Och to już poniedziałek. Lubię się uczyć, ale mam już czasami dosyć,
tego, że nie mam z kim porozmawiać, większość patrzy się na mnie jak na
dziwaka, jak ze mną gadają, to wtedy kiedy chcą jakieś zadanie
przepisać, albo na sprawdzianie ściągać. Tylko parę osób ze mną gada,
jest wśród nich Daga, ją jako pierwszą poznałam, chodzi z
najprzystojniejszym kolesiem w szkole, więc wszyscy ją lubią. Traktuje
mnie jak przyjaciółkę, często rozmawiamy jak siostry, niestety nie
możemy zbyt dużo czasu ze sobą spędzać, bo w szkole ona przeważnie
siedzi z chłopakiem i jego znajomymi, czyli totalnym przeciwieństwem
mnie, nie raz próbowała namówić mnie na imprezę, mówiła że nie muszę pić
ani palić, żebym przyszła po prostu się pobawić, ale kiedy moja mama
słyszała tylko słowo impreza wpadała w furię. Po szkole czasami szłam
gdzieś z Dagą, ale nigdy nie mogłam jej zaprosić do domu , kiedy była w
nim moja mama, bo jak tylko widziała moją przyjaciółkę to mówiła że to
nie towarzystwo dla mnie " jak ona się ubiera, pewnie wciągnie cię w złe
towarzystwo i namówi do robienia czegoś złego, znajdź sobie normalną
koleżankę". Miałam już dosyć tego gadania, dla mnie Daga zawsze była
spoko i cieszyłam się, że mogę zawsze na nią liczyć, to dzięki niej
chłopacy z naszej klasy przestali mnie nękać i wyzywać. Zawsze gdy
siedziała ze mną ludzie patrzyli na mnie inaczej, nawet mnie
akceptowali. Czasami ze mną rozmawiali o normalnych sprawach a nie tylko
" masz prace domową? Weź daj". No ale dosyć tych rozmyśleń pora
wstawać. Jak zwykle ubiorę zwykłe spodnie i jakiś golf, zresztą nic
innego nie mam w szafie, moja mama nie akceptuje innych ubrań do szkoły.
Mówi, że porządna dziewczyna powinna się schludnie ubierać i nie
odsłaniać swojego ciała, bo chłopacy w moim wieku myślą tylko o jednym.
Czasami mam wrażenie, że wyciągnęli ją ze średniowiecza. Przecież w
całym moim liceum, chyba nikt nie miał tak rygorystycznej matki jak ja.
Większość rodziców chciała, żeby ich dzieci miały znajomych, a moja
rodzicielka najwyraźniej chciała mnie odizolować od ludzi. Dlatego
właśnie byłam wdzięczna Dadze, za to że zawsze mnie wspierała i pomimo
tego wszystkiego dalej chciała się ze mną zadawać. Ona jedyna mnie
rozumiała i co mówiła mi niejednokrotnie współczuła mi takiej sytuacji.
Gdy uczesałam włosy w wysokiego koka, spojrzałam na zegarek. Dochodziła
7:20, postanowiłam, że wezmę torbę i już wyjdę, pójdę po Dagę, ostatnio
coraz częściej tak robiłam, w sumie miałyśmy chwilę żeby pogadać. Kiedy
zeszłam na dół, jak zwykle przeszedł mnie dreszcz. W domu panowała
przeraźliwa cisza, wszystko było na swoim miejscu, idealnie poukładane,
czyste i tworzące wrażenie domu jak z reklamy, mogłoby się wydawać, że
tak naprawdę nikt tu nigdy nie mieszkał, a zagląda tu jedynie firma
sprzątająca. Spojrzałam jeszcze raz na całe mieszkanie, założyłam
trampki i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Na dworze było dość
ciepło, był kwiecień, a słońce świeciło jak w wakacje. Wolnym krokiem
ruszyłam w stronę domu Dagi, mieszkała dwie przecznice dalej więc miałam
do przejścia kawałek. Jak na tą godzinę, ulice były dość puste, czasami
mijałam kogoś śpieszącego się do pracy albo spacerującego z psem. Idąc
do mojej przyjaciółki myślałam o tym jak to mogło być kiedy mieszkałam
jeszcze w Krakowie, do jakiej szkoły chodziłam i jak wyglądała okolica,
w której mieszkałam, czy była spokojna a może wręcz przeciwnie. Z
rozmyśleń wyrwał mnie widok domu koleżanki, otworzyłam sobie bramkę i
podeszłam do drzwi, dzwoniąc. Po chwili otworzyła mi Daga
- no hej maleńka, właź- wpuściła mnie do siebie, przytuliła i pocałowała
na przywitanie- wiesz, że dzisiaj mamy na drugą lekcję no nie?
