niedziela, 30 czerwca 2013

rozdział trzynasty

Pociągnęłam Krystiana za rękę i już po chwili byliśmy w skateparku.
- jeżeli tutaj nikt mnie nie będzie pamiętał wracamy do domu ok?- spojrzałam na chłopaka, który uważnie mi się przyglądał
- no ok, tak jak postanowisz, tak zrobimy- uśmiechnął się do mnie. Powoli poszliśmy usiąść na wolnej ławeczce. Czułam, że sporo osób nam się przygląda i coś szepcze miedzy sobą. Kilka osób nawet pokazywało nas palcami. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, ale Krystian podtrzymywał mnie na duchu będąc cały czas przy mnie. Kiedy usiedliśmy na ławce zaczęłam rozglądać się po okolicy, to miejsce coś mi przypominało, ludzie zdawali się tacy znajomi. Dostrzegłam grupkę chłopaków jeżdżących na deskach i siedzące niedaleko dziewczyny, wśród nich była jedna, która przykuła moją uwagę. Z daleka przypominała mi dziewczynę, którą widziałam na zdjęciach Majki. Nie byłam pewna czy to ona ale były bardzo podobne. Krystian przyglądał mi się przez chwilę, po czym przeniósł wzrok w kierunku, w którym patrzyłam
- co tam ciekawego widzisz?
- to chyba Majka
- gdzie?
- widzisz te dziewczyny na tamtej ławeczce?- pokazał mu grupkę dziewczyn- ta dziewczyna w szortach i luźnej białej koszulce. Przypomina mi tą dziewczynę z którą pisałam.
- no to chodź do niej- chłopak wstał i już chciał iść, ale pociągnęłam go za rękę
- a jak to nie ona?
- jeśli tam nie pójdziesz to się nie dowiesz
- nie pójdę tam!
- oj z tobą jak z dzieckiem, mam cię tam zanieść?- znowu uśmiechnął się łobuzersko
- Krystian ja mówię poważnie, nie pójdę tam
- no to ja pójdę
- co?!- prawie krzyknęłam zdziwiona
- no ja pójdę, skoro ty nie chcesz to ja pójdę i się zapytam czy to ona i tak mnie tu nie znają- zaśmiał się a ja spojrzałam na niego z politowanie
- głupek z ciebie wiesz?
- ale za to jaki kochany no nie?- dumnie się prężył przez co zaczęłam się śmiać
- no powiedzmy
- oo widzę już postępy- uśmiechnął się- czekaj tu na mnie- nie zdążyłam nic powiedzieć bo chłopak szybko się oddalił w kierunku grupki dziewczyn. Obserwowałam jak podchodzi do wskazanej przeze mnie dziewczyny, a ona zdziwiona przygląda mu się z uwagą. Niedaleko chłopacy chyba nie chcieli obcego na swojej ziemi bo zaczynali się denerwować. Krystian coś mówił śmiesznie gestykulując a dziewczyna słuchała uważnie uśmiechając się. W pewnym momencie chłopak pokazał w moją stronę a dziewczyna z lekko otwartymi ustami stanęła jak wryta, szybko jednak się ocknęła i zaczęła biec w moją stronę. Wstałam z ławki i nie bardzo wiedziałam co mam robić, dziewczyna rzuciła mi się na szyje i zaczęła ściskać
- Paulina aaaaaa boże dziewczyno jak ja tęskniłam. Już myślałam że nigdy cię nie zobaczę, nie wiedziałam gdzie jesteś ani co się z tobą dzieje. Gdyby nie to, że znalazłam cię na fejsie to pewnie nigdy bym cię nie zobaczyła. Dziewczyno ale się zmieniłaś- przez cały czas strasznie się cieszyła i dużo mówiła, nie wypuszczała mnie z objęć, przez jej ramie widziałam jak cała grupka dziewczyn i chłopaków nam się przygląda widziałam też uśmiechniętego Krystiana, który stał i przyglądał mi się, uśmiechnęłam się i też przytuliłam dziewczynę
- wiesz, trochę mi głupio bo ja... no ja cię nie pamiętam- powiedziałam ściszając głos, dziewczyna lekko posmutniała ale już po chwili znowu cała szczęśliwa odpowiedziała
- no trudno, wszystko ci opowiem, spróbujesz sobie przypomnieć a jak nie, to skoro kiedyś się ze mną zaprzyjaźniłaś to tym razem też nam się uda
- dzięki- powiedziałam uśmiechając się szczerze, już po chwili dziewczyna prowadziła mnie do swoich znajomych
- musisz ich wszystkich zobaczyć, wesz oni też tęsknili- kiedy znalazłyśmy się między grupką znajomych Majki, wszyscy zaczęli mnie ściskać i cieszyć się, że mnie widzą. Każdy chciał coś powiedzieć przez co zrobił się wielki harmider, nie dałam rady nic zrozumieć, bo wszyscy mówili naraz. Nawet nie wiem kiedy Krystian stanął za mną i objął mnie w pasie. Słuchałam tak, a przynajmniej próbowałam słuchać ich opowieści związanych z moją osobą. Najzabawniejsze było to, że to kim byłam przez ostatnie dwa lata, ani trochę nie przypominało mojego życia, o którym opowiadali oni. Nagle Krystian zbliżył się do mojego ucha i szepnął
- i co dalej chcesz mi wmawiać, że nie miałaś tutaj znajomych?- spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam bezdźwięcznie dziękując.
- ej Paulina ale może ty nam opowiesz co ty robiłaś przez ostatnie dwa lata? I czy to twój nowy chłopak?- powiedziała Majka zabawnie przy tym ruszając brwiami
- chciałbym- mruknął tylko Krystian
- och no wiesz zawsze trudno było ją zdobyć- powiedział jeden z chłopaków uśmiechając się do mnie, odwzajemniłam uśmiech. Staliśmy jeszcze trochę rozmawiając o wszystkim aż zapytałam Majkę, czy mogłaby mi powiedzieć gdzie mieszka mój ojciec
- wiesz nie ma sprawy, mogę cię nawet tam zaprowadzić
- oo byłabym ci wdzięczna- pożegnaliśmy się z resztą ludzi i udaliśmy do auta Krystiana. Kiedy jechaliśmy zaczęłam się zastanawiać czy powinnam ufać tej dziewczynie
- nie mogę w to wszystko uwierzyć- powiedziałam cicho
- rozumiem cię, w sumie niecodziennie coś takiego się zdarza, ale mogę ci łatwo udowodnić że dobrze cię znam
- ciekawe jak- powiedziałam zastanawiając się co może zrobić
- pewnie niewielu osobom mówiłaś o swoim tatuażu- zatkało mnie, a Krystian aż gwałtownie zahamował i spojrzał na mnie z otwartymi ustami
- ssskąd wiesz?- mówiłam lekko się jąkając
- o jakim tatuażu?- zadziwienie Krystiana było aż zabawne
- wiem, bo robiłyśmy go sobie razem "od zawsze na zawsze razem"
- zawsze się zastanawiałam czemu go zrobiłam i próbowałam ukryć przed matką
- zrobiłyśmy go bo obiecałyśmy sobie że nic nas nigdy nie rozdzieli- dziewczyna podniosła lekko bluzkę i na jej żebrach dokładnie w tym miejscu, gdzie u mnie zobaczyłam identyczny tatuaż. Teraz byłam pewna, że ona mówi prawdę
- widzę jeszcze wielu rzeczy o tobie nie wiem- powiedział Krystian dalej nie dowierzając
- nie martw się, ja o sobie też jeszcze wielu rzeczy nie wiem- wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Kiedy dojechaliśmy do wielkiego domu, w którym wcześniej mieszkałam, nie wiedziałam co zrobić. Wysiadłam powoli z auta i spojrzałam w stronę bramy
- iść z tobą?- usłyszałam głos chłopaka, który opierał się o dach samochodu.
- nie, lepiej będzie jak pójdę sama- powiedziałam i wolnym krokiem ruszyłam w stronę bramy. Serce waliło mi jak oszalałe, ręce mi się trzęsły, a nogi lekko mi się uginały. Stojąc przed drzwiami nie wiedziałam co zrobić. Powoli nacisnęłam dzwonek. W uszach rozbrzmiała mi melodyjka. Serce waliło mi jak oszalałe, nigdy wcześniej się tak nie denerwowałam. Każda sekunda zdawała się być wiecznością.

