niedziela, 13 września 2015

Cześć wam :)

Bardzo dawno mnie tu nie było :(
Strasznie was zaniedbałam, za co serdecznie przepraszam.
Dzisiaj rozmyślałam, czy warto tu wracać. Nie podjęłam decyzji :)
Zastanawiam się, czy ktoś jeszcze to czyta? :)

wtorek, 6 stycznia 2015

rozdział dwudziesty dziewiąty

Tydzień u mojego taty minął dość szybko. Nim się obejrzałam a już następnego dnia miałyśmy wracać. Przez ten tydzień sporo czasu spędzałyśmy z moimi dawnymi znajomymi. Ja co jakiś czas rozmawiałam z Krystianem i chyba wszystko było ok. Chociaż czasami miałam wrażenie, że jest jakiś zimny.Jakby rozmowy ze mną były z konieczności a nie przyjemności. Chyba znów mi się wymykał. A ja nie wiedziałam nawet czy mam o niego walczyć. Moje życie w ostatnim czasie naprawdę bardzo się zmieniło. Poznałam wielu nowych ludzi. Poznałam samą siebie. I fakt Krystian był mi potrzebny w głębi duszy to czułam. Ale czy mogę go zmusić, żeby był ze mną?  Żeby chciał mi wszystko mówić? Przecież to nienormalne, nic nie mogę zrobić jeżeli on tego nie chcę. Więc może pora pozwolić sprawą iść swoim torem? Może powinnam poczekać, aż czas sam wszystko pokaże. No bo jeżeli mu zależy to będzie walczył prawda? To będzie chciał mi to udowodnić. Przynajmniej taką mam nadzieje...


Już jutro wracamy do Wrocławia. To ostatni taki dzień i postanowiłyśmy spędzić go ze znajomymi. W pobliskiej knajpce umówiłyśmy się z Mają, Mateuszem, jego kolegami i koleżankami. Gdy wszyscy już się tam znaleźliśmy postanowiliśmy wybrać się na kręgle. Świetnie się bawiliśmy tylko mi coś nie do końca wychodziło. Oczywiście Mateusz chętnie mi pomagał i pokazywał jak grać. Przez ostatni tydzień naprawdę się do siebie zbliżyliśmy. Był dla mnie jak przyjaciel ale nic więcej. Wiedziałam, że to nie to. Mimo wszystko był naprawdę dobrym kumplem. Gdy wracaliśmy Mateusz i Wojtek postanowili nas odprowadzić do domu. Było chłodno, więc Mateusz postanowił dać mi swoją kurtkę, pomimo mojego sprzeciwu i tak mi ją nałożył na ramiona. Przez całą drogę się wygłupialiśmy, a chłopak obejmował mnie ramieniem. Gdy byliśmy już pod domem mojego taty, chłopak spojrzał w mojego oczy. Delikatnie się nachylił, ale odsunęłam się delikatnie. I właśnie w tym momencie zobaczyłam znane mi auto. Kierowca ruszył z piskiem opon. Gdyby nie to, że tak dobrze znam ten samochód nigdy nie uwierzyłabym, że Krystian tu był. Daga spojrzała na mnie zatroskana
- powiedz, że to nie on- powiedziałam cicho, mając nadzieję, że się przewidziałam
- chodź do środka- przyjaciółka złapała mnie za rękę i pożegnała się z chłopakami
- to on prawda?- powiedziałam gdy już byłyśmy w środku. Dalej byłam oniemiała
- tak mi się wydaje
- jezuu- powiedziałam zakrywając twarz
- kochanie nie zrobiłaś nic złego
- sama wiesz jak to mogło wyglądać- powiedziałam spoglądając na przyjaciółkę. Widziałam po niej, że dobrze rozumie o co mi chodzi. Obie wiedziałyśmy, że z perspektywy chłopaka mogło wyglądać tak jakby doszło do tego pocałunku.
- jutro sobie z nim wszystko wyjaśnisz
- ja muszę już teraz- powiedziałam wyciągając telefon. Już po chwili byłam na górze siedząc na łóżku. Pomimo wielu prób, nie mogłam się do niego dodzwonić. Po kolejnej próbie spostrzegłam, że teraz już nawet wyłączył telefon. Byłam zdołowana. Co on tu wgl robił? Czemu nie powiedział, że przyjeżdża i dlaczego Mateusz to zrobił myślałam, że wszystko między nami jest jasne. Najwidoczniej tylko z mojej stron. Potrzebowałam trochę czasu, zanim doszłam do siebie. Powoli zeszłam do salonu, gdzie siedziała Daga. Oglądała coś w tv
- i jak mała?- wzruszyłam tylko ramionami i usiadłam obok niej, w oczach mimowolnie pojawiły mi się łzy- zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży- powiedziała przyjaciółka głaskając mnie po głowie. W tym momencie do pokoju wszedł mój tata, odrazu uśmiechnęłam się do niego.
- co tam słychać dziewczynki?- zapytał dosiadając się do nas
- wszystko wporządku
- szkoda tylko, że musimy już jutro jechać- dodała Daga
- tak, też tego żałuje- powiedział mężczyzna. Wieczór spędziliśmy wspólnie, ja niejednokrotnie próbowałam dodzwonić się do Krystiana chłopak jednak nie odbierał ode mnie telefonu. Pomimo że nie zrobiłam nic złego, czułam się okropnie.
Gdy następnego dnia dojechaliśmy do domu było już po 20. W domu czekała na mnie mama
- cześć córeczko i jak było?- spytała gdy tylko mnie zobaczyła
- dobrze- posłałam jej uśmiech- miło było zrobić sobie takie krótkie wakacje
- napewno dobrze ci zrobiły- kobieta łagodnie się uśmiechnęła- zjesz może ze mną kolacje?
- nie jestem głodna ale dziękuje za propozycje
- no dobrze- po tych słowach kobiety poszłam na górę zanieść swoją torbę. Niedługo później zeszłam na dół
- mamo mogłabym gdzieś wyjść na chwile?
- jest już późno- powiedziała lekko zmartwiona
- muszę coś załatwić
- nie może to poczekać do jutra?
- to bardzo ważne ale obiecuje, że niedługo wrócę
- no dobrze- powiedziała w końcu nie do końca przekonana- ale wróć niedługo i dzwoń gdyby coś się działa
- dobrze i dziękuję- powiedziałam i szybko wyszłam z domu. Skierowałam się na przystanek autobusowy i pojechałam w stronę domu Krystiana. Gdy stałam przed drzwiami jego domu wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi dziewczyna nieco młodsza ode mnie. Jak na swój wiek była przepiękna. Długie kasztanowe włosy pofalowane na dole delikatnie opadały na jej ramiona. Duże zielone oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem a śnieżnobiały uśmiech przypominał mi uśmiech Krystiana.
- w czym mogę pomóc- spytała łagodnym głosem
- jest może Krystian
- nie od wczoraj go nie było
- a nie wiesz może gdzie mogę go znaleźć?- zapytałam z nadzieją, że może ona mi pomoże
- przykro mi, ale nie mam pojęcia gdzie jest, może spróbuj zadzwonić
- próbowałam niestety nie odbiera- powiedziałam zrezygnowana- ja już pójdę- posłałam jej uśmiech
- martwię się o niego, nie masz pojęcia gdzie może być?- dziewczyna wyglądała na zmartwioną
- sprawdzę jeszcze jedno miejsce, napewno niedługo wróci- powiedziałam i oddaliłam się.
  Nie wiedziałam gdzie może być chłopak. No dobra domyślałam się. Jednak były dwie możliwości. Albo wyścigi albo polana. W pierwsze miejsce nie miałam ochoty iść w drugie nie byłam pewna czy trafię. Jednak nie chciałam się poddać, musiałam z nim porozmawiać. Dlatego postanowiłam pojechać na polane. Jadąc tam byłam pełna obaw. Nie wiedziałam co zrobię gdy go tam nie będzie. Miałam jednak nadzieje, przecież gdzieś musiał być. Gdy dotarłam na polanę, nigdzie nie widziałam chłopaka. Usiadłam pod drzewem gdzie ostatnio mnie przyprowadził. Chciało mi się płakać. To miejsce kojarzyło mi się tylko z nim. Nie miałam pojęcia gdzie jest Krystian. Zaczynałam się już nawet martwić. Skoro od wczoraj nie wrócił, mogło mu się coś stać. Pojechał taki zdenerwowany. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się czarne scenariusze. Po policzkach mimowolnie popłynęły łzy. Wyciągnęłam szybko telefon i jeszcze raz spróbowałam wybrać numer chłopaka jednak i tym razem telefon był wyłączony. Spojrzałam na wyświetlacz, który uświadomił mi, że jest już prawie 22. Napisałam więc szybko do mamy smsa, że jestem u Dagi i wrócę późno ale mam klucze i czy nie jest zła. Kobieta szybko odpisała, żebym tylko nie wracała sama. Nie miałam ochoty teraz wracać do domu. Chciałam posiedzieć sama, a to miejsce było do tego idealne. Robiło się już chłodno, dlatego podkuliłam nogi i owinęłam je swetrem, który miałam na sobie. Nawet nie wiem ile czasu siedziałam tak rozmyślając co dzieje się z chłopakiem. I o tym co między nami tak właściwie jest. Gdy spojrzałam na zegarek była już północ. Postanowiłam wracać do domu, byłam zmarznięta i zmęczona. Gdy wstałam usłyszałam szelest i czyjeś kroki, moje serce zaczęło bić mocniej a ja byłam przerażona. W ciemności nic nie było widać, oparłam się plecami o drzewo. Nie miałam pojęcia co mam zrobić, starałam się nie hałasować. Nagle z ciemności zaczęła wyłaniać się postać, im bliżej była tym lepiej było ją widać. Byłam sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć, strach przejął kontrolę nad moim ciałem. Dopiero gdy postać była już naprawdę blisko spostrzegłam, że to Krystian. Chciałam się na niego rzucić, wyściskać go, po prostu poczuć jego bliskość. On jednak stał w bezpiecznej odległości, przyglądał mi się z obojętną miną
- co tu robisz?- zaczął, a jego ton był lodowaty
- szukałam cię- powiedziałam, czując jak w gardle rośnie mi gula- Krystian...
- niepotrzebnie- powiedział nie zmieniając barwy głosu
- to nie tak- chciałam do niego podejść, jednak on się cofnął
- a jak?- powiedział lekko drwiąc- twój były cię całuje bawisz się z nim w najlepsze i to nie tak?- mówił coraz bardziej zdenerwowany
- nie całowałam się z nim- ściszyłam swój głos- i nie bawiłam się w najlepsze
- nie? jakoś jak cię obejmował nie protestowałaś- mówił patrząc na mnie jak na wroga, po moich policzkach mimowolnie popłynęły łzy
- jesteś niesprawiedliwy- powiedziałam, nie chcąc dłużej tego słuchać, wyminęłam go i szłam przed siebie. Zaraz jednak mnie dogonił
- nie skończyliśmy- powiedział stanowczym głosem
- czego ty chcesz co?- powiedziałam wściekła- pojawiasz się mieszasz mi w głowie, po czym znikasz sobie, świetnie się bawisz ze znajomymi kiedy ja przechodzę piekło. Masz gdzieś co się ze mną dzieje. Pojawiasz się na trochę i znów znikasz. Nie masz nawet odwagi mi wszystkiego wyjaśnić. I w tym nie widzisz nic złego. Ale kiedy kolega tylko mnie obejmuje robisz o to aferę. Już się w tym wszystkim pogubiłam wiesz?- byłam zła, smutna i zrozpaczona, miałam gdzieś co on sobie pomyśli. Nie miałam już na to wszystko siły. Przecież to co ostatnio się dzieje jest chore. Czułam, że płacze i nawet nie próbowałam tego powstrzymać. Chłopak podszedł do mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej. Nie wyrywałam się, potrzebowałam tego ciepła.
- przepraszam- powiedział cicho- masz racje jestem niesprawiedliwy. Po prostu kocham cie i boje się, że kiedyś cię stracę. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem- mówił gładząc moje włosy- jesteś inna niż wszystkie dziewczyny z którymi się spotykałem. Nie chcę cie stracić
- więc wyjaśnij mi wszystko
- nie dzisiaj
- a kiedy?- spojrzałam w jego oczy, a on musnął moje usta
- obiecuje, że niedługo aniołku- powiedział składając pocałunek na moim czole- a teraz pozwól, że odwiozę cię do domu, jest późno
- dobrze- powiedziałam dając się prowadzić.