- jak na drugą lekcję?- zdziwiłam się, nic o tym nie wiedziałam
- no babka od matmy się rozchorowała, biedna, także można posiedzieć
dłużej- zaśmiała się łobuzersko, poszłyśmy do niej do pokoju i
położyłyśmy się na łóżku. Lubiłam jej pokój, był bardzo przytulny, dwie
ściany miała w kolorze jasnej zieleni, a dwie pozostałe były jagodowe.
Na jeden ze ścian było pełno zdjęć, można było tam zobaczyć prawie całe
jej życie, od młodych lat do teraz, zawsze fascynowały mnie te zdjęcia.
Łóżka miała postawione pod oknem. W pokoju miała dwie duże szafy, pełne
ubrań, do tego jedne z drzwi wychodzące z jej pokoju, prowadziły do
garderoby pełnej butów i ciuchów. Gdy tak leżałyśmy nagle spostrzegłam,
że Daga dziwnie mi się przygląda
- co jest?- zapytałam niepewnie
- wiesz Pola, już nie mogę patrzeć na to jak się marnujesz, jesteś
piękną dziewczyną i nie rozumiem czemu się tak ubierasz, gdybyś ubrała
się chociaż w połowie jak normalna nastolatka, od razu poczułabyś się
lepiej i ludzie patrzyliby się na ciebie całkiem inaczej- poczułam się
dziwnie, jakby mnie to zabolało, wiem, że ma rację no ale takie słowa
chyba zawsze bolą, Daga chyba zobaczyła moje zmieszanie bo szybko mnie
przytuliła i powiedziała- ej kochanie nie chciałam żebyś mnie źle
zrozumiała, po prostu zróbmy mały eksperyment- uśmiechnęła się
zadziornie a ja spojrzałam niepewnie na nią- zaufaj mi- powiedziała i
podeszła do szafy, po chwili podała mi czarne leginsy, czarną bokserkę i
beżowy sweterek z napisem love, był trochę dłuższy i szerszy, w sumie
miałyśmy taki sam rozmiar więc nie powinno być problemu, jednak jakoś
nie byłam do tego przekonana, pomimo że w kwestii ubioru Daga była
mistrzynią, cała szkoła przecież chciała zawsze mieć to w czym ona się
pokazała- no na co czekasz przebieraj się ej wiesz gdzie łazienka-
powiedziała, niepewnie wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki, gdy już to
wszystko ubrałam, czułam się w tym dziwnie dobrze, jakby od zawsze takie
komplety były dla mnie stworzone. Jednak nie wiedziałam jak Daga na to
zareaguje, dlatego weszłam do niej niepewnie, gdy mnie zobaczyła była w
wielkim szoku z jej ust usłyszałam jedynie "wow". Od razu poczułam się
pewniej
- no i jak?- zapytałam
- no laska z ciebie, nie spodziewałam się takiego efektu, widać że moja
krew z ciebie- zaśmiała się i mocno mnie przytuliła, nareszcie poczułam
się sobą. Kimś kim od zawsze byłam, a nie sztucznie idealną dziewczyną z
dobrego domu. Pomimo wszystko wiedziałam, że nie mogę iść tak do szkoły
bo jak moja mama się dowie to mnie zabije, więc chciałam iść się
przebrać- ej nie ma mowy, idziesz tak do szkoły maleńka, tylko jeszcze
delikatny makijaż ci zrobię i będzie idealnie- powiedziała po czym
posadziła mnie przed lustrem i zaczęła nakładać mi podkład i malować
oczy, na policzki dała trochę różu, poczułam się strasznie dziwnie
jeszcze pół godziny temu wyglądałam całkiem inaczej niż teraz
- Daga wiesz, że jestem ci wdzięczna ale nie mogę, moja matka mnie zabije
- o której ona wraca z pracy?
- no o 20 ale co to ma do rzeczy
- po szkole przyjdziesz i przebierzesz się w swoje ciuchy, zmyjemy ci
makijaż i tyle, nic się nie wyda nie martw się, chociaż raz zrobisz coś
czego ty chcesz a nie twoja matka- spojrzała na mnie i uśmiechnęła się
ciepło
- no dobra- powiedziałam niepewnie.
Cudowny rozdział *_* Pięknie piszesz i od razu widać że masz talent. Mam dla ciebie niespodziankę :) ale musisz napisać do mnie na gg ( już ci je podawałam, ale podam jeszcze raz 10114300 )
OdpowiedzUsuńNapisz a dowiesz się co to za niespodzianka.
Pozdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :**
Aaga