piątek, 28 czerwca 2013

rozdział dwunasty

- to chyba tu- powiedział chłopak, kiedy zaparkował na ulicy, której szukaliśmy.
- skąd wiesz?- spytałam zdziwiona a on zaśmiał się
- głuptasku zobacz na tamtą tabliczkę- spojrzałam w kierunku, który pokazywał. Na tabliczce widniał napis "ul Feldmana". Uśmiechnęłam się niewinnie
- no ok teraz wiem
- to co, musimy zapytać kogoś stąd o dom, w którym mieszkałaś- teraz cała prawda zdawała się tak blisko na wyciągnięcie ręki, ale im dłużej o tym myślałam tym bardziej się tego bałam. Nie wiedziałam czy chcę zmian w życiu, czy chcę tak wielkich zmian. Krystian chyba widział, że coś jest nie tak, bo złapał mnie za dłoń i powiedział- co się dzieje ?
- boje się, może lepiej jak wrócimy- powiedziałam cicho
- chcesz teraz wracać?- spodziewałam się, że moje słowa zdenerwują chłopaka. Ale on mówił spokojnie, nie chciał na mnie naciskać
- nie wiem
- tak daleko już zaszłaś, jesteś blisko odkrycia całej prawdy
- wiem i to mnie przeraża
- ale czemu?
- a co jeżeli wszystko co pamiętam to kłamstwo? Jeżeli dziewczyna pisała prawdę? Przecież ja nie znam mojego ojca, mam tylko mamę. Jest jaka jest ale zawsze się mną opiekowała. Boje się, że ona naprawdę mogła mnie okłamać.
- powinnaś poznać prawdę, mimo wszystko. Chyba nie chcesz żyć w kłamstwie? Może dziewczyna nie miała racji. A jeżeli tak to pomyśl co przeżywał twój ojciec. A nawet jeśli matka cię oszukiwała to przecież musiała mieć jakiś powód.
- to wszystko jest takie dziwne- powiedziałam cicho i wysiadłam z auta, podeszłam do maski i usiadłam na niej, po chwili chłopak usiadł obok mnie. Nic nie mówił, wyciągnął z kieszeni papierosy, na co ja się lekko skrzywiłam. Chłopak wsadził sobie jednego papierosa do ust i podpalił go. Wyciągnął w moją stronę rękę z papierosami, aby mnie poczęstować, zabrałam mu całą paczkę
- nie będziesz już palił- powiedziałam poważnie i schowałam papierosy, chłopak chciał mi je zabrać ale uparcie ich broniłam
- ej no weź mi je oddaj
- nie! Mówiłam ci, że nie będziesz palił
- ale co ci szkodzi że ja palę?
- wolę, żebyś był zdrowy
- martwisz się o mnie?- nagle jego ton zmienił się na uwodzicielski, a jego dłoń znalazła się na moim biodrze. Stał naprzeciwko mnie i wpatrywał się intensywnie na mój wyraz twarzy. Czułam jak na moich policzkach zaczynają pojawiać się wypieki, więc pozwoliłam aby rozpuszczone włosy spadły mi na twarz. Krystian prawie natychmiast, uśmiechnął się cwaniacko i dłonią odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy- lubię twoje rumieńce- powiedział nachylając się do mojego ucha, cała zesztywniałam czując jego bliskość, a on jakby nigdy nic odsunął się kawałek i zaciągnął papierosem. Przyglądałam się jego sylwetce, obserwowałam każdy jego ruch. Coś nie pozwalało mi odwrócić od niego wzroku. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk komórki i to nie mojej. Dopiero teraz dostrzegłam, że chłopak oddala się kawałek aby z kimś porozmawiać. Zastanawiałam się z kim może rozmawiać, bo wyglądał na lekko zmieszanego i co jakiś czas nerwowo spoglądał w moją stronę. Nie wiedziałam z kim może rozmawiać, ale przecież to jego sprawa. Prawie go nie znam i nie powinnam oczekiwać, że będzie mi mówił z kim rozmawia. Nie chciałam, żeby czuł się skrępowany, dlatego odwróciłam wzrok w drugą stronę i dostrzegłam sklep. Postanowiłam, że pójdę po coś do picia. Wzięłam jedynie z torebki pieniądze i bez słowa udałam się do sklepu. W pomieszczeniu było kilka osób, podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej dwie butelki coli. Udałam się do kasy, przy której wzięłam jeszcze paczkę gum. Po zapłaceniu wróciłam do auta, w którym już siedział Krystian. Był zły, widziałam to, pomimo że kiedy tylko mnie zobaczył, wymusił uśmiech ja i tak wiedziałam, że coś jest nie tak.
- proszę- powiedziałam podając mu cole- nie wiedziałam co będziesz chciał- uśmiechnęłam się lekko
- dzięki- powiedział i zaczął pić
- coś się stało?
- nie nic- uśmiechnął się i spojrzał na mnie- to co robimy?
- może przejdziemy się po okolicy i uda mi się coś przypomnieć
- no skoro tego chcesz
- znaczy jak chcesz to możesz zostać, ja mogę iść sama- powiedziałam i chciałam otworzyć drzwi, ale chłopak złapał mnie za rękę
- oszalałaś? nigdzie cię nie puszczę samej, nie ma mowy
- a co martwisz się o mnie?- zażartowałam sobie i spojrzałam na niego z łobuzerskim uśmiechem, on jednak nie płoszył się jak ja, ale też uśmiechnął się łobuzersko i dłonią przejechał po moim policzku
- o moją księżniczkę zawsze się martwię
- głupek- powiedziałam speszona i wysiadłam z auta
- uwielbiam jak to robisz- zaśmiał się chłopak zamykając auto
- niby co?
- tak słodko się peszysz
- wcale się nie peszę
- nie?-
- nie- powiedziałam stanowczo a chłopak stał już obok mnie
- tak sądzisz maleńka?- przyciągnął mnie do siebie bliżej, teraz dzieliły nas jedynie milimetry, czułam jak wali mi serce. Jego dłoń wplątała się w moje włosy a drugą trzymał mnie w pasie- nie peszysz się moja księżniczko?
- ni ee - mówiłam już z większym trudem, moje policzki zaczęły mnie palić
- a takie śliczne rumieńce to zawsze masz?- jego głos był taki spokojny a zarazem pewny siebie. Jego usta złożyły delikatny pocałunek na moim policzku
- Krystian- mój głos drżał, chociaż próbowałam nad sobą zapanować, nie potrafiłam
- słucham?- dalej mówił spokojnie, nie przestając składać pocałunków na moich policzkach, nawet na chwilę nie przestawał. Nie mogłam już nic powiedzieć, moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Jego ręka delikatnie jeździła po moim kręgosłupie co przyprawiało mnie o dreszcze. Nagle chłopak odsunął się ode mnie, spojrzał mi w oczy i powiedział - uwielbiam gdy tak na ciebie działam- jego cwany uśmieszek onieśmielał mnie całkowicie, spuściłam tylko głowę i cicho powiedziałam
- chodźmy już
- no chodź chodź- zaśmiał się i ruszyliśmy powoli chodnikiem. Długo szliśmy w ciszy, nie miałam odwagi spojrzeć na Krystiana, pomimo że czułam jego wzrok na sobie. Robiło się późno, a my dalej nic nie wiedzieliśmy. W pewnym momencie mój wzrok przykuł skatepark. Było tam dość sporo osób i pomyślałam, że jeżeli tu mieszkałam to może ktoś będzie mnie pamiętał.

wtorek, 25 czerwca 2013

rozdział jedenasty

Zapięłam pasy i głęboko odetchnęłam. Krystian spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko
- wiem, że to mało oryginalne ale będziesz dobrze
- masz racje mało oryginalne- zaśmiałam się lekko- tak wgl to dziękuje za pomoc
- nie masz za co dziękować, nie mogłem przepuścić takiej okazji
- jesteś nienormalny- pokręciłam tylko głową, a on odpalił samochód i spojrzał na mnie jeszcze raz uśmiechając się cwaniacko
- wariaci już tak mają- widząc jego minę zaczęłam się śmiać
W końcu ruszyliśmy, po drodze chłopak próbował mnie rozśmieszyć i dobrze mu to szło. Cały czas albo coś śpiewał albo parodiował piosenkę z radia. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam że to Daniel. Krystian spojrzał na mnie niepewnie, a ja zastanawiałam się czy odebrać. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam zieloną słuchawkę
- halo
- hej, chciałem cię przeprosić za dzisiaj, trochę mnie poniosło martwię się o ciebie
- nie musisz- mówiłam chłodno
- porozmawiajmy na spokojnie, co ty na spotkanie w lodziarni?
- nie dam rady
- a co robisz? może być gdzieś indziej albo później jak ci pasuje
- wcale mi to nie pasuje nie dam rady
- gdzie ty jesteś?- mówiłam coraz bardziej zmartwionym głosem
- w drodze do Krakowa- powiedziałam patrząc na Krystiana, a on uśmiechnął się i złapał lekko moją dłoń dając mi wiarę w to, że dobrze robię
- jak to w drodze do Krakowa z kim ty jedziesz?!- zaczął krzyczeć Daniel
- normalnie, nie chciałeś ze mną jechać to nie, poradziłam sobie sama
- z kim ty jesteś?!- dalej krzyczał do słuchawki
- nie twoja sprawa- powiedziałam spokojnie
- jesteś z nim prawda?- powiedział już spokojnie, a jego gniew zmienił się w rozczarowanie
- tak
- dobra już wam nie przeszkadzam narazie- nie zdążyłam nic mu odpowiedzieć bo usłyszałam jedynie dźwięk zakończonego połączenia
- Daniel?- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Krystiana
- taa- mruknęłam jedynie i spojrzałam przez okno
- nie przejmuj się tak nim, powinien to zrozumieć, to dla ciebie ważne i nie może mieć do ciebie żalu o to, że chcesz dowiedzieć się czegoś o swojej rodzinie- uśmiechnęłam się lekko i oparłam głowę o zagłówek.
- dzięki- powiedziałam cicho i zamknęłam oczy. Zmęczenie dawało mi się we znaki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Kiedy się obudziłam już staliśmy, a Krystian stał oparty o maskę i palił papierosa. Przyglądałam mu się przez chwilę. Wysiadłam powoli z auta i podeszłam bliżej niego, opierając się też o maskę lekko zadrżałam
- zimno coś się zrobiło
- spałaś to dlatego- spojrzał na mnie chłopak i wypuścił dym z płuc
- możliwe, długo już tu stoimy
- może trochę
- mogłeś mnie przecież obudzić
- wolałem, żebyś odpoczęła- uśmiechnął się lekko i ściągnął skórzaną kurtkę widząc moją gęsią skórkę
- zimno ci będzie- powiedziałam, nie chcąc zabrać od niego kurki
- mi nie będzie zimno a ty nie będziesz przy mnie marzła- jego śnieżno biały uśmiech sparaliżował mnie. Chłopak przysunął się bliżej a ja czułam jak moje serce chce mi się wyrwać z klatki piersiowej. Delikatnie nałożył mi na ramiona kurtkę, jego delikatnie dłonie musnęły mój kark a ja znowu zadrżałam. On lekko się zaśmiał
- nigdy mi się to nie znudzi- powiedział patrząc w mojego oczy
- eghhh- mruknęłam pod nosem, odsuwając się od niego. Dopiero teraz rozejrzałam się po okolicy. Była mi znajoma, kiedyś tu chyba często bywała. Ale w tym momencie cała rzeczywistość zdawała się jednym z moich snów. Właściwie nie wiedziałam czy to miejsce pamiętam ze snów czy może przypominam sobie swoją przeszłość. Staliśmy na parkingu, przed wielkim centrum handlowym. Ludzie kręcili się tu w jedną i drugą stronę. Ktoś wchodził, ktoś inny wychodził. Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu i usłyszałam znajomy głos chłopaka, z którym tu przyjechałam
- zaparkowałem tu bo właściwie nie wiedziałem gdzie mamy dokładniej jechać- dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że ja też nie wiedziałam gdzie powinniśmy jechać
- głupio wyszło bo ja chyba też nie- chłopak spojrzał na mnie i zaśmiał się
- jesteś bardziej szalona niż ja. Myślałem, że jakiś cel konkretny masz a tu proszę.
- ech no bo to wszystko tak szybko- zaczęłam nerwowo się tłumaczyć a on spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko
- spoko rozumiem, teraz musimy tylko jakoś dowiedzieć się gdzie może mieszkać twój tata, albo ta dziewczyna
- tylko ciekawe jak- chłopak myślał przez chwilę i nagle chyba go olśniło
- wiem, musisz zrobić coś szalonego, żeby zgarnęła się policja, wtedy zadzwonią po twojego ojca i po kłopocie- wyszczerzył swoje białe zęby a ja spojrzała na niego jak na idiotę- spokojnie przecież żartowałem- zaczął się bronić, jakbym miała go zaraz pobić- mam inny pomysł, pamiętasz może jakieś miejsce, gdzie chodziłaś ze znajomymi albo może do jakiej szkoły chodziłaś?
- nie za bardzo, ale to miejsce chyba pamiętam- pokazałam na galerie a on się zaśmiał, uśmiechnęłam się niewinnie
- to nam maleńka chyba zbytnio nie pomoże
- myślisz?- powiedziałam z kpiną a on spojrzał na mnie wrogo
- ty ze mną nie zadzieraj bo zrealizujemy mój pierwszy plan- zaczęłam się śmiać, a chłopak westchnął tylko głośno- zero szacunku dla starszych
- ty staruszku już tak nie narzekaj
- staruszku? ty powiedziałaś staruszku? o nie teraz to normalnie pożałujesz- powiedział i zaczął mnie łaskotać, śmiałam się cały czas błagając by przestał, po tym gdy już płakałam ze śmiechu, dał spokój i przestał mnie łaskotać
- kiedyś się odegram- powiedziałam łapiąc się za brzuch- ale nie teraz
- nie dasz rady, nie mi- powiedział dumnie się prężąc a ja widząc to znowu zaczęłam się śmiać
- dobra głupku musimy coś wykombinować- powiedziałam już poważnie
- musisz sobie przypomnieć jakieś miejsce, gdzie może spotykałaś się ze znajomymi
- mówiłam ci, że nie miałam tu znajomych
- a ja ci mówię, że na pewno miałaś, zresztą tak pisała ta dziewczyna- westchnęłam ciężko a on objął mnie w pasie- chodź idziemy na kawę, może jak posiedzisz w spokoju to sobie coś przypomnisz- ruszyliśmy w stronę wejścia do budynku. Już po chwili siedzieliśmy w miłej kawiarence, zamówiliśmy sobie po kawie i usiedliśmy pod ścianą w kącie. Atmosfera w kawiarni była bardzo przyjemna, lekko przygaszone oświetlenie dawało wrażenie, jakbyśmy wcale nie znajdowali się w zaludnionej galerii. W powietrzu unosił się przyjemny zapach, mieszanina cynamonowych ciastek i kawy. Spojrzałam na Krystiana, który w pełni oddał się zabawie serwetką. Nie wiem co próbował z niej zrobić, ale oddał się temu w pełni i jego zafascynowane spojrzenie wbite w serwetkę i zaciśnięte wargi, bardzo mnie śmieszyły. Może chciał pobawić się w origami. Tak czy inaczej wyglądał uroczo. Uśmiechnęłam się do siebie i właśnie podeszła wysoka brunetka, ubrana w białą koszulę i czarną krótką spódniczkę, uśmiechnęłam się podając nam nasze zamówienie. Chłopak podniósł na chwilę wzrok znad swojej "zabawki" spojrzał na kelnerkę uśmiechnął się i podziękował. Śledził ją jeszcze wzrokiem aż zniknęła za wysokim blatem. Pokręciłam tylko głową z politowaniem a chłopak spojrzał na mnie i wzruszył ramionami, po czym dalej zajął się swoim zajęciem. Pijąc kawę, próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek co mogłoby mnie naprowadzić na trop mojego domu. Wracałam wspomnieniami do momentu, kiedy wyjeżdżałyśmy stąd z mamą. W głowie pojawiła mi się pewna ulica Feldmana. Zastanawiałam się czy to właśnie tam mieszkałam. Spojrzałam na chłopaka siedzącego na przeciwko mnie. Uniósł wzrok i spojrzał na mnie. Widząc, że próbuje powstrzymać się od śmiechu, chłopak wyprostował się
- ten no to co wymyśliłaś coś?
- nie jestem pewna- spoważniałam- przypomina mi się jakaś ulica Feldmana ale nawet nie wiem czy to w Krakowie
- no to zaraz sprawdzimy- spojrzałam na niego pytająco, a on tylko uśmiechnął się łobuzersko i wstał- zbieraj się śliczna, idziemy już
- ołkej- powiedziałam niepewnie, chłopak podszedł do kelnerki, która wcześniej nas obsługiwała i rozmawiał z nią przez chwilę. Wyszłam przed kawiarnie i czekałam na niego, już po chwili był u mojego boku
- idziemy
- gdzie?
- no jedziemy na tą ulicę
- ale- nie dał mi dokończyć bo pociągnął mnie za rękę. Już po chwili jechaliśmy ulicami Krakowa szukając tej jednej, konkretnej.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