niedziela, 21 grudnia 2014

rozdział dwudziesty ósmy

Kiedy wstałam rano byłam pełna optymizmu. Z tatą dogadałam się, że wieczorem wyjedziemy z miasta, dlatego postanowiłam iść do szkoły a spakować się wieczorem. Wyszykowana wyszłam z domu i wolnym tempem szłam do szkoły. Przed budynkiem jak zawsze było już sporo osób, minęłam też grupkę chłopaków, z którymi trzymał się Krystian, on sam tam nie stał. Zbytnio mnie to nie zdziwiło, pewnie jak zawsze przyjdzie jak mu się zachce. Gdy zabrałam z szafki książki poszłam pod klasę i czekałam na pierwszą lekcje. W szkole jak zwykle nic ciekawego się nie działo. Nie było w niej ani Dagi ani Krystiana. Dlatego sporo czasu spędziłam sama albo rozmawiając z Michałem.

Gdy tylko wróciłam do domu rozpoczęłam pakowanie. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować wszystko co zdawało mi się, że może być potrzebne. Czyli głównie ubrania i kosmetyki. Nim się obejrzałam była już godzina dziewiętnasta. Mama dużo wcześniej wróciła z pracy. Nie chciała, żebym jechała jednak wiedziała, że musi mnie puścić. Bała się, że już nie wrócę, że będę chciała tam zamieszkać z ojcem. Nie mogłam jej obiecać, że tak nie będzie. Ale mogłam powiedzieć, że zawsze będzie moją mamą i zawsze będę ją kochać. Kobieta uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła. W tym momencie pod dom zajechał tata. Zabrał moją walizkę, a ja pożegnałam się z mamą. Podjechaliśmy jeszcze po Dagę i ruszyliśmy w drogę.
- no to czeka nas ciekawa przygoda- powiedziała podekscytowana dziewczyna
- mam nadzieje, że spodoba wam się u mnie, w sumie u nas
- ciekawe jak wygląda mój pokój
- w sumie to też jestem ciekawa czy miałaś gust- zaśmiała się Daga
- tego trochę się obawiam
- spokojnie miała- w rozmowę wtrącił się ojciec. Droga minęła nam spokojnie. Gdy byliśmy już na miejscu, mężczyzna zaprowadził nas do mojego pokoju i pokazał Dadze pokój gościnny w którym miała spać. My jednak zdecydowałyśmy, że będziemy spały razem u mnie.Gdy weszłyśmy do pokoju oniemiałam
-wow- usłyszałam za mną głos mojej przyjaciółki
- serio tak urządziłam swój pokój?
- no najwidoczniej tak- powiedziała Daga i rzuciła się na łóżko. Pokój był przestrzenny a ściany miał w kolorze bladego różu. Po jednej stronie stało ogromne łóżko i wielka szafa. Po drugiej stronie była spora toaletka i ogromne lustro. Na ścianie, gdzie były drzwi było wiele fotografii. Zaczęłam im się przyglądać. Byłam tam z dawnymi przyjaciółmi, jednak jedno zdjęcie przykuło moją uwagę najbardziej. Byłam na nim z Mateuszem, staliśmy na jakimś mostku i patrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęłam się, widząc jak byliśmy w siebie zapatrzeni
- musiałam go bardzo kochać
- kogo?- zapytała dziewczyna podchodząc i patrząc mi przez ramię
- Mateusza
- to on- zapytała pokazując inną fotografię, gdzie było widać całego chłopaka
- tak- powiedziałam i znów mimowolnie się uśmiechnęłam
- przystojniak- zachichotała- faktycznie z gustem było u ciebie całkiem dobrze
- szkoda tylko że całkowicie go nie pamiętam
- zawsze wszystko możecie nadrobić- brunetka poruszyła brwiami
- Dagmara- westchnęłam
- tak tak wiem, Krystian i tak dalej, ale przecież to że spotkasz się z tym Mateuszem to nic złego
- o ile się z nim spotkam
- ech uparta jak osioł jesteś
- nie przesadzaj- wystawiłam jej język
- no bo co ci szkodzi się z nim spotkać?
- niby nic
- no właśnie
- ale nie chcę iść tam sama
- przecież samej cie nie puszcze nigdzie
- dziękuję- powiedziałam i rzuciłam się na łóżko- jestem padnięta
- ja też- wyczerpane po podróży i całym dniu szybko zasnęłyśmy
Następnego dnia rano, gdy zeszłam do kuchni zastałam tam tatę i Dagę. Jedli już śniadanie i dobrze się przy tym bawili. Uśmiechnęłam się odrazu
-... a kiedyś- mówił mój tata rozbawiony- o już wstałam, zrobić ci coś do jedzenia?
- płatki starczą- odpowiedziałam z uśmiechem i dosiadłam się do przyjaciółki- o czym rozmawiacie?
- twój tata opowiada mi śmieszne historie z twojego dzieciństwa
- nie wiem czy chcę ich słuchać- powiedziałam śmiejąc się
- przecież i tak ich nie znasz- zauważyła Daga
- no właśnie- wzruszyłam ramionami- przynajmniej mniej upokorzenia- oboje na mnie spojrzeli i wybuchnęli śmiechem.
- to jakie macie plany na dzisiaj?
- hmm w sumie nie wiem, może pozwiedzamy okolice
- a później centrum handlowe- zaśmiałyśmy się z przyjaciółką
- mam tylko nadzieję, że znajdziecie czas na obiad ze starym ojcem
- nie jest pan taki stary- zauważyła Daga. Faktycznie mój ojciec nie był wcale taki stary, miał 38 lat, ale nic w jego wyglądzie nie wskazywało na taki wiek. Mężczyzna był zadbany i miał atletyczną sylwetkę, podejrzewałam, że chodzi na siłownię. Ponadto jak zdołałam zauważyć zawsze miał idealnie ułożone włosy i dobrze dobrany strój.


