardzo, potrzebowałam go teraz jak nigdy, a on nie mógł się ze mną spotkać bo siedział z kolegami? Czy on coś przede mną ukrywa? Siedziałam na ławce w parku i nie miałam pojęcia co zrobić. Robiło się już późno a ja nie chciałam wracać do domu, nie mogłam tam wrócić, nie wytrzymałabym widząc matkę. Siedziałam myśląc gdzie mogłabym pójść, aż usłyszałam dzwięk telefon, to Daga dzwoniła, odebrałam niepewnie
- hej gdzie ty jesteś? Twoja matka przed chwilą była u nas i mówiła, że strasznie się martwi
- nieważne, nie mogę iść do domu, nie teraz, ona chce się przeprowadzić
- jak to?
- poznała kogoś i mówi, że powinnam ją zrozumieć
- ale żeby od razu przeprowadzać? przecież ty tutaj masz wszystko
- jej to nie obchodzi- mówiłam zdenerwowana- co gorsza poniosło mnie i powiedziałam jej o ojcu
- i co?
- nie wiem bo wybiegłam z domu
- o kurde no to grubo, ale powiem ci, że wyglądała na zmartwioną
- może myśli, że mam jakiś kontakt z ojcem i boi się
- a co zamierzasz teraz?
- nie wiem, muszę gdzieś się przespać
- może u mnie?
- ona będzie mnie tam szukała, a nie chcę jej spotkać
- fakt, moja matka pewnie by jej powiedziała, że jesteś u nas, to może Krystian?
- dzwoniłam do niego, ale jest zajęty znajomymi
- na wyścigach jest?
- na jakich wyścigach?- nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam
- to ty nic nie wiesz?
- ale co mam wiedzieć? o czym ty wgl mówisz?
- nic ci nie powiedział?
- ale o czym miał mi powiedzieć?- robiłam się coraz bardziej zniecierpliwiona
- no przecież on jeździ na nielegalne wyścigi, wiesz adrenalina i wgl
- nie wierzę
- kochanie wiesz, że nie mam po co cię okłamywać, a jak mi nie wierzysz to zobacz to na własne oczy, z tego co wiem te całe wyścigi odbywają się na tym pustkowiu niedaleko starego szpitala kojarzysz gdzie to?
- ta coś kojarzę, dzięki- powiedziałam wkurzona i rozłączyłam się. Dzisiejszy wieczór należał do najgorszych, przeprowadzka, nielegalne wyścigi i co jeszcze? Czego jeszcze się dzisiaj dowiem?
Wyłączyłam telefon, na wypadek, gdyby mama miała dzwonić i udałam się w miejsce, o którym powiedziała mi przyjaciółka. Nie wiedziałam czy mówi prawdę, ale nie miała powodów do tego, żeby mnie okłamywać. Sporo czasu zajęło mi dotarcie na miejsce, lecz gdy już się tam znalazłam szybko zaczęłam żałować swojej decyzji. Rozbawione towarzystwo pijące i palące, pełno aut i wielkie zamieszanie, nie widziałam nigdzie auta Krystiana ani jego samego. Zebrałam w sobie resztki odwagi i zaczęłam iść dalej, przechodziłam między ludźmi rozglądając się za chłopakiem. Strasznie krępował mnie wzrok facetów, którzy patrzyli na mnie jak na kawałek mięsa, ich głupie teksty powodowały, że strach we mnie narastał jeszcze bardziej. W pewnym momencie zamurowało mnie, stanęłam jak wryta widząc Krystiana opartego o swoje auto w towarzystwie tej dziewczyny sprzed szkoły i jego przyjaciela. Przypatrywałam się jak rozbawiony pali a ona pijąc piwo przymila się do niego jakby chciała go tam przelecieć. Robiło mi się niedobrze na widok całej tej scenki. Już miałam iść stamtąd gdy zauważył mnie przyjaciel Krystiana, szturchnął go i mówiąc coś do niego pokazał na mnie. Chłopak od razu spoważniał i zaczął iść w moją stronę. Odwróciłam się i czując jak po policzku płyną mi łzy zaczęłam iść przed siebie, już nic nie znaczyli dla mnie tłoczący się ludzie, nie czułam strachu.