rozdział dziesiąty

Chłopak jednak odsunął mnie delikatnie muskając jedynie moje usta
- kochanie nie teraz- szepnął mi do uch
-ale - nie dał mi dokończył bo znów delikatnie musnął moje usta
- wszystko w swoim czasie, nie chcę, żebyś czegoś jutro żałowała- nie wierzyłam w to co słyszę, w tej chwili wyglądało to tak, jakbym chciała zmusić go do seksu. Na samą myśli zaczerwieniłam się a on łobuzersko się uśmiechnął- uwielbiam, gdy tak na ciebie działam
- przestań- rzuciłam mu gniewne spojrzenie, na które on tylko prychnął i zeszłam z jego kolan
- ech no jaka ulga, jesteś strasznie ciężka- powiedział udając poważnego
- coś ty powiedział?- ja też udawałam poważną, sięgnęłam po leżącą obok poduszkę i rzuciłam w niego
- o nie to wojna- krzyknął i zaczął mnie gonić. Świetnie się bawiliśmy i nawet nie zauważyliśmy kiedy minęły dwie godziny. Chłopak niechętnie pożegnał się ze mną, słodko mnie przy tym całując. Przy Danielu zdawało się, jakby wszystkie problemu znikały, nic się nie liczyło tylko my. Uciekałam w inny świat, lepszy, piękniejszy. Leżąc na łóżku zastanawiałam się czy powinnam wejść na fejsa i zobaczyć czy coś odpisała, kiedyś przecież i tak będę musiała to zrobić. Teraz jednak nie chciałam psuć sobie humoru.