Po śniadaniu postanowiłyśmy z Dagą wybrać się na spacer po okolicy. Nie spotkałyśmy zbyt dużo młodzieży, ponieważ wszyscy byli w szkole. Dlatego siedziałyśmy w parku. Plotkowałyśmy i nawet się nie zorientowałam kiedy było już południe. Na obiad byłyśmy umówione z moim tatą. Posiłek minął w sympatycznej atmosferze. Gdy byłyśmy już u mnie Daga leżała na łóżku pisząc z Miłoszem a ja z ciekawości weszłam na fb. Na portalu było dostępnych sporo osób. Jedną z nich był Krystian, z jednej strony nie chciałam z nim pisać, z drugiej chyba właśnie na to czekałam. Tęskniłam za nim, sama go przed sobą usprawiedliwiałam. Chciałam, żeby było inaczej, chciałam, żeby wszystko się ułożyło między nami. Ale tak właściwie co było między nami? Przecież to nic poważnego, może chciał tylko udowodnić sam sobie, że może mieć każdą. Nie, nie chcę tak o nim myśleć. Z tych wszystkich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk wiadomości. Pełna nadziei spojrzałam na okienko rozmowy, nie to nie był on. Przynajmniej nie ten o którym myślałam. Mateusz napisał, chciał wiedzieć co u mnie. Napisałam mu, że jestem u taty. Pisząc dłuższą chwilę postanowiliśmy, że się spotkamy. Ostrzegłam go, że zabiorę ze sobą Przyjaciółkę.
Godzinę później spotkałyśmy się z Mateuszem i jego kolegą w skateparku gdzie ostatnio byłam z Krystianem. Mateusz przedstawił nam swojego kolegę Wojtka, a ja przedstawiłam im Dagę. Okazało się, że zabierają nas na ognisko, gdzie ma być reszta znajomych. Dobrze, że miałam ze sobą przyjaciółkę, bo sama w życiu bym się nie odważyła z nimi gdzieś jechać. Całą drogę rozmawialiśmy, było bardzo swobodnie i miło. Na miejscu okazało się, że jest sporo młodzieży. Była też Maja. Przywitałyśmy się z nią
- a może napijecie się czegoś?- poruszała śmiesznie brwiami
- ja dziękuje- powiedziałam uśmiechając się
- a ja chętnie- zaśmiała się Daga- jej też przynieś, musi się wyluzować- pomimo moich zapewnień, że nie mam ochoty pić, dziewczyny i tak dały mi piwo. Atmosfera była tak przyjemna, że nawet nie wiem kiedy kończyłam już trzecie piwo. Właśnie wtedy podszedł do mnie Mateusz
- porozmawiamy?
- pewnie- uśmiechnęłam się do niego
- ale może, chodźmy do auta tam będzie spokojniej- na drogę zabrałam ze sobą jeszcze jedno piwo, mimo że i tak już za dużo wypiłam. Gdy już wsiedliśmy do samochodu chłopaka, zauważyłam, że cały czas mi się przygląda
- o co chodzi?- powiedziałam niepewnie
- nie nic- uśmiechnął się- po prostu bardzo dawno cię nie widziałem. Cały czas nie mogę się nadziwić, że jesteś tutaj znowu
- wiem, że to trochę dziwne- powiedziałam przez chwilę się wahając- ale może mógłbyś opowiedzieć mi coś o nas? W sensie wiesz, chciałabym wiedzieć jak wyglądał nasz związek
- zawsze uważałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Miałaś na mnie bardzo dobry wpływ, wyciągałaś mnie z największych tarapatów. Tylko ty potrafiłaś przemówić mi do rozumu. A przy tym wszystkim potrafiłaś tak po prostu szaleć ze mną. I kochałaś mnie- przez cały czas patrzył mi w oczy, przez co po plecach przeszedł mnie dreszcz- uwielbiałem twoje poczucie humoru, twój uśmiech każdy jego rodzaj. Gdy coś ci nie wyszło, gdy śmiałaś się bo tak wypada, a najbardziej kiedy po prostu byłaś szczęśliwa- uśmiechnęłam się do niego delikatnie, chłopak położył dłoń na mojej- zawsze powtarzałaś, że kiedyś będziesz moją żoną i dodawałaś, że nie mam nic do powiedzenia- zaśmiał się
- naprawdę chciałam zmusić cię do ślubu?- zaśmiałam się
- nie protestował bym- wzruszył ramionami- dalej mam w telefonie nasze wspólne zdjęcia
- po takim czasie?- zdziwiłam się
- nigdy nie miałem serca ich usunąć
- mogłabym zobaczyć?- chłopak wyciągnął telefon i zaczął pokazywać mi nasze wspólne zdjęcia. Oglądając je, miałam wrażenie, że patrzę na kogoś innego. Miałam mętlik w głowie a procenty dodatkowo robiły swoje. Nawet nie wiem kiedy, chłopak nachylił się i zaczął mnie całować. Minęła chwila, zanim zdążyłam go od siebie odsunąć
 - przepraszam- powiedział szybko, jednak ja już wysiadłam z auta i szybkim krokiem podążyłam do Dagi i Mai.  Nie chciałam im psuć imprezy, dlatego nie dałam po sobie poznać, że coś jest nie tak. Zauważyłam, że dziewczyny dobrze się bawią i dogadują się bez problemów.Mając w głowie to co zdarzyło się przed chwilą i widząc jak dziewczyny dobrze się bawią, zatęskniłam za Krystianem. Nawet nie wiem czemu wyciągnęłam telefon i oddalając się trochę wybrałam jego numer. Już po chwili usłyszałam jego głos w słuchawce
- hej- i momentalnie zaniemówiłam, nie wiedziałam co mam powiedzieć- jesteś tam? Pola?- zaczął się niecierpliwić
- hej- powiedziałam dość cicho- chciałam tylko...- miałam kompletną pustkę w głowie, nie wiedziałam co mam powiedzieć- w sumie to niepotrzebnie dzwonie, przepraszam
- nie przepraszam, ciesze się, że dzwonisz- usłyszałam jego ciepły i łagodny ton głosu- może spotkamy się jutro?
- wiesz nie dam rady
- Paulina nareszcie cię znalazłem, przepraszam nie powinienem- nawet nie wiem kiedy Mateusz do mnie podszedł ale wiem, że Krystian wszystko słyszał
- kto to?- powiedział już lekko poirytowany
- wiesz co później zadzwonię
- Pola nie rozłączaj się- w jego głosie słyszałam wręcz wściekłość
- porozmawiamy jutro- powiedziałam szybko się rozłączając
- przepraszam nie wiedziałem, że z kimś rozmawiasz
- okej- uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka
- Przepraszam za tą sytuacje- powiedział siadając obok mnie i spuszczając głowę- po prostu przez chwilę było jak kiedyś i nie mogłem się opanować
- wybaczam- chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się- musisz po prostu wiedzieć, że dla mnie jesteś całkiem obcym chłopakiem
- wiem, naprawdę przepraszam, poniosło mnie. Mam nadzieję, że nie skreślisz mnie i jutro też się zobaczymy
- bardzo chętnie- uśmiechnęłam się- ale teraz już muszę wracać
- zaraz ktoś was odwiezie- powiedział i poszedł w stronę znajomych. W między czasie czułam, że przez ten cały czas Krystian próbował się do mnie dodzwonić. Zamiast odebrać, udałam się do Dagi, żeby jej powiedzieć, że wracamy. 
















niedziela, 29 czerwca 2014

rozdział dwudziesty siódmy

W szpitalu spędziłam kilka dni. Lekarz nie pozwolił aby ktoś mnie niepokoił. Niestety Krystian odwiedzał mnie bardzo rzadko, a kiedy już był trochę dłużej, to zaraz musiał iść po dziwnych telefonach. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, gdy pytałam o to chłopaka, wymigiwał się od odpowiedzi. Całe szczęści, że miałam niezastąpioną Dagę, była u mnie codziennie. O wszystkim mnie informowała i dodawała otuchy. Przez cały ten tydzień mama była u mnie tylko parę razy, nie chciałam jej zbytnio widzieć. Okazało się też, że mój biologiczny ojciec został w mieście bo chciał mnie lepiej poznać.