piątek, 20 września 2013

rozdział dwudziesty czwarty

Kiedy zadzwonił dzwonek, szybko schowałam książki do torby i wyszłam z klasy idąc w stronę szafki nie mogłam przestać się uśmiechać. Czułam jak robi mi się ciepło w środku na samą myśl o nim. Nie mogłam przestać uśmiechać się głupkowato, gdy zobaczyłam go opartego o drzwiczki mojej szafki, bawiącego się telefonem. Chłopak gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się łobuzersko. Kiedy stałam już przed nim, objął mnie mocno i dał namiętnego buziaka.
- stęskniłem się- szepnął mi do ucha, a ja poczułam jak przyjemne uczucie przechodzi moje ciało. Uśmiechnęłam się do chłopaka chowając książki i już po chwili wyszliśmy ze szkoły.
- to powiesz mi, gdzie się wybieramy?- zapytałam, gdy staliśmy przed jego autem, a on wrzucał do tyłu moją torbę, sam jak zwykle był bez plecaka
- nie bądź taka ciekawska- chłopak uśmiechnął się i otworzył mi drzwi
- wolałabym wiedzieć, jeszcze mnie gdzieś porwiesz- wzruszyłam ramionami
- chętnie bym to zrobił, ale pewnie więcej byś mi nie zaufała, więc jeszcze poczekam z porwaniem- łobuzersko się uśmiechnął. Wsiadłam do auta kręcąc z politowanie głową i już po chwili jechaliśmy ulicami miasta. Kiedy już przedostaliśmy się przez korki i dotarliśmy na stare miasto, dalej poszliśmy spacerkiem. Usiedliśmy w jednej z kawiarni i zamówiliśmy lody. Bawiliśmy się przy tym jak dzieci, karmiąc się wzajemnie. To było jedno z lepszych popołudni w tamtym czasie, kiedy nie liczyły się problemy. Liczyła się chwila obecna i miałam ochotę aby tak było zawsze. Niestety miłą atmosferę przerwał nam telefon Krystiana. Chłopak poddenerwowany rozmawiał z kimś zdawkowo, przy tym nerwowo na mnie spoglądał. Kiedy w końcu skończył uśmiechnął się lekko przy tym bardzo sztucznie i powiedział
- wybacz, ale muszę odwieźć cię do domu, bo mam pilną sprawę
- jaką sprawę?- zapytałam uśmiechając się delikatnie
- kumpel w potrzebie- chłopak wstał i poszedł zapłacić po czym wyszliśmy. Nie układała nam się rozmowa, bo chłopak wciąż nerwowo spoglądał to na mnie, to na telefon. Nawet w aucie nie rozmawialiśmy, widziałam jak Krystian zaciska dłoń na kierownicy, a drugą zaciśniętą w pięść trzyma na kolanie
- nie denerwuj się tak- powiedziałam łagodnie i pogłaskałam go lekko po zaciśniętej w pięść dłoni. Chłopak jednak spojrzał na mnie chłodno i nie odezwał się słowem. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Kiedy byliśmy pod moim domem szybko wysiadłam z auta, chcąc jak najszybciej iść do domu. Chłopak rzucił tylko szybkie
- do jutra- przy czym nie wysiadł nawet z auta i ruszył z piskiem opon przed siebie. W wielkim szoku weszłam do domu, w którym nikogo nie było i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i nie wiedziałam co się stało. Czemu tak szybko pojechał nie żegnając się nawet. Nie chciałam dłużej o tym myśleć, dlatego wzięłam szybki prysznic i ubrana w spodnie dresowe i bokserkę z mokrymi włosami w totalnym nieładzie zeszłam do salonu i rozsiadłam się prze telewizorem. Wciągnięta przez film położyłam się na kanapie i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się, gdy było już ciemno, byłam przykryta kocem, a telewizor był zgaszony. Spojrzałam na zegarek stojący na jednej z półek i zobaczyłam godzinę 22:30. Przeciągnęłam się zaspana i poszłam na górę po drodze zaszłam do sypialni mamy aby sprawdzić czy jest. Leżała w łóżku i czytała jakąś książkę, wyjrzała z nad niej i uśmiechnęła się czule
- dobranoc mamo
- dobranoc- kobieta odpowiedziała łagodnym głosem a ja poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach i włączyłam fejsa. Przeglądałam nowe powiadomienia, w których nie było nic ciekawego.