Dwa kolejne dni minęły mi w dobrym towarzystwie, oczywiście mam na myśli Daniela. Spędzaliśmy ze sobą naprawdę sporo czasu. Do takiej sytuacji jak u mnie w domu więcej nie doszło. Czasami jedynie się całowaliśmy i to w zupełności mi wystarczało. Jego czuły delikatny dotyk, powodował, że za każdym razem miałam dreszcze na całym ciele. Dogadywaliśmy się coraz lepiej, przestałam już myśleć o Krystianie i od tamtej rozmowy na murku ani razu go nie widziałam.
Kiedy obudziłam się w sobotni poranek, słońce wpadało do mojego pokoju, przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na zegarek była dopiero 9 rano a ja już się wyspałam. Wstałam więc powoli z łóżka i zrobiłam poranną toaletę. Wyszłam na balkon i poczułam, że jest bardzo ciepło. Postanowiłam, że założę kupione niedawno szorty i luźniejszą bluzkę. Zeszłam na dół i nasypałam do miski płatków, które zalałam mlekiem. Kiedy zjadłam usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać różne głupoty, jednak cały czas powracała do mnie myśl, że powinnam zobaczyć, czy Majka odpisała, minęło trochę czasu a ja wciąż bałam się tam spojrzeć. Po dłuższym zastanowieniu poszłam na górę i włączyłam laptopa. Usiadłam z nim na łóżku i głęboko oddychałam.
- dobra pora wziąć się za swoje życie- powiedziałam głośno i zalogowałam się do portalu. Przejrzałam kilka powiadomień i zaproszeń do znajomych. Cały czas odkładałam na później moment zobaczenia wiadomości. Przeglądałam co działo się przez kilka dni, nowe zdjęcia, durne wpisy, kilka piosenek i nic poza tym. Nadszedł moment, w którym musiałam przeczytać wiadomość.
" O czym ty mówisz, przez kilka lat mieszkałaś z ojcem. A tutaj zawsze byłaś w centrum uwagi. Nie wiem co twoja mama ci naopowiadała ale zawsze byłaś jak szkolna gwiazdeczka. Twój ojciec szukał cię przez długi czas i nie wiedział jak ma się z tobą skontaktować. Wiesz chciałabym się z tobą zobaczyć. Powiedz gdzie ty się podziewasz? A skoro mi nie wierzysz to trzymaj zdjęcie może to ci coś przypomni"
Do wiadomości był dołączony plik, wczytałam go i zobaczyłam mnie z Mają, byłyśmy uśmiechnięte. Wyglądałyśmy jak przyjaciółki, przez chwilę znów miałam wrażenie, że ja ją znam i to bardzo dobrze. Coś kazało mi jej zaufać i uwierzyć w to co napisała. Nie wiedziałam co mam zrobić. Leżałam na łóżku i zastanawiałam się z kim mogę porozmawiać o tym wszystkim. Nie chciałam się znowu zwierzać Danielowi, a Daga była teraz pewnie gdzieś z Miłoszem. Wpadłam na dość szalony pomysł, chciałam jechać do Krakowa. Była tylko jedna osoba, która mogłaby mi w tym pomóc. Sama nie mogłam tam jechać, nie dałabym rady. Daniel miał auto i miałam nadzieje, że pomoże mi się dostać do Krakowa, przecież mówił, że zawsze mogę na niego liczyć. Szybko sięgnęłam po telefon i wystukałam jego numer, już po chwili usłyszałam jego radosny głos
- no hej księżniczko, stęskniłaś się?
- tak trochę- powiedziałam uśmiechnięta, jednak miałam do niego inną sprawę teraz- znajdziesz dla mnie chwilę, chciałam cię o coś poprosić
- a o co?-
- to nie na telefon
- to za 10 minut w parku? Musze wyprowadzić Riko
- no ok to w parku pa- powiedziałam i rozłączyłam się. Wzięłam głęboki wdech, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Szybko wyszłam z domu i zaczęłam iść w stronę parku. Chłopak siedział na ławce i już na mnie czekał, gdy mnie zobaczył pomachał i uśmiechnął się słodko, kiedy usiadłam obok, pocałował mnie w policzek
- hej
- hej- uśmiechnęłam się do niego
- no to co to za sprawa?
- przeczytałam wiadomość i wiesz zdaje mi się, że ta dziewczyna ma rację, ja ją chyba nawet trochę pamiętam
- no może to jakaś koleżanka z klasy- przyglądał mi się uważnie
- nie sądzę, zdaje mi się, że to ktoś więcej, w dodatku to co mówi o moim ojcu, a jeżeli on naprawdę mnie szukał?
- chcesz mi powiedzieć, że twoja matka cię porwała i od tak jej się to udało?
- nie wiem, to jest skomplikowane
- Paulina przestań się tym tak zadręczać, porozmawiaj z mamą i może ona ci coś powie
- mam inny pomysł- powiedziałam powoli, a on uważnie mi się przyglądał- chcę jechać do Krakowa
- oszalałaś ? jak chcesz tam jechać, kiedy?
- miałam właśnie nadzieje, że pojedziesz tam ze mną dzisiaj- spojrzałam na niego błagalnie, ale on tylko szybko pokiwał przecząco głową
- a co z twoją matką, nie możesz od tak jechać do innego miasta
- coś się wymyśli, ja muszę to wszystko wyjaśnić
- Paulina ale nie możesz od tak tam jechać
- mogę i chciałam, żebyś mi pomógł
- nie pozwolę ci tam jechać, a tym bardziej sam cię tam nie zawiozę
- mówiłeś, że zawsze mogę na ciebie liczyć- powiedziałam już lekko zdenerwowana i zawiedziona
- ale nie w tym, to trzeba na spokojnie wyjaśnić
- a co ty byś zrobił na moim miejscu, siedział tak i czekał aż samo się wszystko wyjaśni?
- ja to co innego, ty taka nie jesteś
- jasne, bo ja jestem spokojna i zawsze robię to, czego inni ode mnie oczekują- już prawie krzyczałam, czułam jak do oczy napływają mi łzy
- Pola uspokój się- chłopak objął mnie ramieniem i chciał przytulić do siebie, ale wyrwałam mu się
- muszę już iść narazie- powiedział i wstałam, ale on zatrzymał mnie
- nie denerwuj się tak, chcę dla ciebie jak najlepiej
- jasne, daj mi spokój, zawiodłam się na tobie- w tej chwili nie mogłam już dłużej tam stać, czułam jak po policzku popłynęła mi łza, szybko pobiegłam w stronę domu. Kiedy tam wbiegłam rozpłakałam się jak dziecko. Zawiodłam się naprawdę się na nim zawiodłam. Myślałam, że on mnie zrozumie, ale myliłam się. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, myślałam, że to Daniel dlatego nie otwierałam. Ale chyba po którymś z kolei dzwonieniu usłyszałam znajomy głos przyjaciółki
- Pola otwórz- powoli wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi
- hej- powiedziałam cicho, ocierając łzy
- kochanie- dziewczyna przytuliła mnie do siebie i weszłyśmy do środka- Daniel wszystko mi powiedział, czemu mi nic nie powiedziałaś ?
- nie chciałam ci głowy zawracać, byłaś zajęta i jakoś tak wyszło- powiedziałam powoli
- następnym razem pamiętaj, że masz mi o takich sprawach mówić, no ale teraz chciałam pogadać z tobą o tym twoim szalonym pomyśle- spojrzałam na nią niepewnie
- nie rozumiem, dlaczego on nie chce ze mną jechać
- kochanie nie obraź się, ale ja też uważam, że to kiepski pomysł
- stoisz po jego stronie?- powiedziałam zbulwersowana
- po niczyjej stronie nie stoję, po prostu ty nic nie wiesz o tej dziewczynie, nie możesz od tak tam jechać to niebezpieczne
- wiesz co jak masz zamiar tak jak Daniel próbować mnie przekonać, że to głupi pomysł, to lepiej już wyjdź bo nie mam ochoty tego słuchać
- ale Pola- dziewczyna była zmieszana i zaskoczona
- lepiej będzie jak pójdziesz- powiedziałam i otworzyłam drzwi, nawet na nią nie spojrzałam
- jak wolisz- powiedziała wkurzona i wyszła. Zamknęłam za nią drzwi i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i nie wiedziałam co mam teraz robić. Nawet nie miałam z kim porozmawiać, bo z przyjaciółmi właśnie się pokłóciłam. Leżałam tak i myślałam co zrobić, kiedy usłyszałam dzwoniący telefon to była mama. Uspokoiłam się trochę i odebrałam
- tak?- powiedziałam spokojnie
- kochanie chciałam ci tylko powiedzieć, że nie wrócę na noc, bo musimy jechać dzisiaj z pewnym projektem do Warszawy mam nadzieje, że dasz sobie radę postaram się wrócić jak najszybciej
- ok- powiedziałam jedynie, a ona się pożegnała i rozłączyła. W tej chwili wiedziałam, że zbyt szybko nie dowiem się prawdy. Nawet gdybym chciała porozmawiać z mamą jej nie będzie przez jakiś czas. Załamana rzuciłam się na łóżko, jeszcze nigdy nie czułam takiej bezradności. Byłam zła na samą siebie, że nie mogę nic z tym wszystkim zrobić. Dopiero teraz dostrzegłam na biurku małą białą karteczkę. Podeszłam bliżej i przypomniałam sobie co to jest, w głowie miałam słowa chłopaka " zawsze możesz na mnie liczyć". Trzymałam chwilę tak tą karteczkę i zastanawiałam się czy zadzwonić czy nie. Wykręciłam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, może nie powinnam do niego dzwonić, przecież przez ostatnie dni wgl się z nim nie widziałam. Drugi sygnał, ale z drugiej strony to jedyna osoba, która może mi teraz pomóc. Trzeci sygnał, co ja mu wgl powiem, byłam zła na siebie, że dzwonie już chciałam się rozłączyć ale usłyszałam jego jakby zaspany głos
- słucham
- hej- powiedziałam nieśmiało
- kto mówi- był najwidoczniej zdziwiony
- tu Pola
- o hej- jego głos, od razu był radosny a ton dużo przyjemniejszy
- nie obudziłam cię?
- hmm powiedzmy, że i tak miałem wstawać, no ale stało się coś
- ech tak jakby, chyba muszę z kimś pogadać i jesteś jedyną osobą, która mi została
- o jak miło- zaśmiał się- to co chcesz gadać przez telefon, czy spotkamy się na mieście?
- chyba lepiej będzie na mieście
- to wpadnę po ciebie za pół godziny wystarczy ci czasu, żeby się przyszykować?
- to ty dopiero wstałeś- powiedziałam z lekką kpiną
- no fakt, ale... no dobra nie mam nic na swoją obronę, za pół godziny będę
- ok to pa
- pa śliczna- uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na bok. Podeszłam do lustra i przeraziłam się widokiem, jaki zobaczyłam. Cała rozmazana, podpuchnięte oczy i rozczochrane włosy, no pięknie, pomyślałam i zaczęłam jakoś się ogarniać. Zanim doprowadziłam się do porządku minęło dobre dwadzieścia minut. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i upewniłam się, że mogę tak wyjść do ludzi. Zeszłam do kuchni i napiłam się jeszcze soku. Pomyślałam, czy na pewno chcę o tym wszystkim rozmawiać z Krystianem. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzdrygnęłam się lekko i podeszłam do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam szeroko uśmiechniętego Krystiana
- gotowa?
- tak- odwzajemniłam uśmiech
- no to zapraszam- podał mi rękę, spojrzałam na nią i niepewnie za nią złapałam- spokojnie nie porwę cię- zaśmiał się chłopak, a ja spojrzałam na niego i walnęłam go w ramie
- przestań bo zacznę się bać
- a jeszcze się nie boisz ze mną jechać ?
- jechać?- zdziwiłam się
- no na miasto, zabiorę cię w fajne miejsce. Skoro dzwoniłaś do mnie musiało stać się coś poważnego- podeszliśmy do jego czarnego BMW i otworzył przede mną drzwi od strony pasażera
- dziękuje- powiedziałam i wsiadłam. Jechaliśmy w ciszy, przynajmniej początkowo. Nie wiedziałam jak mam zacząć, a on nie naciskał na mnie. Spokojnie czekał, aż będę gotowa, żeby się otworzyć. W aucie słychać było muzykę, dokładniej rap, właśnie tego słuchał ten chłopak. Gdy się zatrzymał spostrzegłam, że jesteśmy na drugim końcu miasta, byłam tu może z dwa razy jedynie.
- no to prawie jesteśmy- powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie
- prawie?- zdziwiłam się lekko
- w miejsce, w które cię zabieram nie dojedziemy autem, musimy iść na pieszo.
- ok- uśmiechnęłam się lekko, a chłopak spojrzał na moje nogi
- masz szczęście, że nie ubrałaś szpilek, bo byłby problem- zaśmiałam się i wysiadłam z auta. Już po chwili chłopak znalazł się obok mnie.
- często tu bywasz- spytałam, bo nie chciałam już dłużej iść w ciszy, a żaden inny temat nie przychodzi mi do głowy
- czasami, gdy mam problemy
- a teraz masz?
- nie ale mam nadzieje, że tobie też to miejsce pomoże
- oby- mruknęłam pod nosem, a chłopak spojrzał się na mnie z czułością i szepnął
- napewno- dalej szliśmy rozmawiając dość ogólnie, aż dziwiło mnie, że on nie sprowadza rozmowy na jeden tor, zdawał mi się, całkiem inny. Kolejny dowód na to, że nie znam się na ludziach. Kiedy dotarliśmy na polane, było tam bardzo spokojnie, nie widziałam tam ani jednej osoby.
- jesteśmy- powiedział chłopak
- pięknie tu- powiedziałam rozglądając się po okolicy, wysokie drzewa powiewające w wiosennym wietrze, kolorowe kwiaty rosnące naokoło. Cisza, przyjemna cisza jaka tu panowała. To miejsce było wręcz idealne do rozmyśleń i wyciszenia się. Gdy spojrzałam na chłopaka, on siedział już pod drzewem, patrząc przed siebie. Podeszłam do niego i usiadłam obok
- ciesze się, że ci się tu spodobało- uśmiechnął się lekko
- jak znalazłeś to miejsce?
- kiedyś, po jednej z kłótni z rodzicami, byłem tak zdenerwowany, że jechałem autobusami jak najdalej od domu. Dojechałam na przystanek w pobliżu i szedłem przed siebie, aż trafiłem tutaj. Widok zaparł mi dech w piersiach i sprawił, że wszystko zdawało się mniej zagmatwane- chłopak opowiadał powoli a na jego twarzy pojawiał się uśmiech, którego wcześniej nie widziałam. Był tak prawdziwy, serdeczny i było w nim tyle szczęścia. Spojrzał na mnie i spoważniał - ale zdaje mi się, że to ty miałaś mówić
- no chyba tak- wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mu opowiadać o tym, jak wcześniej wyglądało moje życie, że straciłam kiedyś pamięć i tak dalej, musiałam powiedzieć mu o wszystkim, bo on nic o mnie nie wiedział. Powiedziałam też o Majce i o dzisiejszej wiadomość
- a ja myślałem, że to ja mam popierdolone życie- skomentował jedynie gdy skończyłam- i co chcesz z tym wszystkim zrobić?
- chciałam jechać do Krakowa, ale kiedy powiedziałam o tym Danielowi to nie chciał ze mną jechać i mi też zabronić, twierdził, że powinnam pogadać o tym z mamą, ale ona i tak teraz gdzie pojechała więc to nie wchodzi w grę
- jego to ty się wgl nie słuchaj- powiedział lekko się przy tym krzywiąc, jakby sama myśl o nim sprawiała mu ból- zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie jedziesz do Krakowa, ja już dawno byłby w drodze
- to nie takie proste, sama nie dam rady, nie będę miała na tyle siły, żeby to wszystko wyjaśnić
- a ta twoja przyjaciółka?
- ona trzyma stronę Daniela i to jeszcze bardziej mnie denerwuje
- w takim razie pozostaje ci już tylko jedno wyjście- spojrzałam na niego pytająco a on uśmiechnął się cwaniacko- musisz jechać ze mną
- co?- powiedziałam zdziwiona- pojechałbyś tam ze mną?
- no a czemu nie? trochę sobie pozwiedzam i przypilnuje, żeby nic ci się nie stało. Wycieczka z tobą to sama przyjemność
- no nie wiem- powiedziałam niepewnie, nie wiedziałam czy dam radę z nim jechać, przecież wgl go nie znam to będzie mega szalone
- nie chcesz to nie naciskam
- hmm chyba chcę- spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem i podniósł się z trawy, podając mi rękę
- musimy jechać jak najszybciej, bo wole tam być jeszcze dzisiaj
- yy ale ja chyba muszę wziąć coś na przebranie
- spokojnie chodź- pociągnął mnie za sobą i już szliśmy w stronę jego auta. Krystian cały czas miał bardzo dobry humor zaczynało mnie to nawet martwić. Kiedy byliśmy już u mnie i wzięła wszystko co wydawało mi się potrzebne, zeszliśmy do jego auta i stanęliśmy koło niego
- komu w drogę temu czas- zaśmiał się chłopak a ja spojrzała na niego z lekkim przerażeniem
- zaczynam się ciebie bać, ty nie uciekłeś przypadkiem z psychiatryka?
- uciekłem właśnie z Krakowa i chcę odwiedzić znajomych dlatego się tak śpieszę- zaczęliśmy się śmiać i wsiedliśmy do auta.