Właśnie wróciłam do pustego domu, czyli do normalności. Matki jak zwykle nie ma, pewnie jest w pracy, nawet nie zainteresowała się jak wrócę do domu. Ale chyba bardziej zawiodłam się na Krystianie, który nawet po mnie nie przyjechał, nie wiem czego ja oczekiwałam. Przez to wszystko musiałam wracać z ojcem, ale może to i dobrze. Mężczyzna wniósł moją torbę do pokoju i nie dał mi nawet usiąść
- to co zabieram cię na jakiś dobry obiad, bo w tym szpitalu to pewnie nic nie jadłaś
- no zbyt dobrze to tam nie gotowali- powiedziałam lekko się uśmiechając
- a ty w dodatku jesteś niejadkiem- uśmiechnął się szeroko
- cały czas zapominam, że jestem twoją córką
- spokojnie wszystko nadrobimy- mężczyzna pogłaskał mnie po ramieniu- ale najpierw obiad- Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do jednej z lepszych restauracji w mieście. Po wybraniu i zamówieniu sobie dań zaczęliśmy rozmawiać.
- powiedz mi, bo jeszcze nie pytałem, dlaczego uciekłaś z domu?
- to mama ci nie powiedziała?
- nie, zadzwoniła do mnie bo myślała, że jesteś u mnie. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, że znowu cię zobaczę.
- uciekłam bo ona znowu chce się przeprowadzić, a ja dopiero teraz znalazłam sobie przyjaciół, chłopaka, dopiero teraz się tu odnalazłam, nie chcę przechodzić przez to wszystko znowu.
- jak to dopiero teraz?- mężczyzna był bardzo zdziwiony- przecież kiedyś byłaś dusza towarzystwa
- mama opowiadała mi co innego, wszystkiego mi zabraniała. całkiem mnie zmieniła, a ja nic nie pamiętam
- cały czas nie wiem, jak mogła ma to zrobić
- ale jak jej się to udało? Nie szukałeś mnie? Nie próbowałeś odnaleźć?- mówiłam z żalem w głosie, odkąd dowiedziałam się, że mam ojca chciałam go o to zapytać.
- może opowiem ci całą historię od początku, bo pewnie Katarzyna nigdy tego nie zrobiła- powiedział smutny- rozwiodłem się z twoją matka gdy miałaś pięć lat. Katarzyna chciała robić karierę, często jeździła w podróże służbowe, więc ty zostałaś ze mną, oboje postanowiliśmy, że tak będzie lepiej. Oczywiście ona też miała prawa rodzicielskie, mogła się z tobą widywać i zabierać cię do siebie, wiedziałem, że potrzebujesz matki. I początkowo tak było, jednak w pewnym okresie Katarzyna przestała przyjeżdżać, poznała nowego mężczyznę i przestała zabierać cię do siebie, dzwoniła czasem i to wszystko- mężczyzna posmutniał- wychowywałem cię sam, łączyłem jakoś prace i obowiązki ojca, nie ukrywam, że było ciężko i czasem musiałaś zostawać z opiekunką. Jednak zawsze świetnie się dogadywaliśmy, byłaś moją księżniczką i zawsze przychodziłaś do mnie z problemami. Pamiętam jak musiałem ci wytłumaczyć czym jest miesiączkowanie- zaśmiał się, a ja lekko zarumieniłam- gdy stałaś się nastolatką zaczęły się małe problemy. Imprezowałaś, szalałaś i uwielbiałaś się bawić. Ale po wielu kłótniach dogadaliśmy się, może nie byłem najlepszym ojcem bo pozwoliłem ci chodzić na imprezy i wiedziałem, że czasem pijesz. Jednak kochałem cię jak nikt. Pół roku przed twoim wypadkiem Katarzyna zaczęła się tobą interesować. Jednak ty nie chciałaś mieć z nią nic wspólnego, nie mogłaś wybaczyć jej tego, że przez tyle lat nie interesowała się tobą. Ona oczywiście o wszystko obwiniała mnie. Chciała zrobić wszystko, żebyś zamieszkała z nią. Gdy byłem w delegacji, ty miałaś ten nieszczęsny wypadek samochodowy. Wtedy byłaś pod opieką mamy twojej przyjaciółki. Katarzyna dowiedziała się o wypadku, a że była twoją mamą, nikt nie widział nic dziwnego w tym, że to ona zabiera cię ze szpitala. Mamie twojej przyjaciółki powiedziała, że sama poinformuje mnie o wypadku, czego nigdy nie zrobiła. Zabrała cie gdzieś do prywatnej kliniki. Zmieniła nazwisko, wywiozła z miasta. Ja próbowałem wszystkiego, nawet prywatni detektywi nigdy nie mogli cię znaleźć. Nie mogłem się pogodzić z tym, że cię straciłem. Przez cały czas robiłem wszystko by cię odnaleźć, dlatego nawet nie wiesz ile szczęścia daje mi fakt, że po takim czasie cię widzę- mężczyzna miał w oczach łzy, a ja nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Przez pewien czas siedzieliśmy w ciszy, próbując jeść. Przez moje gardło nie chciało się nic przedostać. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, tak naprawdę go nie pamiętałam, ale czułam tą dziwną więź jaka nas łączyła.
- nie rozumiem, jak ona mogła nam to zrobić- powiedziałam cicho- przecież ona mnie porwała
- jest twoją matką, wiem że trudno w to wierzyć, ale chciała dla ciebie dobrze
- dobrze? zabierając mnie mojemu ojcu? odcinając od znajomych i nie pozwalając być sobą? Nie broń jej bo nie zasłużyła na to. Skrzywdziła zarówno mnie jak i ciebie- powiedziałam z łzami w oczach. Ojciec złapał moją dłoń i nic nie mówił. Gdy wracaliśmy do domu poprosiłam by dał mi swój numer, co zrobił natychmiastowo. Powiedział, że przez jakiś czas zostanie tutaj, później jednak musi wracać do siebie. Miał nadzieję, że będę go odwiedzać a może nawet przyjadę na wakacje, które się zbliżały. Kiedy weszłam do domu, mama siedziała w salonie, odrazu wyszła na korytarz
- porozmawiajmy
- nie chcę rozmawiać, chce być sama- powiedziałam, po czym poszłam na górę nawet na nią nie patrząc. Gdy byłam w pokoju, chciałam zadzwonić do Krystiana, jednak jego telefon był wyłączony. Posmutniałam i usiadłam do komputera. Popisałam trochę z Dagą obiecując, że następnego dnia w szkole wszystko jej opowiem. Przeglądając portal internetowy zobaczyłam zdjęcie dodane, przez jednego z kolegów Krystiana. to było jakieś zdjęcie z ogniska. Był tam też Krystian a obok niego ta sama dziewczyna, która była z nim na wyścigach. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.
 Zdecydowanie zawiodłam się na chłopaku. Tak bardzo potrzebowałam jego wsparcia, jednak on w tym czasie wolał bawić się ze znajomymi. Zresztą czego ja się spodziewałam, Daga mnie przed nim ostrzegała. Pokręciłam głową z politowaniem, nie wierząc w swoją naiwność. Przez resztę dnia siedziałam w domu, wieczór szybko mi minął. Wykąpałam się i położyłam spać.
Następnego dnia nie chciało mi się wstawać do szkoły. Zdecydowanie rozleniwiłam się przez ostatnie dni. Jednak wolałam iść do szkoły, niż cały dzień siedzieć w pustym domu. Wstałam więc z łóżka i poszłam do łazienki. Spoglądając przez okno i orientując się, że jest dość ciepło. Wyciągnęłam z szafy szorty, zwykłą biała koszulkę i kardigan. Umalowałam się jeszcze i zrobiłam luźnego koka. W kuchni zrobiłam sobie kanapkę i posiedziałam jeszcze chwilę. Po krótkim czasie wybrałam się w drogę do szkoły. Wiele osób siedziało przed budynkiem, oczywiście ze względu na pogodę. Ja jednak weszłam do środka. Szybko odnalazłam przyjaciółkę, była jednak w towarzystwie chłopaka i jego najlepszego przyjaciela. Nie miałam ochoty siedzieć z nimi, dlatego przywitałam się z nimi i poszłam pod klasę. Lekcje mijały mi dość szybko w między czasie opowiedziałam o wszystkim Dadze. Obgadałyśmy całą sprawę i co najważniejsze, przyjaciółka mnie wspierała. Przez cały dzień nie widziałam w szkole Krystiana, nawet nie miałam od niego żadnej wiadomości. Źle się z tym czułam, myślałam, że znaczę coś dla niego, jednak najwidoczniej się myliłam. Podczas długiej przerwy siedziałam z Dagą, Miłoszem i Danielem. Cieszyłam się, że o nic nie wypytują, nie wspominają o Krystianie, ani o niczym co mogło by sprawić mi przykrość. Po prostu zachowywali się naturalnie, a mnie traktowali całkiem normalnie. Czułam się naprawdę dobrze i niczym nie przejmowałam. Do momentu, aż zobaczyłam jak do szkoły, w towarzystwie swoich kumpli, wchodzi roześmiany Krystian. Odwróciłam głowę, udając, że go nie zauważyłam, miałam tyle szczęścia, że on w tym czasie mnie nie widział. Nie dałam po sobie poznać, że popsuł mi się humor. Po dzwonku nieśpiesznie poszłam do klasy. Zastanawiałam się, czy chłopak już mnie widział i czy ma wgl zamiar ze mną porozmawiać, chociaż w sumie nie miałam na to najmniejszej ochoty. Dlatego z ulgą przyjmowałam fakt, że nigdzie go jeszcze nie minęłam. Niestety pod koniec dnia, gdy wychodziłam ze szkoły, chłopak stał z kumplami i nie sposób było przejść niezauważoną, chociaż naprawdę starałam się.
- hej- chłopak podszedł mnie, zostawiając swoich kumpli, którzy i tak nas obserwowali
- hej- uśmiechnęłam się lekko
- coś dzisiaj nie mogliśmy się złapać w szkole- chłopak powiedział z tym swoim uśmiechem na ustach
- mhmm- mruknęłam tylko, nie chcąc palnąć nic głupiego, czego mogłabym pożałować. Zwłaszcza, że naprawdę byłam na niego zła
- ostatnio naprawdę mało czasu razem spędzamy, przepraszam za to, ale naprawdę byłem bardzo zajęty
- no no ogniska, znajomi, wyścigi, faktycznie ciężko znaleźć czas dla dziewczyny, której mówi się, że jest dla ciebie wszystkim- zdobyłam się na najbardziej sarkastyczny ton jaki mogłam w tej chwili z siebie wydusić i uśmiechnęłam się litościwie
- Pola to nie tak
- wiesz chętnie bym posłuchała twoich wzruszających historii, ale trochę się spieszę
- daj mi ci to wyjaśnić
- uwierz mi, że mam już dość kłamstw w swoim życiu, nie potrzebuje kolejnej osoby, która karmi mnie bajkami, wybacz- wyminęłam go i poszłam w stronę auta mojego ojca, chłopak patrzył za mną jednak nic już nie mówił. Tata w drodze do domu pytał o chłopaka z którym rozmawiałam, jednak zauważył, że nie chcę o tym gadać i dał sobie spokój. Gdy byliśmy na lodach wpadłam na pewien pomysł
- co byś powiedział na to, żebym spędziła u siebie parę dni?- mężczyzna był zaskoczony, jednak szybko uśmiechnął się
- naprawdę chciałabyś jechać ze mną na parę dni?
- chyba tak. Chciałabym zobaczyć jak było przed wypadkiem.
- no to oczywiście, że chętnie cię zabiorę ze sobą
- tylko, chciałabym jedynie zabrać ze sobą przyjaciółkę, jeśli się zgodzi, nie miałbyś nic przeciwko?
- no oczywiście, że nie. Dom jest duży, spokojnie pomieścimy się
- to świetnie, jeszcze dzisiaj ją o to poproszę
- trzeba tylko z twoją mamą porozmawiać, ale spokojnie załatwię to
- dziękuję- przytuliłam go i uśmiechnęłam się szczerze. Gdy byłam w domu, niespodziewanie do moich drzwi ktoś zapukał. Gdy je otworzyłam okazało się, że to Krystian
- wpuścisz mnie?
- to zależy po co przyszedłeś
- chcę porozmawiać- wpuściłam chłopaka do środka i usiedliśmy w salonie
- to o czym chcesz rozmawiać?
- Paulina naprawdę cię przepraszam. Wiem, że ostatnio miałem dla ciebie mało czasu, a ty mnie potrzebowałaś. Przepraszam, że nie mogłem być przy tobie.
- kolejny raz coś było ważniejsze niż ja
- to nie tak
- a jak?
- chciałbym ci wszystko wytłumaczyć
- to zrób to
- nie mogę- chłopak spuścił głowę
- skoro tak, to lepiej idź już
- Pola
- nie chcę już dłużej z tobą rozmawiać, póki nie będziesz ze mną szczery, nie mamy o czym rozmawiać- chłopak wyszedł wściekły z domu, ruszając z piskiem opon.
Przez cały czas zastanawiałam się o czym nie mógł mi powiedzieć, może byłam dla niego za ostra? Jednak naprawdę miałam już dość kłamstw.
Wieczorem zadzwoniłam do Dagi na szczęście dziewczyna zgodziła się ze mną pojechać na kilka dni do ojca. Ustaliłam z nią, że pojedziemy już następnego dnia.