- hej i jak zastanowiłam się nad moją dzisiejszą propozycją? :D- na ekranie pojawiła się nowa wiadomość od Michała
- hej :) Chyba jednak będę musiała odpuścić sobie tą imprezę, ale może innym razem
- hmm szkoda wielka szkoda, ale co Krystian nie chce, żebyś szła?
- on nie ma z tym nic wspólnego :)
- no skoro tak to ok :D to obyś następnym razem wpadła na domóweczkę
- postaram się być
- to do jutra w szkole :)
- pa :)
Uśmiechnęłam się delikatnie do monitora, przypominając sobie uśmiech chłopaka. Wyłączyłam laptopa, odkładając go na podłogę. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Przez długi czas nie mogłam spać, bo cały czas w głowie siedział mi Krystian i jego dziwne zachowanie. Strasznie męczyłam się, przewracając z boku na bok. Kiedy obudziłam się rano, byłam bardzo zmęczona i ledwo wstałam. Ubrałam sukienką obcisłą na górze z luźnym dołem przed kolano. Uczesałam luźnego koka, zrobiłam bardzo delikatny makijaż a na nogi włożyłam sandałki i zeszłam do kuchni, gdzie zjadłam jedynie jabłko. Zegarek w kuchni wskazywał godzinę 7:25. Wzięłam więc torebkę i wolnym krokiem postanowiłam iść do szkoły. Nie czekałam na Krystiana ani Dagę. Postanowiłam iść trochę dłuższą drogą bo i tak miałam sporo czasu. Szłam parkiem, w którym pięknie ćwierkały ptaszki, od rana miałam dobry humor, szczęśliwa mijałam uśmiechniętych ludzi. Kiedy weszłam do szkoły, była już przepełniona tłumiącymi się ludźmi. Wzięłam z szafki książki i udałam się pod sale, w której miałam mieć lekcje, miałam jeszcze trochę czasu do dzwonka, więc usiadłam na parapecie i oparłam się o szybę okna. W tym momencie usiadł obok mnie Michał
- siema- powiedział pełen energii i uśmiechu
- cześć- spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem
- wyspana i gotowa na ekscytujący dzień w szkole?- powiedział z takim zapałem, że aż się zaśmiałam
- chyba tyle energii co ty to nie mam- mówiłam rozbawiona
- oo to nie dobrze, może trochę ci jej oddać?- chłopak zabawnie poruszył brwiami
- przydałoby się trochę tej pozytywnej energii nie ukrywam
- widzisz, ja zawsze mam pełno energii, bo nie przejmuję się bzdurami- chłopak wzruszył ramionami
- aaa to taki masz sposób na życie
- mniej więcej tak- chłopak uśmiechnął się i puścił mi oczko- w sumie to miałbym do ciebie sprawę
- jaką?- spojrzałam pytająco na chłopaka, zastanawiając się o co może chodzić
- bo wiesz- chłopak zakłopotany zaczął przeczesywać swoje włosy- nie jestem orłem w szkole- na jego twarzy pojawił się grymas- i... potrzebowałbym pomocy z matmy...- chłopak mówił niepewnie, jakby bał się mojej reakcji, lekko zakłopotany spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa i już miałam mu odpowiedzieć, gdy przed nami stanął Krystian, po jego minie zorientowałam się, że jest zły, zmierzył Michała złowrogim spojrzeniem
- możesz już sobie iść- powiedział takim tonem, że aż przeszły mnie ciarki. Spojrzałam na niego mega zdziwiona i nie wiedziałam co powiedzieć, za to Michał spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął
- pogadamy później, pa- zeskoczył z parapetu i poszedł przed siebie.