sobota, 22 czerwca 2013

rozdział dziewiąty

Kiedy pożegnałam się z chłopakiem, został mi jedynie kawałek do domu. Już z podwórka widziałam, że w salonie świeci się światło. Miałam nadzieje, że uda mi się przemknąć na górę bez rozmowy z matką. Nie miałam ochoty z nią gadać. Powoli, najciszej jak tylko potrafiłam otworzyłam drzwi i ściągnęłam buty, ale pomimo tego kobieta w mgnieniu oko znalazła się w drzwiach od salonu
- gdzie ty byłaś?- powiedziała zdenerwowana
- przejść się- odpowiedziałam spokojnie, spojrzałam na nią. Była zdenerwowana i najwidoczniej taka odpowiedz jej nie wystarczała
- o tej porze? jest niebezpiecznie, mogło ci się coś stać, czy ty wgl to przemyślałaś?- zaczęła lamentować a mnie już to denerwowało
- ale nic mi się nie stało jak widzisz, tak przed każdym spacerem myślę pół godziny czy nic mi się nie stanie- powiedziałam ironicznie po czym dodałam- idę do siebie nie mam ochoty dłużej rozmawiać dobranoc- wbiegłam po schodach na górę, słyszałam że coś jeszcze mówi, ale to mnie nie obchodziło. Nie miałam ochoty jej dłużej słuchać. Byłam już wystarczająco zdenerwowana. Bałam się wejść na fejsa, więc nawet nie włączyłam laptopa. Zobaczyłam na telefon ale tam było jedynie kilka nieodebranych połączeń od mamy. Udałam się więc do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Myślałam, że w ten sposób uda mi się chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Jednak ten sposób na nic się nie zdał. Cały czas po głowie chodziły mi różne myśli. Kiedy położyłam się do łóżka, wykończona całym dniem szybko usnęłam.
Kiedy się obudziłam miałam nadzieje, że to wszystko było tylko strasznym snem. Jednak sama w to nie wierzyłam. Powoli zaczęłam szykować się do szkoły. W międzyczasie dostałam wiadomość od Dagi, że ona dzisiaj nie da rady po mnie wpaść. Stojąc przed szafą postawiłam na czarne leginsy a do tego jeansową koszule. Zeszłam na dół i powoli jadłam śniadanie. Kiedy spojrzałam na zegarek było już bardzo późno. Zostało mi dwadzieścia minut do rozpoczęcia lekcji. Wbiegłam więc na górę i zrobiłam sobie wysokiego koka, do tego pomalowałam mocniej oczy, na policzki dałam trochę brązu i wyszłam szybko z domu. Idąc do szkoły zastanawiałam się jedynie czy zdążę na lekcje. Na szczęście udało mi się przyjść przed dzwonkiem. Udałam się więc pod klasę, w której miałam mieć fizykę. Nie miałam ochoty z nikim gadać, dlatego cieszyłam się, że nie widzę nigdzie ani Daniela ani tym bardziej Krystiana. Daga też nie była teraz osobą, którą bardzo chciałam zobaczyć. Lekcje strasznie mi się dłużyły. Zdawało się, jakby każda z nich trwała po kilka godzin. Myślałam, że w tej szkole siedzę wieczność a to był dopiero dzwonek na długą przerwę. Dopiero teraz Dadze udało się ze mną pogadać
- co się działo wczoraj, że tyle razy dzwoniłaś? Przepraszam, że nie odbierałam ale byłam z Miłoszem sama rozumiesz i wgl później było późno więc nie oddzwoniłam
- nic się nie stało, miałam mały problem, ale już wszystko ok- uśmiechnęłam się bo chciałam ją zbyć. To nie było miejsce na to, żebym jej wszystko opowiadała.
- ech no przepraszam jeszcze raz- dziewczyna cały czas błagalnie na mnie patrzyła
- nic się nie stało, a teraz wybacz ale idę do bufetu po wodę- mówiłam łagodnie, nie dając po sobie poznać, jak bardzo nie mam ochoty z nią gadać.
- no ok to widzimy się za chwilę przed szkołą tak?- kiwnęłam tylko głową i poszłam w stronę bufetu. Jak zwykle była straszna kolejka, zrezygnowana czekaniem, poszłam posiedzieć na murku. Niestety, gdy tam szłam zobaczyłam, że siedzi już tam Krystian. Kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się lekko i poklepał miejsce obok, dając znać, żebym usiadła. Powoli podeszłam i usiadłam obok.
- lepiej już dzisiaj?- spytał troskliwie, ja tylko kiwnęłam głową nic nie mówiąc, spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął- wiesz ja bym cię wczoraj lepiej pocieszył od niego- mówił z wyższością a ja tylko lekko się zaśmiałam
- ty nawet teraz musisz pokazywać, że jesteś lepszy od niego?- spojrzał na mnie i przez chwilę nad czymś intensywnie myślał. Przyglądałam się jego twarzy, jego czoło lekko się zmarszczyło, a brwi zbliżyły się do siebie. Jego ciemne oczy teraz wydawały się dużo jaśniejsze a małe iskierki jakie w nich widziałam dodawały mu uroku. Z rozmyśleń wyrwał mnie jego głos
- wiesz w sumie właśnie stwierdziłaś, że jestem lepszy od niego. Ciesze się, że w końcu to potwierdziłaś- uśmiechnął się dumnie a ja tylko lekko zmieszana zaczęłam się tłumaczyć
- źle mnie zrozumiałeś
- nie nie nie ja wszystko dobrze zrozumiałem, jestem lepszy i tyle
- eghhh nie denerwuj mnie- powiedziałam wzdychając a on tylko się zaśmiał
- nawet jak się złościsz to wyglądasz słodko- poczułam, że lekko się rumienie, więc odwróciłam głowę- i strasznie lubię, kiedy tak delikatnie się rumienisz- szepnął mi do ucha, a ja poczułam, że teraz muszę być już cała czerwona
- jesteś okropny- powiedziałam załamana, a on tylko się zaśmiał.
- wiesz, gdybyś kiedyś chciała pogadać to masz- sięgnął do kieszeni i dał mi małą karteczkę, na której był napisany numer domyśliłam się, że to numer jego komórki- teraz muszę spadać, ale zawsze możesz na mnie liczyć- uśmiechnął się i zniknął zanim zdążyłam coś powiedzieć. Chciałam wyrzucić tą karteczkę, bo byłam pewna, że nigdy mi się nie przyda, jednak coś kazało mi ją schować do kieszeni i tak też zrobiłam. Dopiero po chwili poszłam przed szkołę, gdzie siedzieli już moi znajomi. Zauważyłam, że Daniel leży trochę na uboczu, domyśliłam się, że nie chciał obserwować obściskujących się przyjaciół. Ja też nie miałam na to ochoty, dlatego usiadłam obok Daniela. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- hej- powiedział radośnie, widząc jego uśmiech, odwzajemniłam gest. Daniel podniósł się lekko na łokciach i spojrzał na mnie- dzisiaj już lepiej?
- trochę- powiedziałam smutno
- chodź tu do mnie- powiedział i przyciągnął mnie ręką tak, że wylądowałam na jego klatce piersiowej. Leżeliśmy w ciszy na trawie w słoneczny dzień. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Było mi naprawdę przyjemnie, kiedy słyszałam lekko przyspieszone bicie jego serca, a jego dłoń delikatnie gładziła mój kark i plecy.
- wiesz- zaczęłam mówić cicho i powoli- przy tobie wszystkie problemy zdają się nie istnieć
- to dobrze- szepnął i pocałował mnie w głowę- nie chcę, żebyś czymkolwiek się martwiła śliczna- uśmiechnęłam się i mocniej w niego wtuliłam. Niestety tak piękne chwile musiał zepsuć dzwonek na lekcje.
- ja nigdzie nie idę- powiedziałam zamykając oczy, a Daniel tylko się zaśmiał
- mi się nie śpieszy, nauczyciele się przyzwyczaili do tego, że się spóźniam, ale ty?
- oj no nie mam siły iść- powiedziałam zrezygnowana
- coś na to zaradzimy- uśmiechnął się łobuzersko i wstał, biorąc mnie na ręce
- postaw mnie aa- zaczęłam na niego krzyczeć
- nie mogę bo moją księżniczkę nogi bolą, nie może się przemęczać, a musi trafić do klasy- pocałował mnie w czoło i zaczął iść w stronę mojej klasy. Załamana schowałam twarz w jego klatce piersiowej, nie chciałam widzieć tych wszystkich spojrzeń. Wiedziałam, że większość się na nas patrzy i coś między sobą gada. Miałam teraz jedynie ochotę zabić chłopaka za to, co mi robi. Kiedy mnie postawił, zaczęłam go bić
- jesteś okropny- mówiłam z powagą, a on rozbawiony złapał moje ręce i spojrzał mi w oczy
- dbam o ciebie, tylko tyle- uśmiechnął się i zbliżył twarz do mojej- wiesz chyba coś mi się należy no nie?- pokiwałam tylko przecząco głową, a on wykrzywił się lekko po czym cwaniacko uśmiechnął- oj mam sam sobie wziąć to czego chcę? Wiesz ja sam pewnie wezmę dużo więcej- mówił lekko przypierając mnie do ściany
- Daniel- szepnęłam lekko speszona
- oj no to jak?- powiedział pewny siebie, a ja czułam, że moje policzki powoli zaczynają mnie palić , westchnęłam ciężko i delikatnie musnęłam jego usta, czułam jak przechodzi mnie delikatny dreszcz. Chłopakowi odrazu pojawiły się iskierki w oczach a na ustach pojawił się nieziemski uśmiech- uwielbiam cię maleńka nawet nie wiesz jak bardzo- szepnął mi na ucho po czym odsunął się lekko. Gdyby nie ściana chyba bym się przewróciła. Strasznie dziwne na mnie działał. Nawet nie wiem kiedy przyszedł nauczyciel, ani kiedy Daniel się zmył. Dobrze, że Daga pociągnęła mnie do klasy, bo pewnie stałabym całą godzinę pod tą ścianą jak głupia i rozmyślała o dotyku jego ciepłych ust. To było jedynie muśnięcie, a co by się stało, gdybyśmy dłużej się całowali? Aż bałam się pomyśleć. Na lekcji poczułam wibracje telefonu, dyskretnie wyciągnęłam urządzenie i na ekranie zobaczyłam wiadomość od Daniela. Szybko ją odczytałam, ciekawa co mógł napisać
" ślicznie wyglądasz gdy tak stoisz zamyślona mam nadzieje, że dzisiaj też pozwolisz mi się odprowadzić, bo musisz dokończyć to co zaczęłaś, przez ciebie nie mogę się na niczym skupić "
uśmiechnęłam się do ekranu i schowałam telefon. Daga zaczęła się śmiać, więc kopnęłam ją pod stołem chyba ciut za mocno bo syknęła na całą klasę. Kiedy skończyłyśmy już wszystkie lekcje i wychodziłyśmy z klasy chłopacy czekali na nas rozmawiając o czymś intensywnie. Gdy nas zobaczyli uśmiechnęli się i podeszli bliżej. Chwilę porozmawialiśmy i Dagmara z Miłoszem zmyli się do niego. My też powoli poszliśmy w kierunku wyjścia ze szkoły. Na parkingu czekał już na nas samochód chłopaka, do którego się skierowaliśmy. Droga do mnie minęła nam naprawdę szybko. Kiedy odprowadził mnie pod same drzwi pocałował delikatnie w policzek.
- może wejdziesz?- powiedziałam nieśmiało, mając jednak nadzieję, że się zgodzi
- jesteś pewna, że tego chcesz?- zaśmiał się i łobuzersko uśmiechnął, kiwnęłam tylko głową i otworzyłam drzwi- no tobie nie potrafię odmawiać- uśmiechnęłam się słodko i zdjęłam buty, chłopak zrobił to samo i rozejrzał się po wnętrzu.
- ładnie tu macie- powiedział dalej rozglądając się po mieszkaniu
- błagam cię, tu jest okropnie- jęknęłam i poprowadziłam go do salonu
- oj marudzisz, jest bardzo ładne, tylko szkoda, że tak mało przytulnie- uśmiechnął się i usiadł na kanapie
- chcesz coś do picia?
- jak masz to sok pomarańczowy- uśmiechnął się a ja zniknęłam w kuchni, już po chwili wróciłam do pokoju z dwoma szklankami soku
- proszę- podałam mu jedną z nich i usiadłam obok, włączyłam TV i spojrzałam na niego, przez cały czas przyglądał mi się z uśmiechem
- ślicznie wyglądasz- powiedział i odstawił swoją szklankę na stolik, po czym delikatnie się przybliżył
- dziękuje- powiedziałam, a mój głos drżał znacznie bardziej niż bym tego chciała. Dłoń chłopaka delikatnie gładziła mój policzek, a jego usta powoli zbliżały się do moich. Moje serce zaczęło bić strasznie szybko, nie panowałam nad swoim oddechem. Jego delikatne usta przez chwilę zetknęły się z moimi, zamarłam. Odsunął się na chwilę i przyglądał mojej twarzy z uśmiechem. Po czym znów się zbliżył, a nasze usta zetknęły się na dłużej, w dużo intensywniejszym pocałunku. Wszystko zaczęło dziać się strasznie szybko. Nim się obejrzałam siedziałam już na jego kolanach, a moje ręce błądziły po jego torsie. Byłam jak w transie i nie potrafiłam przestać zachowywałam się jak obca sobie osoba. Ja taka nieśmiała myszka robię coś takiego...