środa, 19 lutego 2014

rozdział dwudziesty szósty

- Pola czekaj- słyszałam jego głos, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Stanęłam dopiero gdy mocno złapał mnie za przedramię i odwrócił w swoją stronę.
- puść mnie- powiedziałam patrząc na jego rękę, nie chciałam, żeby widział moje łzy, nie chciałam widzieć jego wzroku. 
- porozmawiajmy, daj mi się wytłumaczyć
- teraz masz czas? nie chcesz czekać do jutra? teraz już nie mamy o czym rozmawiać
- przepraszam- chłopak delikatnie podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy, szybko odwróciłam wzrok- nie płacz- chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, nie miałam siły się wyrywać. Potrzebowałam czyjejś bliskości, pomimo że tak bardzo mnie zawiódł nie potrafiłam nic zrobić. Stałam tak, nawet się do niego nie przytuliłam, pozwoliłam jedynie by to on mnie przytulał.
- skąd ty się tu wgl wzięłaś? przecież nie możesz sama o tej porze chodzić po mieście a tym bardziej kręcić się tutaj, to jest niebezpieczne. A gdyby coś ci się stało? Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczył
- jakoś wcześniej miałeś gdzieś co się ze mną dzieje
- nie mów tak- chłopak odsunął mnie lekko od siebie i trzymając mnie za ramiona spojrzał mi w oczy- jesteś dla mnie najważniejsza
- najważniejsza?- zaśmiałam się lekko- twoja laleczka to stoi tam- pokazałam na dziewczynę, z którą wcześniej stał a która teraz nie spuszczała z nas oka- z nią się chyba dużo lepiej bawisz niż ze mną i wolisz z nią spędzać czas
- to nie tak- chłopak spoważniał- to jest koleżanka, jeździ ze mną to wszystko
- szkoda tylko, że kiedy ja cię potrzebuje, ty wolisz siedzieć z nią
- przepraszam za dzisiaj, ale byłem przed wyścigiem i nie mogłem się zmyć coś poważnego się stało?
- teraz to już nieważne- powiedziałam i odwróciłam się by iść, chłopak jednak zagrodził mi drogę
- nie puszczę cię samej
- daj mi spokój i idź się zabawiać z koleżaneczką
- kochanie przestań- chłopak uśmiechnął się słodko
- odsuń się- mówiłam poważnie
- bo pomyślę, że jesteś zazdrosna- jego łobuzerski uśmiech powodował, że jak zwykle nie mogłam się na niego gniewać
- ty na moim miejscy może byś się cieszył?- spojrzałam na niego wkurzona
- ja to co innego- chłopak złapał moją dłoń- ale ty masz dobre serduszko- nachylił się i delikatnie musnął moje usta- i mam nadzieje że mi wybaczysz
- to jest nie fair- powiedziałam nie mogąc już dłużej się na niego gniewać. Uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak spojrzał mi w oczy i objął mnie mocno w pasie
- kocham cię, kompletnie zawróciłaś mi w głowie- poczułam jak zaczynam się rumienić, a chłopak triumfalnie się uśmiechnął- uwielbiam to- szepnął i namiętnie mnie pocałował.
- jesteś okropny- szepnęłam,  gdy odsunął się delikatnie.
- kochanie jest późno, ty nie musisz wracać do domu?- chłopak z zatroskaną miną spojrzał na mnie
- nie chcę tam wracać- powiedziałam cicho, czując, że zaraz znów się rozkleję
- co się stało?- Krystian próbował wyczytać coś z mojego wyrazy twarzy, a ja nie mogłam odezwać się nawet słowem. Czułam jak wielka gula zatyka mi gardło i nie pozwala wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Blondyn objął mnie ramieniem i nie chciał na mnie naciskać- chodź do auta, pojedziemy do mnie- wtuliłam się w niego mocniej i już po chwili siedziałam w jego BMW. Chłopak pożegnał się jeszcze ze znajomymi i ruszyliśmy w kierunku jego domu. Przez długi czas nic nie mówiłam, a on zatroskany spoglądał na mnie. Gdy byliśmy już pod jego domem, niepewnie wysiadłam z auta
- chodź- Krystian złapał mnie za rękę i wprowadził do domu
- dziękuje- wyszeptałam, a on uśmiechnął się słodko. W domu chłopaka panował mrok, starałam się iść bardzo cicho, w przeciwieństwie do chłopaka. Bez krępacji szedł na górę, nie myśląc o tym czy kogoś obudzi. Gdy znaleźliśmy się już u niego, zapalił światło i spojrzał na mnie
- przepraszam za bałagan, ale jestem facetem- gdy spojrzałam na jego pokój uśmiechnęłam się pod nosem. Faktycznie, panował tam mały nieład, ale nie było tak źle
- wybaczam- powiedziałam rozglądając się po pokoju
- zmęczona?
- trochę- stwierdziłam, a gdy dostrzegłam zegarek ze zdumieniem zobaczyłam na nim godzinę pierwszą w nocy
- to co idziemy spać?- chłopak podszedł do szafy i podał mi swoją koszulkę, po czym zaprowadził mnie do łazienki. Gdy zostałam sama, z przerażeniem spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Podpuchnięte i czerwone od płaczu oczy, rozmazany tusz i rozczochrane włosy. Przemyłam twarz zimną wodą, mało to dało. Wzięłam więc szybki prysznic i ubrałam się w koszulkę, którą dał mi Krystian. Zmyłam makijaż i związałam włosy w kucyka, po czym wróciłam do pokoju chłopaka. Siedział właśnie przy biurku i pisał coś na komputerze. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął do siebie, przez co wylądowałam na jego kolanach
- jesteś strasznie pociągająca- mówił całując delikatnie moją szyje
- Krystian nie mieliśmy iść spać?- powiedziałam lekko speszona
- oj no dobrze księżniczko- dał mi buziaka w czoło i wstał biorąc mnie na ręce, by położyć do łóżka- zaraz wracam idę się umyć- powiedział i pocałował moje usta. Gdy chłopak zniknął za drzwiami, wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Patrzyłam na urządzenie, nie mając odwagi go włączyć, w końcu odłożyłam na szafkę obok łóżka i położyłam się spać. W głowie ciągle miałam scenariusze następnego dnia, bałam się tego co zrobi matka.
Z rozmyśleń wyrwał mnie chłopak, który właśnie wszedł do pokoju. Zgasił światło i po cichu wszedł do łóżka, pocałował delikatnie moje czoło i położył się obok mnie, przytulając od tyłu. W ramionach chłopaka czułam się bezpieczna, jego zapach powodował, że kompletnie traciłam głowę. Zasnęłam z uśmiechem na ustach nie targana żadnymi rozterkami. Przebudziłam się w środku nocy i pomimo usilnych prób nie mogłam zasnąć. Powoli wstałam z łóżka, nie budząc chłopaka i podeszłam do drzwi balkonowych. Wyszłam na zewnątrz, a moje ciało otuliło chłodne powietrze, pomimo gęsiej skórki nie chciałam wracać do pomieszczenia. Oparłam się o barierkę i obserwowałam czyste i pełne gwiazd niebo. Wyglądało cudownie, przy tym widoku wszystkie problemy zdawały się nie istnieć. Czułam jak robi mi się coraz chłodniej, aż przechodziły mnie zimne dreszcze
- chcesz się przeziębić?- za sobą usłyszałam zmartwiony głos chłopaka, którzy przytulił mnie mocno do siebie
- nie mogłam spać
- chodź do środka, bo cała się trzęsiesz- chłopak pocałował mój policzek i wróciliśmy do pokoju- chcesz pogadać?- spytał zatroskany a zarazem zmęczony
- ale o czym?- chłopak wyrwał mnie z rozmyśleń i nie do końca wiedziałam o co chodzi
- hmmm może o tym dlaczego nie chciałaś wracać do domu? Albo czemu nie możesz spać w nocy?- chłopak wzruszył ramionami, a ja usiadłam na łóżku
- nie ma o czym rozmawiać- dopiero gdy to wypowiedziałam, zdałam sobie sprawę jak bardzo drżał mi głos. Jego pytania spowodowały, że znów wróciłam do sytuacji z domu. Problemy zaczęły wracać, a co gorsze, uświadamiałam sobie, że ucieczka przed nimi nie ma sensu.
- kochanie przecież widzę, że coś jest nie tak- chłopak delikatnie gładził dłonią moje plecy i uważnie przypatrywał się mojej twarzy
- moja matka chce się przeprowadzić...- powiedziałam cicho a w oczach znów pojawiły się łzy. Moje słowa kompletnie zaskoczyły chłopaka
- jak to? gdzie? wgl dlaczego?- nie miałam siły nic mówić, wzruszyłam jedynie ramionami, a on mocno mnie do siebie przytulił. Łzy same płynęły a ja nie chciałam ich powstrzymywać. Nawet nie wiedziałam, gdzie tym razem matka chce mnie wywieźć. Nie znałam jej nowego partnera a miałam z nim zamieszkać? Przecież to jakaś paranoja. Nie mogłam zrozumieć czemu ta kobieta jest taką egoistką, czemu nie pomyśli chodź raz o tym co ja czuje, jak ja sobie z tym radzę. Ciągle liczy się tylko ona i jej fanaberie a ja? Gdzie w tym wszystkim jestem ja?
 Już dawno skończyły mi się łzy i siedziałam jedynie wtulona w chłopaka, nie chcąc dłużej o tym gadać. On cały czas starał się mnie pocieszyć i uspokoić. Dopiero po dłuższym czasie, zdołałam odsunąć się od niego
- kochanie- szepnął chłopak- spokojnie, trzeba wszystko wyjaśnić, może twoja matka wszystko przemyśli
- nie rozmawiajmy już o tym- ledwo wyszeptałam, przez rosnącą w moim gardle gule.
- dobrze- chłopak powiedział łagodnym głosem i wciąż gładził moje plecy. Długo leżeliśmy, zanim zdołałam zasnąć. 
Gdy obudziłam się rano, zobaczyłam nad sobą rozbawioną i zaciekawioną twarz małego chłopca. Bacznie mi się przyglądał, a gdy zobaczył, że się obudziłam wystraszył się i aż upadł na leżącego obok Krystiana. Chłopak poderwał się przestraszony
- co się dzieje?- podniósł się do pozycji półsiedzącej i przestraszony spojrzał na chłopca, jego wyraz twarzy od razu się zmienił- to ty łobuzie-powiedział rozbawiony, a maluch uśmiechnął się niewinnie- przestawiłeś się Poli?- chłopczyk zawstydzony pokręcił głową i zaczął chować rączki za siebie
- jak masz na imię?- uśmiechnęłam się do chłopca i delikatnie pogładziłam jego ramie
- Ignaś- maluch wesoło się uśmiechnął i zeskoczył z łóżka, wybiegając z pokoju.
- nie dał ci pospać?
- i tak chyba za długo spaliśmy- powiedziałam spoglądając na zegarek
- trzeba spać tyle, żeby się wyspać- chłopak pokazał rządek swoich śnieżnobiałych zębów i znów runął na poduszkę
- ja jednak muszę stawić czoła temu dniu- powiedziałam tracąc dobry humor, chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno objął ramieniem
- spokojnie, będę cały czas z tobą
- dziękuje- powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
  Gdy wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie była już jedenasta. Już dawno powinnam być w szkole, ale nie miałam po co tam iść. Wiedziałam, że matka pewnie odchodzi od zmysłów i zastanawia się gdzie jestem, jednak nie mogłam do niej zadzwonić, za bardzo się bałam. Dopiero około 16 wraz z chłopakiem pojechaliśmy do mojego domu. Gdy weszliśmy do środka w salonie siedziała mama z dwójką mężczyzn.
- gdzie ty byłaś? wiesz jak się martwiłam?- kobieta podbiegła do mnie i zaczęła przytulać do siebie. Przez cały czas trzymałam rękę Krystiana. Wzrok kobiety przeniósł się na niego- a ty kim jesteś? i co robisz z moją córką? jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny i nie odprowadzić jej do domu?
- daj mu spokój, gdyby nie on spałabym na dworze- powiedziałam bez emocji, kobieta tylko westchnęła teatralnie
- teraz możesz już iść- wskazała Krystianowi drzwi- musimy załatwić nasze sprawy rodzinne
- on nigdzie nie idzie- mocniej złapałam dłoń chłopaka- chyba że ze mną
- jak śmiesz się tak odzywać do matki- kobieta powoli popadała w furię
- daj im spokój Katarzyno, gdyby nie twoje intrygi do niczego by nie doszło- odezwał się jeden z mężczyzn, był wysoki a jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z miłością, dłonią przeczesał swoje włosy tak podobne kolorem do moich i chciał podejść, jednak coś go powstrzymało- Paulina, ale ty wyrosłaś i tak się zmieniłaś- mężczyzna obserwował mnie i nie odrywał ode mnie wzroku
- przepraszam, ale nie mam pojęcia kim pan jest- powiedziałam lekko zmieszana- wzrok mężczyzny przeniósł się na kobietę a w jego oczach widziałam wściekłość
- czy ty jej nic o mnie nie powiedziałaś?- swoje słowa cedził przez zęby jak zaraz miał wybuchnąć i za wszelką cenę chciał zachować zimną krew- kobieta spuściła wzrok i nic nie mówiła- do jasnej cholery jestem jej ojcem a ty nic jej o mnie nie powiedziałaś i ukrywałaś ją przede mną- w tym momencie wszystko zaczęło przede mną wirować, nogi wydawały się jak z waty. Oparłam się na ramieniu Krystiana czując że zaraz upadnę. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i ocknęłam się dopiero w szpitalu.