- co to miało być?- spytałam lekko zdenerwowana Krystiana
- to raczej ja powinieneś się zapytać, co to miało być- powiedział wkurzony chłopak
- o co ci chodzi?
- jak to o co. Rano na mnie nie czekasz, a kiedy przyjeżdżam do szkoły to widzę, jak zadowolona gadasz sobie z tym gnojkiem
- po pierwsze, nie umawialiśmy się, że po mnie przyjedziesz, a po tym, jak wczoraj mnie potraktowałeś, nie miałam pojęcia, czy przyjedziesz. A po drugie to nie jest gnojek, tylko kolega z mojej klasy, mógłbyś trochę przystopować bo my tylko rozmawialiśmy
- myślałem, że skoro jesteśmy razem, to nie musimy się umawiać, a co do wczoraj, to miałem ważną sprawę do załatwienia, przepraszam
- a co było tak ważne, że nie mogłeś się ze mną nawet pożegnać, ani odezwać przez resztę dnia?
- nie mogę ci teraz tego wyjaśnić
- myślałam, że jak jesteśmy razem, to mogę liczyć na szczerość- powiedziałam poważnie i zeszłam z parapetu mijając chłopaka
- czekaj- Krystian złapał mnie za ramię, odwróciłam się i spojrzałam na niego- chcę być z tobą szczery, ale teraz nie mogę ci nic powiedzieć
- dobra daruj sobie idę na lekcje- odwróciłam się i udałam się do klasy. Zastanawiałam się, co to za sprawy, że nie chce mi tego powiedzieć. Bałam się, że miesza się w coś groźnego, z jego charakterem było to bardzo prawdopodobne. Kiedy siedziałam już w klasie okazało się, że nie ma dzisiaj Dagi w szkole. Nawet nie miałam z kim pogadać, sądziłam, że ona coś mi podpowie. W sumie zadaje się z chłopakami i trochę wie o towarzystwie, z jakim zadaje się Krystian. Lekcje mijały mi dość szybko, na przerwach czasami widziałam chłopaka jak stał z kolegami albo najlepszym przyjacielem, jednak nie rozmawialiśmy od porannej sytuacji. Daga napisała mi, że się rozchorowała, więc nie będzie jej w szkole do końca tygodnia. Na ostatniej lekcji miałam fizykę, jak zwykle nikt nie uważał bo facet nie potrafił zapanować nad klasą i nie chciało mu się prowadzić zajęć. Siedziałam w ostatniej ławce, ze słuchawkami w uszach i słuchałam muzyki. Nagle poczułam, jak ktoś odsuwa, krzesło na którym trzymałam nogi, otworzyłam więc gwałtownie oczy. Osobą, która chciała się do mnie dosiąść okazał się Michał, wyciągnęłam słuchawki z uszu i uśmiechnęłam się życzliwie.
- przepraszam za Krystiana, zachował się jak idiota rano
- nie musisz za niego przepraszać- chłopak zaśmiał się- nie zależy mi na tym, by mnie lubił
- to dobrze- uśmiechnęłam się lekko
- to co zastanowiłaś się nad tym, co mówiłem rano? Pomożesz mi z matmą?
- a z czym takim dokładnie masz problem?
- ogólnie to ze wszystkim- chłopak zaśmiał się zmieszany- babka chce mnie usadzić, a sam na pewno sobie nie poradzę
- mogę spróbować ci pomóc- chłopak od razu uśmiechnął się zadowolony
- to dogadamy się jeszcze co i jak ok?
- nie ma sprawy- w tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę. Bez pośpiechu zeszłam na dół i wyszłam ze szkoły.