środa, 19 czerwca 2013

rozdział ósmy

Po udanym popołudniu w towarzystwie Daniela, musiałam niestety wrócić do domu. Jak zwykle byłam w nim sama. Zadzwoniłam więc do Dagi, ona bez zastanowienia powiedziała, że zaraz u mnie będzie. Udałam się więc do kuchni i zrobiłam popcorn, a do szklanek nalałam soku pomarańczowego, który tak lubiłyśmy. Nie minęło 20 minut, a dziewczyna już pukała do drzwi. Otworzyłam jej i poszłyśmy do góry.
- opowiadaj- powiedziała dziewczyna, rzucając się na łóżko. Spojrzałam na nią pytająco a ona tylko przewróciła oczami- mała no jak było z Danielem
- skąd wiesz?- powiedziałam zdziwiona, a ona zaśmiała się i spojrzała jak na naiwne dziecko
- a niby z jakiego powodu miałabyś taki dobry humor co? Może twoja mama stała się normalna?- zaśmiałam się i walnęłam ją w ramie
- nie ona nigdy nie będzie normalna
- no to pozostaje jedno wyjście- uśmiechnęła się triumfalnie- Daniel
- no ok wygrałaś, byłam z nim po szkole w lodziarni
- no mogłam się domyślić- znowu skupiłam na niej mój wzrok, próbując wyczytać coś z jej twarzy- po prostu on zabiera tam wszystkie dziewczyny, z którymi się umawia- uśmiechnęła się. A ja zdałam sobie sprawę, z tego co mi powiedziała. W mojej głowie cały czas słyszałam WSZYSTKIE, WSZYSTKIE, WSZYSTKIE. Przecież nie jesteś żadnym wyjątkiem, czego ty oczekiwałaś, powiedziałam do siebie w myślach.
- no ale tak czy inaczej było miło- nie pozwoliłam, aby Daga zobaczyła, że czymś się zadręczam, więc dalej uśmiechałam się i patrzyłam na nią
- no czyli robi się coraz ciekawiej
- przestań głupku- położyłam się obok niej- nic takiego się nie dzieje, po prostu poszliśmy na lody, martwi mnie coś innego
- coś ci zrobił?- spojrzała na mnie, podrywając się a ja szybko pokiwałam przecząco głową
- nie o niego chodzi
- to o kogo?- spojrzała pytająco
- Krystian...
- co zrobił?
- cały czas nie daje mi spokoju i jak mi powiedział, wcale nie ma zamiaru dać mi tego spokoju
- wiesz co dam ci dobrą radę, zacznij go ignorować, wtedy znudzi mu się
- próbuje- powiedziałam i przypomniałam sobie jak poszłam za nim na murek, tak debilu idealnie próbujesz go ignorować, sama się pchasz do niego a nie go ignorujesz, skarciłam się w myślach. Daga siedziała jeszcze u mnie przez godzinę i poszła do domu, bo umówiła się z Miłoszem.
Gdy zostałam sama, zaczęłam pakować książki do torby, zrobiłam kilka zadań z matematyki i pouczyłam się z fizyki. Dopiero, kiedy wiedziałam, że jestem gotowa na następnym dzień, usiadłam przy laptopie. Zaczęłam przeglądać różne portale z ciekawostkami. Kiedy zalogowałam się na fejsa zobaczyłam, że mam jedną nową wiadomość. Już myślałam, że jest ona od Krystiana, ale zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że wiadomość jest od Majki, szybko ją odczytałam
" Hej, rozumiem, że dalej nie wróciła ci pamięć. Szkoda, bo strasznie się za tobą stęskniłam i nie tylko ja bo reszta znajomych też. Dziwne, że tak szybko zniknęłaś, zwłaszcza, że twój ojciec nic nie wiedział o wypadku i szukał cię, gdzie ty wgl się podziewasz?"
Czytając wiadomość zamarłam, o czym ta dziewczyna gada, czy ktoś robi sobie ze mnie żarty? Przeczytałam ten tekst jeszcze kilka razy i nie mogłam uwierzyć w to wszystko. To musiał być jakiś głupi żart. Przecież ja nie mam znajomych, nie mam ojca, o czym ona gada. Z moich oczu płynęły łzy, których ja nie potrafiłam opanować. Co to wszystko miało znaczyć? Czy to możliwe, że moja mama cały czas mnie oszukiwała? Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zadzwoniłam do Dagi, ale ona nie odbierała, dzwoniłam jeszcze kilka razy, ale jej telefon wciąż nie odpowiadał. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, bałam się cokolwiek odpowiedzieć tej dziewczynie, nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że ona ma racje. Zdobyłam się na odwagę i ocierając łzy zaczęłam pisać
" Nie wiem czemu mi to robisz i wymyślasz takie bzdury, ale nigdy ci w to nie uwierzę. Mój ojciec zostawił mnie i moją mamę, zresztą w Krakowie nie miałam znajomych więc przestań mnie oszukiwać"
Wysłałam wiadomość i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zamknęłam laptopa i spojrzałam na telefon była już 18, ale nawet to nie powstrzymało mnie przed wyjściem z domu. Ubrała skaje i wyszłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie idę, ale byłam pewna jednego. Nie wytrzymałabym w tym domu ani chwili dłużej. Szłam zdenerwowana przed siebie aż doszłam do parku. Gdzieniegdzie jedynie widziałam spacerujące pary, albo spieszących się ludzi. Usiadłam na jednej z ławek i podciągając kolana do klatki piersiowej, objęłam je ramionami i schowałam twarz. Łzy powoli spływały mi po policzkach. W głowie miałam kompletny mętlik. Nagle uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nigdy nie widziałam nawet żadnej osoby z mojej rodziny. Babcia, dziadek czy nawet ciocia, przecież chyba odwiedziliby mnie po czymś takim. Zaczęłam dopuszczać do siebie myśl, że może ta dziewczyna ma rację. Ale czy to możliwe, moja mama mnie oszukiwała przez ten cały czas? Nie wierzyłam w to albo przynajmniej nie chciałam.
Nagle usłyszałam szelest i ktoś usiadł obok mnie na ławce
- na mnie tu czekasz?- usłyszałam głos Krystiana. W tej chwili on był ostatnią osobą, którą chciałam spotkać. Otarłam szybko łzy i spojrzałam na niego
- proszę cię daj mi spokój- jego uśmiech znikł w momencie, kiedy zobaczył moje zaczerwienione oczy
- czemu płaczesz?- troska w jego głosie i oczy pełne spokoju i zrozumienia, powodowały, że chciałam mu o wszystkim opowiedzieć. Jednak cały czas coś mnie blokowało, nie potrafiłam od tak mu zaufać. Cały czas myślałam co mówił mi o nim Daniel. Znowu schowałam głowę w kolana a bezsilność spowodowała, że zaczęłam płakać. Poczułam jego ramię, którym mocno mnie objął i spowodował, że moja twarz wylądowała na jego klatce piersiowej. Próbował mnie uspokoić. Nie miałam siły mu się wyrywać.
- co to kurwa ma być?!- głos zdenerwowanego Daniela spowodował, że od razu oderwałam się od Krystiana. Widząc mojego zapłakane oczy, jeszcze bardziej się zdenerwował, widziałam jak jego dłoń zaciska się na smyczy. Tak musiał być na spacerze z psem. Spojrzałam na niego błagalnie, ale on momentalnie przeniósł wzrok na Krystiana- coś ty jej zrobił?
- nic jej nie zrobiłem więc wal się i najlepiej idź sobie stąd, bo nikt cię tu nie chce- Krystian wrogo na niego spojrzał
- uspokójcie się- powiedziałam cicho, tylko na tyle było mnie w tej chwili stać
- no nie słyszałeś, wynoś się stąd, bo ani ja ani Paulina cię tu nie potrzebujemy- znów odezwał się Krystian
- nie decyduj za nią- Daniel mocniej zacisnął pięści- jeśli ona będzie tego chciał to pójdę a jak narazie to nie mam zamiaru zostawiać jej z takim imbecylem jak ty- Krystian zerwał się na równe nogi i zaczął szarpać się z Danielem. Krzyczałam, żeby się uspokoili ale to nic nie dało. Daniel przewalił Krystiana i teraz obaj leżeli na ziemi bijąc się coraz mocniej. Zaczęłam szarpać Daniela, który akurat był na górze. Daniel widząc, że płacze i coraz mocniej nim szarpię, wstał i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie
- błagam dajcie sobie już spokój- powiedziałam łkając i wtuliłam się w niego mocniej, on objął mnie
- dobrze już nic mu nie zrobię tylko proszę nie płacz
- jeszcze tego pożałujesz cwelu- usłyszałam za sobą głos Krystiana, obróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć na niego błagalnie. Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie po czym powiedział- spokojnie nie pozwolę, żebyś na to patrzyła
- idź już- powiedziałam cicho. Na szczęście on odwrócił się i odszedł. Daniel spojrzał na mnie i pocałował w czoło
- co się stało?
- nic- uśmiechnęłam się lekko
- i przez to nic płakałaś?- spojrzał pytająco i mocniej mnie przytulił, poczułam jak po moim policzku znowu popłynęła łza.
- to długa historia- powiedziałam cicho
- mamy czas
- chyba nie, robi się późno i powinnam wracać do domu
- w takim stanie nie powinnaś
- aż tak źle wyglądam?- spojrzałam przerażona a on lekko się zaśmiał i szepnął mi na ucho
- dla mnie wyglądasz ślicznie, ale twoja mama zorientuje się, że płakałaś- westchnęłam ciężko i odsunęłam się od niego. Usiedliśmy na ławce, a on złapał mnie za dłoń- to jak powiesz mi co się stało?- spuściłam wzrok i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Dopiero gdy skończyłam odetchnęłam z ulgą. On mocno mnie objął- no to nieciekawie
- nieciekawie to mało powiedziane- mruknęłam
- ale na spokojnie musisz to wszystko wyjaśnić, bo zadręczanie się niczego ci nie da, chodź cię odprowadzę do domu, bo Twoja mama mnie zabije, jak się dowie, że ze mną tu tyle czasu siedzisz- uśmiechnęłam się do niego lekko
- a nie zapomniałeś o czymś?- spojrzałam na niego rozbawiona, a on spojrzał na mnie pytająco- a co chodzisz ze smyczą na spacer?- zaśmiałam się a on ocknął się i zaczął rozglądać się po parku
- Roki! - zaczął krzyczeć na cały park- Roki do nogi- po chwili w naszą stronę zaczął biec dość masywny i spory brunatny owczarek niemiecki. Kiedy podbiegł bliżej, Daniel przypiął mu smycz, a pies podszedł do mnie i ciesząc się zaczął na mnie skakać i lizać po rękach.
- ej spokojnie- zaczęłam głaskać psa w rozbawieniu
- ty bo mi ją odbijesz- Daniel zaśmiał się a ja na niego spojrzałam i z powagą powiedziałam
- wiesz lubię takie futrzaki- pogłaskałam psa, a Daniel zabawnie potarł się po brodzie i powiedział
- to po co ja się gole
- oj żartowałam głupku
- to dobrze, bo musiałabyś mnie znosić z zarostem- zaczęliśmy się śmiać i w miłej atmosferze, poszliśmy w stronę mojego domu. Przy nim chodź na chwilę zapomniałam o wszystkich problemach.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