__________________________________


Bardzo mi przykro, że przez tyle czasu nie pisałam, jednak klasa maturalna daje w kość. Mało czasu, dużo nauki, znajomi i chłopak a tylko 24 godziny dziennie. Przykro mi, że to blog na tym ucierpiał. Pomimo wielu prób dokończenia tego rozdziału dopiero teraz mi się to udało. Przepraszam raz jeszcze i mam nadzieje że ktoś tu jeszcze zagląda :)
Dziękuję za wszystkie komentarze :)

poniedziałek, 30 września 2013

rozdział dwudziesty piąty

 W drzwiach stał Daniel, kompletnie mnie zatkało
- hej- powiedziałam zaskoczona
- hej- chłopak uśmiechnął się lekko- mogę wejść?
- pewnie- dopiero teraz się ocknęłam i wpuściłam chłopaka do środka- zaskoczyłeś mnie tą wizytą- powiedziałam idąc do salonu
- przyszedłem bo chciałem porozmawiać
- coś się stało?
- nie, nic takiego, po prostu nasz kontakt się urwał, a nie chciałbym tego
- fakt, urwał się
- chciałbym to naprawić- chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem- wiem, że jesteś z Krystianem, ale pomimo tego, chyba możemy być znajomymi
- chciałabym, żebyśmy byli normalnymi znajomymi, ale wolałabym uniknąć sytuacji, kiedy muszę stać po którejś ze stron
- spokojnie, z mojej strony obiecuję, że nie dam mu się sprowokować i nie próbował zniszczyć was związku
- to co znajomi?- podałam chłopakowi rękę, a on ją uścisnął
- znajomi, teraz wybacz ale pójdę już, widzimy się jutro- pożegnałam chłopaka i zrobiłam sobie kolację. Gdy konsumowałam posiłek, do domu wróciła mama, przywitała się ze mną i usiadłam przy stole.
- kochanie musimy porozmawiać
- a o czym?- powiedziałam zaskoczona i lekko poddenerwowana
- wiem, że masz tu szkołę znajomych i przyjaciół a teraz chyba nawet chłopca z którym chcesz być
- no ale co to ma do rzeczy?
- w ostatnim czasie poznałam kogoś i bardzo się do siebie zbliżyliśmy
- ooo to super- uśmiechnęłam się radośnie, jednak uśmiech szybko znikł z mojej twarzy, gdy usłyszałam dalsze słowa kobiety
- dlatego mam nadzieje, że mnie zrozumiesz, musimy się przeprowadzić- zupełnie mnie zatkało
- jak to przeprowadzić? Ja nie chcę się przeprowadzać, nie teraz, nie po tym wszystkim
- kochanie wiem, że jest to dla ciebie trudne
- trudne? Twoim zdaniem to jest tylko trudne? Ja tu mam wszystko i nie chcę tego zostawiać. Nie chcę znów zaczynać wszystkiego od nowa bo ty kogoś poznałaś- mówiłam coraz głośniej i z coraz większym rozżaleniem- chcę tu zostać- czułam jak do oczu napływają mi łzy
- mogłabyś pomyśleć też o mnie, nie tylko ty się liczysz- kobieta zaczęła podnosić głos i wstała z miejsca, dłużej nie mogłam siedzieć i też wstałam
- a ty o mnie myślałaś, gdy wywoziłaś mnie od ojca i przez cały czas oszukiwałaś mnie, że mam tylko ciebie? Gdy kłamałaś, że przed wypadkiem nie miałam znajomych? Kiedy totalnie podporządkowałaś mnie swoim rozkazom? Nigdy nie pytałaś co ja czuje- po policzkach spływały mi łzy, a w gardle rosła wielka gula, przez którą nie mogłam już dalej mówić. Nie chciałam dłużej patrzeć na matkę, ubrałam buty i szybko wybiegłam z domu. Długi biegłam przed siebie, chciałam jak najszybciej oddalić się od tego wszystkiego, uciec od problemów. Chciałam mieć przy sobie osobę, na którą mogłabym liczyć. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Krystiana, długo czekałam aż odbierze
- tak?- usłyszałam rozbawiony głos chłopaka
- gdzie jesteś?- mówiłam wolno próbując ukryć fakt, że przed chwilą płakałam
- yyyy ze znajomymi siedzę- chłopak lekko się zmieszał
- możemy się spotkać?- mówiłam i czułam, jak drży mi głos
- a coś się stało? Wiesz nie za bardzo mogę teraz przyjechać
- potrzebuje z kimś pogadać- powiedziałam cicho
- porozmawiamy w szkole dobrze?- słysząc te słowa nie chciałam dłużej z nim rozmawiać, rozłączyłam się.
 Zawiodłam się na nim i to bardzo, potrzebowałam go teraz jak nigdy, a on nie mógł się ze mną spotkać bo siedział z kolegami? Czy on coś przede mną ukrywa? Siedziałam na ławce w parku i nie miałam pojęcia co zrobić. Robiło się już późno a ja nie chciałam wracać do domu, nie mogłam tam wrócić, nie wytrzymałabym widząc matkę. Siedziałam myśląc gdzie mogłabym pójść, aż usłyszałam dzwięk telefon, to Daga dzwoniła, odebrałam niepewnie
- hej gdzie ty jesteś? Twoja matka przed chwilą była u nas i mówiła, że strasznie się martwi
- nieważne, nie mogę iść do domu, nie teraz, ona chce się przeprowadzić
- jak to?
- poznała kogoś i mówi, że powinnam ją zrozumieć
- ale żeby od razu przeprowadzać? przecież ty tutaj masz wszystko
- jej to nie obchodzi- mówiłam zdenerwowana- co gorsza poniosło mnie i powiedziałam jej o ojcu
- i co?
- nie wiem bo wybiegłam z domu
- o kurde no to grubo, ale powiem ci, że wyglądała na zmartwioną
- może myśli, że mam jakiś kontakt z ojcem i boi się
- a co zamierzasz teraz?
- nie wiem, muszę gdzieś się przespać
- może u mnie?
- ona będzie mnie tam szukała, a nie chcę jej spotkać
- fakt, moja matka pewnie by jej powiedziała, że jesteś u nas, to może Krystian?
- dzwoniłam do niego, ale jest zajęty znajomymi
- na wyścigach jest?
- na jakich wyścigach?- nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam
- to ty nic nie wiesz?
- ale co mam wiedzieć? o czym ty wgl mówisz?
- nic ci nie powiedział?
- ale o czym miał mi powiedzieć?- robiłam się coraz bardziej zniecierpliwiona
- no przecież on jeździ na nielegalne wyścigi, wiesz adrenalina i wgl
- nie wierzę
- kochanie wiesz, że nie mam po co cię okłamywać, a jak mi nie wierzysz to zobacz to na własne oczy, z tego co wiem te całe wyścigi odbywają się na tym pustkowiu niedaleko starego szpitala kojarzysz gdzie to?
- ta coś kojarzę, dzięki- powiedziałam wkurzona i rozłączyłam się. Dzisiejszy wieczór należał do najgorszych, przeprowadzka, nielegalne wyścigi i co jeszcze? Czego jeszcze się dzisiaj dowiem?
Wyłączyłam telefon, na wypadek, gdyby mama miała dzwonić i udałam się w miejsce, o którym powiedziała mi przyjaciółka. Nie wiedziałam czy mówi prawdę, ale nie miała powodów do tego, żeby mnie okłamywać. Sporo czasu zajęło mi dotarcie na miejsce, lecz gdy już się tam znalazłam szybko zaczęłam żałować swojej decyzji. Rozbawione towarzystwo pijące i palące, pełno aut i wielkie zamieszanie, nie widziałam nigdzie auta Krystiana ani jego samego. Zebrałam w sobie resztki odwagi i zaczęłam iść dalej, przechodziłam między ludźmi rozglądając się za chłopakiem. Strasznie krępował mnie wzrok facetów, którzy patrzyli na mnie jak na kawałek mięsa, ich głupie teksty powodowały, że strach we mnie narastał jeszcze bardziej. W pewnym momencie zamurowało mnie, stanęłam jak wryta widząc Krystiana opartego o swoje auto w towarzystwie tej dziewczyny sprzed szkoły i jego przyjaciela. Przypatrywałam się jak rozbawiony pali a ona pijąc piwo przymila się do niego jakby chciała go tam przelecieć. Robiło mi się niedobrze na widok całej tej scenki. Już miałam iść stamtąd gdy zauważył mnie przyjaciel Krystiana, szturchnął go i mówiąc coś do niego pokazał na mnie. Chłopak od razu spoważniał i zaczął iść w moją stronę. Odwróciłam się i czując jak po policzku płyną mi łzy zaczęłam iść przed siebie, już nic nie znaczyli dla mnie tłoczący się ludzie, nie czułam strachu.