 Na parkingu zobaczyłam Krystiana stojącego przy aucie z jakimiś kolesiami i dziewczyną, nie znałam tego towarzystwa, nie byli z naszej szkoły i nigdy wcześniej nie widziałam ich nawet nigdzie w okolicy. Chłopak wyglądał na rozbawionego, zresztą jak całe towarzystwo. Dobrze się bawili razem, a dziewczynę ewidentnie coś ciągnęło do Krystiana. Stała blisko niego i co jakiś czas dotykała jego ramienia, jemu wcale to nie przeszkadzało, bo trzymał rękę oparta o auto zaraz za nią. Przez chwilę przyglądałam się tej scence, poczułam jak coś zakuło mnie w sercu. Chłopak spostrzegł mnie, kiedy schodziłam po schodach. Odwróciłam wzrok i poszłam w przeciwnym kierunku, nie chcąc go mijać. Czułam jak wali mi serce, a w gardle rośnie wielka gula, przyspieszyłam kroku idąc do domu. Zawiodłam się na nim. Przez cały dzień w szkole, zamartwiałam się, myślałam, co jest nie tak, chciałam zrozumieć dlaczego tak postąpił, próbowałam zrozumieć jego reakcję na innych chłopaków. Nie miałam pretensji, że nie odzywał się przez cały dzień w szkole. Ale kiedy zobaczyłam go na tym parkingu, zdałam sobie sprawę, z tego jak bardzo się różnimy, dotarło do mnie, że żyjemy w różnych światach. Kiedy ja zamartwiałam się najmniejszą drobnostką, on miał to gdzieś, cieszył się z przyjaciółmi i nie przejmował się mną.
Nie chciałam iść od razu do domu, dlatego usiadłam na ławce w parku. Słońce świeciło prosto w moją twarz, przez co było mi bardzo przyjemnie. Przyglądałam się przechodnią, którzy przechodzili obok, jedni zadowoleni wolno spacerowali inni szybkim krokiem z ponurą miną spieszyli się pewnie do domów. Pomyślałam o Dadze, jak bardzo musi się męczyć w domu w tak piękny dzień. Wyciągnęłam więc telefon z torebki i chciałam do niej zadzwonić. Zanim jednak mogłam to zrobić, przeczytałam wiadomość od Krystiana " mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zła, zobaczymy się później?". Nie miałam ochoty mu odpisywać, dlatego wybrałam numer przyjaciółki i już po chwili słyszałam jej zachrypnięty głos
- cześć
- hej, leżysz w łóżeczku?- zaśmiałam się przyjaźnie
- no śmiej się śmiej ze mnie- zrobiła przerwę na kaszel i kontynuowała- to jakaś męczarnia, nie mam już siły i strasznie mi się nudzi
- to może wpadnę na herbatkę?
- ooo było by super
- a potrzebujesz czegoś?
- nie, raczej nie, albo możesz kupić mi sok pomarańczowy, a jak przyjdziesz to oddam ci pieniądze
- chyba chora jesteś, nie będziesz mi nic oddawała, w twoje zdrowie kochanie mogę inwestować bo strasznie tęsknie jak cię nie widzę
- oooo kochana jesteś
- to za jakiś czas będę u ciebie
- ok to czekam
- papa- po rozmowie z przyjaciółką, ruszyłam w kierunku jej domu. Zaszłam do sklepu po sok i jakieś ciastka do herbaty. Kiedy dotarłam już do Dagi, jej mama od razu przyjaźnie mnie przywitała i kazała iść do pokoju przyjaciółki. Gdy tam weszłam, dziewczyna leżała na łóżku z laptopem na kolanach, a obok był kartonik z chusteczkami.
- cześć kochanie- powiedziałam na przywitanie i zaraz usiadłam obok
- hej- powiedziała zrezygnowana
- biedactwo moje- uścisnęłam ją i podałam zakupy
- daj spokój już nie mam siły- jęknęła zmęczona a ja położyłam się obok. W między czasie jej mama przyniosła nam herbatę, a my zaczęłyśmy oglądać film. Poplotkowałyśmy trochę i poszłam do dom, gdy już się w nim znalazłam była 18. Poszłam na górę i odrobiłam lekcje, wtedy dopiero usiadłam przed komputerem. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam więc na dół i otworzyłam drzwi, zdziwiłam się widząc w nich...