rozdział siódmy

Przez kilka następnych lekcji mój humor znacznie się zmienił i to na gorsze. Nie widziałam w szkole Daniela, a Miłosz nie miał pojęcia, gdzie ten chłopak się podziewa. W dodatku cały czas myślałam o tej głupiej scence, która wydarzyła się rano. Zastanawiałam się w co gra ten chłopak. Chciał wzbudzić moją zazdrość? A może chciał mi pokazać, że jak nie ja to będzie inna. Jednego byłam pewna, udało mu się zwrócić na siebie moją uwagę. Gdy zadzwonił dzwonek na długą przerwę, powoli wyszłam z klasy.
- ej a ty nie idziesz z nami?- usłyszałam głos Dagi
- przyjdę za jakiś czas ok?- powiedziałam czule się uśmiechając, dziewczyna niepewnie na mnie spojrzała, ale pokiwała tylko głową i odwzajemniła uśmiech. Szłam długim korytarzem, który z każdą chwilą pustoszał coraz bardziej. Uczniowie w taką pogodę nie mieli ochoty na siedzenie w szarych murach gmachu. Już po chwili szłam pustym korytarzem, kierując się do tylnego wyjścia ze szkoły. Kiedy skręciłam w prawo, oniemiałam. Na mojej drodze stał Krystian, chciałam się wycofać, ale niestety zauważył mnie. Na jego twarzy momentalnie pojawił się łobuzerski uśmiech. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i iść przed siebie. Kiedy go mijałam, nawet na niego nie spojrzałam. Szłam przed siebie a on nie spuszczał ze mnie wzroku. Byłam z siebie dumna. Ale zaczęłam się denerwować, kiedy chłopak zaczął podążać za mną. Wyszłam ze szkoły, ale on nie odpuszczał. W końcu stanęłam i czekałam na to, co zrobi. On podszedł bliżej i stanął za mną, czułam jego spokojny oddech na swojej szyi. Zaczynałam coraz bardziej się denerwować.
- gdzie idziesz?- jego szept przy moim uchu, spowodował, że lekko drgnęłam. Cały czas udawałam, że nie robi to na mnie wrażenia, lecz chyba niezbyt dobrze mi to wychodziło.
- nie twoja sprawa- próbowałam opanować głos, który drżał. Zdobyłam się na najbardziej obojętną barwę głosu, na jaką było mnie w takiej sytuacji stać
- no i tu się mylisz- poczułam jego dłoń, którą objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, chciałam się wyrwać, ale chyba nie miałam tyle siły
- puść mnie- powiedziałam nerwowo
- martwię się o ciebie
- martwisz się o kogoś innego niż ty sam?- zdobyłam się na kpinę w głosie, a jego uścisk momentalnie osłabł na tyle, że mogłam się wyrwać
- jak mi zależy to się martwię- powiedział, a jego głos momentalnie się zmienił. Nie był już tym pewnym siebie zakłamanym podrywaczem. Zdawało mi się, że pokazuje swoją prawdziwą naturę. Chłopak wyminął mnie i zaczął iść przed siebie. Powoli podążałam za nim, nie wiem czemu. Coś kazało mi iść, a nogi najwidoczniej właśnie tego czegoś słuchały. Już po chwili chłopak siedział na murku, który tak lubię. Włożył rękę do kieszeni i wyciągnął z niej paczkę papierosów, po czym wziął jednego i zapalił mocno zaciągając się dymem. Skrzywiłam się obserwując ten widok. Jednak podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. Nic nie mówiłam, patrzyłam przed siebie, siedząc w ciszy. Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę z papierosami, jednak widząc mój grymas na twarzy wycofał ją i lekko się uśmiechnął. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy, kiedy skończył palić spojrzał w moją stronę.
- czemu tu ze mną siedzisz?- uśmiechnęłam się lekko do siebie, tak czemu ja z nim tu siedzę? Spojrzałam na niego i tylko wzruszyłam ramionami, ponownie przeniosłam wzrok na rozległe łąki, które znajdowały się za szkołą. Wszystko wyglądało przepięknie, zadbane zielone łąki, a na nich różnokolorowe kwiaty- myślałem, że mnie nie lubisz
- to nie tak- odpowiedziałam cicho
- to jak?- nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, spuściłam lekko głowę- wiem, że czasami trudno ze mną wytrzymać- lekko się zaśmiałam słysząc te słowa- co w tym śmiesznego?- udawał oburzenie
- to czasami
- czepiasz się, ja tu się otwieram, jestem romantiko a ty co?- zrobił minę zbitego pieska, a ja zaczęłam się śmiać. Zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle
- czemu zawsze taki nie jesteś?- zapytałam poważnie
- romantiko?- zapytał zdziwiony
- nie głupku- zaśmiałam się krótko- taki jak teraz, czemu przeważnie udajesz kogoś kim nie jesteś
- a może jestem po prostu zwykłym podrywaczem bez uczuć?- powiedział i spojrzał przed siebie, po czym wyciągnął znowu papierosy i chciał zapali, ale złapałam jego dłoń, zrozumiał o co mi chodzi, bo niechętnie schował opakowanie z lekkim grymasem
- to niemożliwe -pokiwałam szybko głową, a on lekko się zaśmiał- przy mnie jesteś całkiem inny
- widzisz jak na mnie działasz- zaśmiał się lekko i wstał, spojrzałam na niego pytająco, a on tylko nachylił się pocałował mnie w czoło i powiedział- porozmawiamy innym razem
Siedziałam tam jeszcze chwilę, czekając aż minie całe oszołomienie. W końcu zabrałam swoją torbę i weszłam do szkoły, kierując się na boisko przed nią, gdzie spodziewałam się zastać Dagę i Miłosza. Kiedy wyszłam ze szkoły i spojrzałam na miejsce, gdzie przeważnie siedzieliśmy, zobaczyłam tam trzy osoby. Uśmiechnęłam się do siebie, wiedząc kto z nimi siedzi. Podeszłam do nich bliżej i usiadłam obok Daniela
- co to się stało, że pojawiłeś się w szkole?- zaśmiałam się patrząc na Daniela, on tylko zadziornie się uśmiechnął
- ty mnie tu przyciągasz- spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
- no to wcale ci się do mnie nie śpieszyło
- jak to nie- zaśmiał się- śpieszyłem się, ale ktoś mnie zatrzymał
- ciekawe kto
- zły pan, który nie chciał, żebyśmy się spotkali, ale jak to w bajkach bywa, dobro zawsze zwycięża- udał dumnego z siebie, a ja tylko się zaśmiałam i szturchnęłam go w bok
- głupku i ty myślisz, że utożsamiasz się z tym dobrem?- on spojrzał się na mnie i udając urażonego powiedział
- ranisz mnie- zaczęłam się śmiać, a po chwili on również
- i kto tu jest oszołomem- powiedział Miłosz, przytulając do siebie Dagę, my tylko z Danielem wymieniliśmy się spojrzeniami i równo powiedzieliśmy
- dalej wy- po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać
Reszta dni minęła mi w spokoju. Prawie każdą przerwę spędzałam z Danielem. Nie widziałam nigdzie Krystiana i nawet zbytnio się tym nie przejmowałam. Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji wyszłam z klasy i udałam się w kierunku mojej szafki. Spostrzegłam tam czekającego na mnie Daniela
- a pan na kogo czeka?- powiedziałam podchodząc bliżej, on uśmiechnął się rozmarzony
- na śliczną brązowooką dziewczynę, taką szczupłą wysoką brunetkę, która ma śliczny uśmiech
- hmm no to nie wiem, czy pan szybko ją znajdzie- powiedziałam wysilając się na powagę i otworzyłam szafkę, on stanął za mną, położył głowę na moim ramieniu i szepnął
- już znalazłem, teraz mam nadzieje, że zgodzi się ze mną wrócić do domu- czułam jak moje serce zaczyna bić dużo szybciej. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam mu w oczy
- a nie ma pan jeszcze jednej lekcji?- uśmiechnął się zadziornie
- los jest dla mnie łaskawy i okazało się, że nie mam, to jak mogę potowarzyszyć ci w drodze do domu?
- no skoro nalegasz- udałam obojętność, a on lekko posmutniał
- nie chcesz to nie- odwrócił się i chciał iść, ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie. Chyba się tego nie spodziewał, bo stracił równowagę i wpadł na mnie, przypierając swoim ciałem do szafki
- lecisz na mnie- zaśmiałam się,
- pociągasz mnie- oboje zaczęliśmy się śmiać. Jego twarz zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do mojej, a jego oddech delikatnie muskał moją skórę. Uśmiechnął się łobuzersko i dodał- to jak idziemy
- idziemy- powiedziałam radośnie, zarzucając torbę na ramię i zamykając szafkę ruszyłam do wyjścia. Chciałam iść w stronę mojego domu, jednak Daniel pociągnął mnie za rękę w stronę parkingu- mieliśmy iść- powiedziałam spoglądając na niego
- no idziemy przecież do auta- powiedział rozbawiony, a ja uderzyłam go lekko w ramie
- wiesz, że nie o to mi chodziło
- za często mnie bijesz- skrzywił się, a ja lekko się zaśmiałam
- postanowiłem, że zabiorę cię na lody- uśmiechnął się łobuzersko i otworzył drzwi swojego srebrnego audi a6, zapraszając mnie tym samym do środka. Wiedziałam, że chłopak ma bogatych rodziców, ale i tak uważałam, że takie prezenty to lekka przesada. Niby tylko raz w życiu ma się osiemnastkę, bo to właśnie wtedy Daniel dostał samochód, ale przecież takie prezenty są naprawdę drogie. Już po chwili chłopak siedział za kierownicą i odpalał samochód- o czym tak myślisz?- zapytał spoglądając na mnie uważnie
- o niczym- uśmiechnęłam się do niego- jedziemy?
- zabiorę cię do najlepszej lodziarni w mieście, jak raz spróbujesz, to już zawsze będziesz chciała tam ze mną jeździć- zaśmiałam się tylko lekko
- zobaczymy czy maja tam aż takie dobre lody
- nawet nie waż się w to wątpić- powiedział poważnie, a ja widząc jego minę nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Kiedy dojechaliśmy do lodziarni, Daniel poszedł i zamówił nam po, jak to stwierdził, najlepszym deserze jaki widział świat. Świetnie się bawiliśmy, siedząc i jedząc lody. Nie chętnie przyznałam mu, że tak dobrych lodów jeszcze nie jadłam.
- Daniel pamiętasz, że miałeś mi o czymś powiedzieć?- powiedziałam niepewnie, przyglądając się jego minie. Spoważniał i spojrzał na mnie wymownie
- naprawdę, chcesz psuć tak piękne chwile rozmową o tym pajacu?- skarciłam go wzrokiem, a on tylko wzruszył ramionami- nie moja wina, że to pajac
- oj obiecałeś
- no i dotrzymam słowa, ale może kiedy indziej?- spojrzał błagalnie, ale ja tylko pokręciłam przecząco głową
- to jest dla mnie ważne, no proszę cię
- ech a ja cię proszę, żebyś nie kazała mi mówić o tym w moim ulubionym miejscu. To miejsce kojarzy mi się jedynie z miłymi wspomnieniami i chciałbym, żeby tak zostało
- och no to możemy iść gdzie indziej
- ale ja wolę posiedzieć z tobą tutaj- widząc moją niezadowoloną minę uśmiechnął się lekko i złapał mnie za dłoń, którą trzymałam na stoliku- umówmy się, że porozmawiamy o tym w sobotę, dobrze?
- obiecujesz?
- obiecuje- uśmiechnął się szeroko a ja odwzajemniłam ten gest.