piątek, 20 września 2013

rozdział dwudziesty czwarty

Kiedy zadzwonił dzwonek, szybko schowałam książki do torby i wyszłam z klasy idąc w stronę szafki nie mogłam przestać się uśmiechać. Czułam jak robi mi się ciepło w środku na samą myśl o nim. Nie mogłam przestać uśmiechać się głupkowato, gdy zobaczyłam go opartego o drzwiczki mojej szafki, bawiącego się telefonem. Chłopak gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się łobuzersko. Kiedy stałam już przed nim, objął mnie mocno i dał namiętnego buziaka.
- stęskniłem się- szepnął mi do ucha, a ja poczułam jak przyjemne uczucie przechodzi moje ciało. Uśmiechnęłam się do chłopaka chowając książki i już po chwili wyszliśmy ze szkoły.
- to powiesz mi, gdzie się wybieramy?- zapytałam, gdy staliśmy przed jego autem, a on wrzucał do tyłu moją torbę, sam jak zwykle był bez plecaka
- nie bądź taka ciekawska- chłopak uśmiechnął się i otworzył mi drzwi
- wolałabym wiedzieć, jeszcze mnie gdzieś porwiesz- wzruszyłam ramionami
- chętnie bym to zrobił, ale pewnie więcej byś mi nie zaufała, więc jeszcze poczekam z porwaniem- łobuzersko się uśmiechnął. Wsiadłam do auta kręcąc z politowanie głową i już po chwili jechaliśmy ulicami miasta. Kiedy już przedostaliśmy się przez korki i dotarliśmy na stare miasto, dalej poszliśmy spacerkiem. Usiedliśmy w jednej z kawiarni i zamówiliśmy lody. Bawiliśmy się przy tym jak dzieci, karmiąc się wzajemnie. To było jedno z lepszych popołudni w tamtym czasie, kiedy nie liczyły się problemy. Liczyła się chwila obecna i miałam ochotę aby tak było zawsze. Niestety miłą atmosferę przerwał nam telefon Krystiana. Chłopak poddenerwowany rozmawiał z kimś zdawkowo, przy tym nerwowo na mnie spoglądał. Kiedy w końcu skończył uśmiechnął się lekko przy tym bardzo sztucznie i powiedział
- wybacz, ale muszę odwieźć cię do domu, bo mam pilną sprawę
- jaką sprawę?- zapytałam uśmiechając się delikatnie
- kumpel w potrzebie- chłopak wstał i poszedł zapłacić po czym wyszliśmy. Nie układała nam się rozmowa, bo chłopak wciąż nerwowo spoglądał to na mnie, to na telefon. Nawet w aucie nie rozmawialiśmy, widziałam jak Krystian zaciska dłoń na kierownicy, a drugą zaciśniętą w pięść trzyma na kolanie
- nie denerwuj się tak- powiedziałam łagodnie i pogłaskałam go lekko po zaciśniętej w pięść dłoni. Chłopak jednak spojrzał na mnie chłodno i nie odezwał się słowem. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Kiedy byliśmy pod moim domem szybko wysiadłam z auta, chcąc jak najszybciej iść do domu. Chłopak rzucił tylko szybkie
- do jutra- przy czym nie wysiadł nawet z auta i ruszył z piskiem opon przed siebie. W wielkim szoku weszłam do domu, w którym nikogo nie było i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i nie wiedziałam co się stało. Czemu tak szybko pojechał nie żegnając się nawet. Nie chciałam dłużej o tym myśleć, dlatego wzięłam szybki prysznic i ubrana w spodnie dresowe i bokserkę z mokrymi włosami w totalnym nieładzie zeszłam do salonu i rozsiadłam się prze telewizorem. Wciągnięta przez film położyłam się na kanapie i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się, gdy było już ciemno, byłam przykryta kocem, a telewizor był zgaszony. Spojrzałam na zegarek stojący na jednej z półek i zobaczyłam godzinę 22:30. Przeciągnęłam się zaspana i poszłam na górę po drodze zaszłam do sypialni mamy aby sprawdzić czy jest. Leżała w łóżku i czytała jakąś książkę, wyjrzała z nad niej i uśmiechnęła się czule
- dobranoc mamo
- dobranoc- kobieta odpowiedziała łagodnym głosem a ja poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach i włączyłam fejsa. Przeglądałam nowe powiadomienia, w których nie było nic ciekawego.
- hej i jak zastanowiłam się nad moją dzisiejszą propozycją? :D- na ekranie pojawiła się nowa wiadomość od Michała
- hej :) Chyba jednak będę musiała odpuścić sobie tą imprezę, ale może innym razem
- hmm szkoda wielka szkoda, ale co Krystian nie chce, żebyś szła?
- on nie ma z tym nic wspólnego :)
- no skoro tak to ok :D to obyś następnym razem wpadła na domóweczkę
- postaram się być
- to do jutra w szkole :)
- pa :)
Uśmiechnęłam się delikatnie do monitora, przypominając sobie uśmiech chłopaka. Wyłączyłam laptopa, odkładając go na podłogę. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Przez długi czas nie mogłam spać, bo cały czas w głowie siedział mi Krystian i jego dziwne zachowanie. Strasznie męczyłam się, przewracając z boku na bok. Kiedy obudziłam się rano, byłam bardzo zmęczona i ledwo wstałam. Ubrałam sukienką obcisłą na górze z luźnym dołem przed kolano. Uczesałam luźnego koka, zrobiłam bardzo delikatny makijaż a na nogi włożyłam sandałki i zeszłam do kuchni, gdzie zjadłam jedynie jabłko. Zegarek w kuchni wskazywał godzinę 7:25. Wzięłam więc torebkę i wolnym krokiem postanowiłam iść do szkoły. Nie czekałam na Krystiana ani Dagę. Postanowiłam iść trochę dłuższą drogą bo i tak miałam sporo czasu. Szłam parkiem, w którym pięknie ćwierkały ptaszki, od rana miałam dobry humor, szczęśliwa mijałam uśmiechniętych ludzi. Kiedy weszłam do szkoły, była już przepełniona tłumiącymi się ludźmi. Wzięłam z szafki książki i udałam się pod sale, w której miałam mieć lekcje, miałam jeszcze trochę czasu do dzwonka, więc usiadłam na parapecie i oparłam się o szybę okna. W tym momencie usiadł obok mnie Michał
- siema- powiedział pełen energii i uśmiechu
- cześć- spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem
- wyspana i gotowa na ekscytujący dzień w szkole?- powiedział z takim zapałem, że aż się zaśmiałam
- chyba tyle energii co ty to nie mam- mówiłam rozbawiona
- oo to nie dobrze, może trochę ci jej oddać?- chłopak zabawnie poruszył brwiami
- przydałoby się trochę tej pozytywnej energii nie ukrywam
- widzisz, ja zawsze mam pełno energii, bo nie przejmuję się bzdurami- chłopak wzruszył ramionami
- aaa to taki masz sposób na życie
- mniej więcej tak- chłopak uśmiechnął się i puścił mi oczko- w sumie to miałbym do ciebie sprawę
- jaką?- spojrzałam pytająco na chłopaka, zastanawiając się o co może chodzić
- bo wiesz- chłopak zakłopotany zaczął przeczesywać swoje włosy- nie jestem orłem w szkole- na jego twarzy pojawił się grymas- i... potrzebowałbym pomocy z matmy...- chłopak mówił niepewnie, jakby bał się mojej reakcji, lekko zakłopotany spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa i już miałam mu odpowiedzieć, gdy przed nami stanął Krystian, po jego minie zorientowałam się, że jest zły, zmierzył Michała złowrogim spojrzeniem
- możesz już sobie iść- powiedział takim tonem, że aż przeszły mnie ciarki. Spojrzałam na niego mega zdziwiona i nie wiedziałam co powiedzieć, za to Michał spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął
- pogadamy później, pa- zeskoczył z parapetu i poszedł przed siebie.
- co to miało być?- spytałam lekko zdenerwowana Krystiana
- to raczej ja powinieneś się zapytać, co to miało być- powiedział wkurzony chłopak
- o co ci chodzi?
- jak to o co. Rano na mnie nie czekasz, a kiedy przyjeżdżam do szkoły to widzę, jak zadowolona gadasz sobie z tym gnojkiem
- po pierwsze, nie umawialiśmy się, że po mnie przyjedziesz, a po tym, jak wczoraj mnie potraktowałeś, nie miałam pojęcia, czy przyjedziesz. A po drugie to nie jest gnojek, tylko kolega z mojej klasy, mógłbyś trochę przystopować bo my tylko rozmawialiśmy
- myślałem, że skoro jesteśmy razem, to nie musimy się umawiać, a co do wczoraj, to miałem ważną sprawę do załatwienia, przepraszam
- a co było tak ważne, że nie mogłeś się ze mną nawet pożegnać, ani odezwać przez resztę dnia?
- nie mogę ci teraz tego wyjaśnić
- myślałam, że jak jesteśmy razem, to mogę liczyć na szczerość- powiedziałam poważnie i zeszłam z parapetu mijając chłopaka
- czekaj- Krystian złapał mnie za ramię, odwróciłam się i spojrzałam na niego- chcę być z tobą szczery, ale teraz nie mogę ci nic powiedzieć
- dobra daruj sobie idę na lekcje- odwróciłam się i udałam się do klasy. Zastanawiałam się, co to za sprawy, że nie chce mi tego powiedzieć. Bałam się, że miesza się w coś groźnego, z jego charakterem było to bardzo prawdopodobne. Kiedy siedziałam już w klasie okazało się, że nie ma dzisiaj Dagi w szkole. Nawet nie miałam z kim pogadać, sądziłam, że ona coś mi podpowie. W sumie zadaje się z chłopakami i trochę wie o towarzystwie, z jakim zadaje się Krystian. Lekcje mijały mi dość szybko, na przerwach czasami widziałam chłopaka jak stał z kolegami albo najlepszym przyjacielem, jednak nie rozmawialiśmy od porannej sytuacji. Daga napisała mi, że się rozchorowała, więc nie będzie jej w szkole do końca tygodnia. Na ostatniej lekcji miałam fizykę, jak zwykle nikt nie uważał bo facet nie potrafił zapanować nad klasą i nie chciało mu się prowadzić zajęć. Siedziałam w ostatniej ławce, ze słuchawkami w uszach i słuchałam muzyki. Nagle poczułam, jak ktoś odsuwa, krzesło na którym trzymałam nogi, otworzyłam więc gwałtownie oczy. Osobą, która chciała się do mnie dosiąść okazał się Michał, wyciągnęłam słuchawki z uszu i uśmiechnęłam się życzliwie.
- przepraszam za Krystiana, zachował się jak idiota rano
- nie musisz za niego przepraszać- chłopak zaśmiał się- nie zależy mi na tym, by mnie lubił
- to dobrze- uśmiechnęłam się lekko
- to co zastanowiłaś się nad tym, co mówiłem rano? Pomożesz mi z matmą?
- a z czym takim dokładnie masz problem?
- ogólnie to ze wszystkim- chłopak zaśmiał się zmieszany- babka chce mnie usadzić, a sam na pewno sobie nie poradzę
- mogę spróbować ci pomóc- chłopak od razu uśmiechnął się zadowolony
- to dogadamy się jeszcze co i jak ok?
- nie ma sprawy- w tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę. Bez pośpiechu zeszłam na dół i wyszłam ze szkoły.
 Na parkingu zobaczyłam Krystiana stojącego przy aucie z jakimiś kolesiami i dziewczyną, nie znałam tego towarzystwa, nie byli z naszej szkoły i nigdy wcześniej nie widziałam ich nawet nigdzie w okolicy. Chłopak wyglądał na rozbawionego, zresztą jak całe towarzystwo. Dobrze się bawili razem, a dziewczynę ewidentnie coś ciągnęło do Krystiana. Stała blisko niego i co jakiś czas dotykała jego ramienia, jemu wcale to nie przeszkadzało, bo trzymał rękę oparta o auto zaraz za nią. Przez chwilę przyglądałam się tej scence, poczułam jak coś zakuło mnie w sercu. Chłopak spostrzegł mnie, kiedy schodziłam po schodach. Odwróciłam wzrok i poszłam w przeciwnym kierunku, nie chcąc go mijać. Czułam jak wali mi serce, a w gardle rośnie wielka gula, przyspieszyłam kroku idąc do domu. Zawiodłam się na nim. Przez cały dzień w szkole, zamartwiałam się, myślałam, co jest nie tak, chciałam zrozumieć dlaczego tak postąpił, próbowałam zrozumieć jego reakcję na innych chłopaków. Nie miałam pretensji, że nie odzywał się przez cały dzień w szkole. Ale kiedy zobaczyłam go na tym parkingu, zdałam sobie sprawę, z tego jak bardzo się różnimy, dotarło do mnie, że żyjemy w różnych światach. Kiedy ja zamartwiałam się najmniejszą drobnostką, on miał to gdzieś, cieszył się z przyjaciółmi i nie przejmował się mną.
Nie chciałam iść od razu do domu, dlatego usiadłam na ławce w parku. Słońce świeciło prosto w moją twarz, przez co było mi bardzo przyjemnie. Przyglądałam się przechodnią, którzy przechodzili obok, jedni zadowoleni wolno spacerowali inni szybkim krokiem z ponurą miną spieszyli się pewnie do domów. Pomyślałam o Dadze, jak bardzo musi się męczyć w domu w tak piękny dzień. Wyciągnęłam więc telefon z torebki i chciałam do niej zadzwonić. Zanim jednak mogłam to zrobić, przeczytałam wiadomość od Krystiana " mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zła, zobaczymy się później?". Nie miałam ochoty mu odpisywać, dlatego wybrałam numer przyjaciółki i już po chwili słyszałam jej zachrypnięty głos
- cześć
- hej, leżysz w łóżeczku?- zaśmiałam się przyjaźnie
- no śmiej się śmiej ze mnie- zrobiła przerwę na kaszel i kontynuowała- to jakaś męczarnia, nie mam już siły i strasznie mi się nudzi
- to może wpadnę na herbatkę?
- ooo było by super
- a potrzebujesz czegoś?
- nie, raczej nie, albo możesz kupić mi sok pomarańczowy, a jak przyjdziesz to oddam ci pieniądze
- chyba chora jesteś, nie będziesz mi nic oddawała, w twoje zdrowie kochanie mogę inwestować bo strasznie tęsknie jak cię nie widzę
- oooo kochana jesteś
- to za jakiś czas będę u ciebie
- ok to czekam
- papa- po rozmowie z przyjaciółką, ruszyłam w kierunku jej domu. Zaszłam do sklepu po sok i jakieś ciastka do herbaty. Kiedy dotarłam już do Dagi, jej mama od razu przyjaźnie mnie przywitała i kazała iść do pokoju przyjaciółki. Gdy tam weszłam, dziewczyna leżała na łóżku z laptopem na kolanach, a obok był kartonik z chusteczkami.
- cześć kochanie- powiedziałam na przywitanie i zaraz usiadłam obok
- hej- powiedziała zrezygnowana
- biedactwo moje- uścisnęłam ją i podałam zakupy
- daj spokój już nie mam siły- jęknęła zmęczona a ja położyłam się obok. W między czasie jej mama przyniosła nam herbatę, a my zaczęłyśmy oglądać film. Poplotkowałyśmy trochę i poszłam do dom, gdy już się w nim znalazłam była 18. Poszłam na górę i odrobiłam lekcje, wtedy dopiero usiadłam przed komputerem. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam więc na dół i otworzyłam drzwi, zdziwiłam się widząc w nich...