niedziela, 16 czerwca 2013

rozdział szósty

- wiesz- zaczął chłopak- trochę głupio wyszło z tym, że jesteśmy razem i pewnie pomyślałaś o mnie, że idę na łatwiznę- pokiwałam tylko przecząco głową, nie miałam nawet odwagi nic powiedzieć- ale zachowałem się tak, bo nie chciałbym, żeby on cię skrzywdził. Znam go trochę i wiem jak bawi się dziewczynami, a teraz ty jesteś jego głównym celem. A ty nie zasługujesz, na to, aby cię skrzywdził
- ech, nie musisz mi się tłumaczyć- powiedziałam cicho, spuszczając trochę głowę
- właśnie, że muszę- zdenerwował się lekko ale już po chwili znowu zaczął mówić spokojnie- znam go trochę i wiem, że będzie robił wszystko, abyś o mnie myślała źle a on wychodził przy tym na idealnego chłopaka- przez moją głowę przebiegły myśli, że Daniel ma rację, w końcu coraz częściej tak myślałam, nie mogłam uwierzyć, że dałam się tak zmanipulować Krystianowi
- możesz mi powiedzieć, dlaczego wy go tak nienawidzicie?- zapytałam z lekką obawą po czym cicho dodałam, jakbym miała nadzieje, że mnie nie usłyszy- dla mnie jest całkiem miły- spostrzegłam jak dłonie chłopaka mocniej zaciskają się na kierownicy, a jego powieki lekko się przymykają, usta zacisnął mocniej, jakby nie chciał powiedzieć czegoś głupiego.
- spotkałaś się z nim?- wysyczał przez zęby, a jego głos lekko drżał, szybko pokiwałam przecząco głową
- nie nie- chłopakowi jakby ulżyło, a na jego twarzy znowu pojawił się delikatny uśmiech
- i proszę cię nie rób tego- troskliwość w jego głosie zaniepokoiła mnie
- możesz mi to wszystko wytłumaczyć?
- to długa historia
- mamy czas- powiedziałam chyba za szybko, bo chłopak spojrzał na mnie i powstrzymywał się od śmiechu
- księżniczko już po 19-stej, twoja mama zaraz będzie w domu, jesteś pewna, że mamy czas?
- eghh no ale obiecaj mi, że w wolnej chwili mi to opowiesz
- czyli mam się szykować na drugą randkę?- uśmiechnął się zadziornie, a ja dopiero teraz zauważyłam, że stoimy już pod moim domem
- po prostu przyjacielskie spotkanie- uśmiechnęłam się delikatnie, on tylko pokiwał lekko głową z politowanie
- nazywaj to jak chcesz- jego uśmiech, spowodował, że poczułam dziwne ciepło jakby w żołądku, chłopak wysiadł z auta i podszedł do moich drzwi otwierając mi je
- dziękuje za miły wypad do kina- powiedziałam, wysiadając z auta
- to ja dziękuje- nachylił się i pocałował mnie delikatnie w policzek- co do tej drugiej randki, dogadamy się w szkole- nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo jego sylwetka szybko zniknęła w samochodzie i równie szybko odjechała.
Uśmiech przez cały czas nie znikał mi z twarzy. Kiedy weszłam do domu, zdjęłam buty i szybko pobiegłam na górę, postanowiłam wziąć szybki prysznic. W łazience zeszło mi dłużej niż myślałam. Cały czas przed oczyma miałam ten cudowny uśmiech Daniela, jego słowa i czułam jego silną rękę, którą mnie obejmował. Nawet chłodne strumienie wody, oblewające moje rozgrzane ciało nie potrafiły wybić mi go z głowy. Kiedy wyszłam z łazienki było już po dwudziestej. Cały czas durnowato uśmiechałam się do siebie. Powoli poszłam na dół i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę i kanapki i usiadłam do stołu. Widziałam świecącą się lampkę w salonie, która dawała mi do zrozumienia, że mama jest już w domu. Kiedy kończyłam jeść kolację, kobieta weszła do pomieszczenia
- a ty co masz taki dobry humor?- spojrzała na mnie badawczo
- okazało się, że jutro nie mam historii i będę godzinę wcześniej w domu- w sumie powiedziałam częściowo prawdę. Nie mam jutro historii bo facet się rozchorował. Ale oczywistym jest, że to nie był powód mojego uśmiechu
- wiesz, że nie ładnie jest się cieszyć z cudzego nieszczęścia?- powiedziała surowo, a ja lekko się skrzywiłam. To kolejna z jej pogadanek. Najlepiej jakbym zawsze chodziła smutno bo może właśnie komuś dzieje się krzywda. Rozumiem, że powinnam innym okazywać empatię, ale czy to oznacza, że nie mogę już się cieszyć?
- tak wiem- powiedziałam szybko i wstałam od stołu- idę do siebie, dobranoc- rzuciłam szybko i udałam się na górę do swojego pokoju.
- ta kobieta mnie wykończy- powiedziałam do siebie, rzucając się na łóżko. Sięgnęłam po laptopa, który leżał niedaleko i włączyłam go. Zalogowałam się na fejsa i zobaczyłam dwa powiadomienia. Kliknęłam na ikonę i zobaczyłam wpis Dagi
" Z moimi skarbami w kinie było bosko, dziękuje kochani" dalej oznaczyła nas wszystkich. Uśmiechnęłam się do siebie i szybko polubiłam ten wpis. Czytając komentarze miałam niezły ubaw, Daga z Miłoszem jak zwykle nieźle się kłócili nawet tu, oczywiście na żarty. Szybko skomentowałam, że świetnie się bawiłam i czekam na więcej takich wypadów. Wstałam z łóżka i postanowiłam się spakować na jutro. W szkole zapowiadał się luz. Lekcje były lajtowe i nie musiałam się do niczego uczyć. Wróciłam na łóżko i zobaczyłam komentarz Daniela " spokojnie Pola, ze mną to powtórzysz i pewnie będzie nawet milej niż z tymi oszołomami". Poczułam jak do moich policzków napływa krew i lekko się czerwienie. Czytając oburzone odpowiedzi naszych "oszołomów" śmiałam się, jak chyba jeszcze nigdy. Nagle usłyszałam dźwięk wiadomości i widząc jej nadawce, uśmiech zniknął mi z twarzy
- czemu mi uciekłaś? ;c
- bo nie miałam ochoty z tobą gadać- odpisałam szybko, przypominając sobie całą sytuację przy szafkach, co ten chłopak sobie myślał
- przecież nie zrobiłem nic złego, to były zwykłe wygłupy
- no patrz, mnie jakoś one nie śmieszyły
- nie denerwuj się już tak na mnie
- to daj mi w końcu spokój
- nie mogę
- bo?
- och kiedyś zrozumiesz
- kiedyś może być za późno
- nie będzie, nie martw się, mamy czas, już ci mówiłem- no pięknie, on nigdy nie da mi spokoju, pomyślałam sobie i lekko załamana uderzyłam twarzą w poduszkę- teraz już sobie idę także śpij słodko piękna, zobaczymy się jutro w szkole- wylogowałam się z portalu i wyłączyłam komputer, zła na niego, że zepsuł mi tak dobry humor. Wciąż nie rozumiała, co miał na myśli mówiąc o tym, że mamy czas. Odłożyłam laptopa na stolik nocny i przykryłam się kołdrą. Spojrzałam jeszcze na telefon i zobaczyłam jedną nową wiadomość, uśmiechnęłam się delikatnie do ekranu i kliknęłam wyświetl. " Mam nadzieje, że bawiłaś się tak dobrze jak ja w kinie i jeszcze kiedyś będziemy mieli szansę to powtórzyć , śpij słodko " Daniel sprawił, że uśmiech znowu pojawił się na mojej twarzy. Przyłożyłam głowę do poduszki i jak dziecko zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się z uśmiechem na ustach. Myśl, że dzisiaj znowu trzeba iść do szkoły chyba nawet mnie cieszyła, oczywistym jest dlaczego. Jeny sama siebie nie poznawałam, czyżbym zachowywała się jak gówniara, która pierwszy raz się zakochała? W sumie tego nawet zakochaniem nie można było nazwać. Poranna toaleta zajęła mi niespełna dziesięć minut, już po chwili wciągałam na siebie czarne leginsy i granatowy szerszy sweterek z sercem. Do tego nałożyłam trampki, a moje naturalnie proste włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam do kuchni. Dzisiaj miałam ochotę na lekkie śniadanie, więc zjadłam tylko jabłko, niecierpliwie czekając na przyjaciółkę. Gdy zadzwonił dzwonek cała uradowana otworzyłam drzwi, wpuszczając Dagę do środka
- hej- pocałowała mnie delikatnie w policzek
- cześć- uścisnęłam ją, promiennie się uśmiechając
- czyżby coś wczoraj się działo, jak zostaliście sami?- pytała podejrzliwie, śmiejąc się przy tym cicho
- daj spokój głupku- walnęłam ją w ramię- nic się nie działo, rozmawialiśmy tylko
- to musieliście naprawdę mieć ciekawy temat, że dzisiaj jesteś taka zadowolona- przewróciłam tylko oczami i pobiegłam po torbę na górę. Po chwili już szłyśmy do szkoły. Nie potrafiłam nawet udawać, że nie jestem szczęśliwa. Daga tylko co chwilę się na mnie patrzyła i miała ze mnie naprawdę niezły ubaw. Kiedy weszłyśmy do szkoły, nigdzie nie widziałam chłopaków. Nie okazywałam jednak zdenerwowania, chociaż w środku marzyłam tylko o tym, aby zobaczyć Daniela. Jednak zamiast niego, przy szafkach zobaczyłam uśmiechniętego Krystiana, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Uśmiechał się do niej zalotnie, a gdy mnie zobaczył objął ją mocniej w pasie. Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem rozbawiona całą tą scenką. Chociaż w środku miałam wrażenie, jakby coś mnie zabolało.

piątek, 14 czerwca 2013

rozdział piąty

Gdy zadzwonił dzwonek chciałam szybko wyjść z klasy, niestety zatrzymała mnie Daga w drzwiach
- gdzie tak pędzisz?- zapytała rozbawiona, trochę się zmieszałam i zastanawiałam się co powiedzieć
- a jakoś tak szybko wyszłam- wymusiłam uśmiech
- dobra, jakoś dziwnie się dzisiaj zachowujesz, ale mniejsza o to, chodź idziemy do chłopaków- nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo już ciągnęła mnie na dwór. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że dzisiaj jeszcze nie widziałam się z Danielem. Zresztą od wczorajszej przerwy przed w-f się nie odzywał. Dla mnie to było chyba nawet na rękę. Nie miałam ochoty nic udawać. Żałowałam, że wczoraj tak się zachowałam. Chyba jestem za dobra dla ludzi i nigdy nie myślę o tym jak dla mnie to się skończy. Tak to moja słabość, ale nie potrafiłam nic z tym zrobić. Powoli szłyśmy na dwór, już widziałam chłopaków, którzy uśmiechali się do nas. Niestety spojrzałam w lewo i dostrzegłam wpatrzone we mnie spojrzenie Krystiana. Uśmiechał się cwaniacko, a mnie aż przeszedł dreszcz. Przed oczami miałam całą sytuację z bufetu. Chciałam się nie uśmiechać, ale kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Szybko skarciłam się w głowie za te myśli i ani się spostrzegłam a już siedziałam obok Daniela. Dyskretnie spojrzałam na chłopaka stojącego pod szkołą, opierającego się plecami o mury budynku. Jego włosy idealnie ułożone dodawały mu uroku, na jego twarzy na chwilę zagościł grymas, ale zaraz znowu cwaniacko się uśmiechał, mówiąc coś do swojego kolegi. Miałam tylko nadzieje, że nie wymyśli nic głupiego, nie chciałam mieć kłopotów i niepotrzebnie sprzeczać się przez niego ze znajomymi.
- no to co ty na to?- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Daniela, nie miałam pojęcia o co się pytał, dlatego trochę się skrzywiła
- o co pytałeś?
- ech, chciałem wiedzieć, czy idziesz z nami dzisiaj do kina- spojrzałam na Dagę, ale ona wgl nie zwracała na nas uwagi. Wraz z Miłoszem byli tak zajęci sobą, że chyba zapomnieli o nas.
- wiesz, chyba nie dam rady dzisiaj iść- słysząc to chłopak, jakby posmutniał, lekko się skrzywił i spojrzał na mnie niepewnie
- masz już plany?- w jego głosie wyczułam jakby strach, niepewność
- muszę się pouczyć na jutro- skłamałam szybko i równie szybko tego pożałowałam, przecież Daga chodzi ze mną do klasy. To tylko kwestia czasu, kiedy Daniel dowie się, że wcale nie muszę się na jutro uczyć
- tak, tak- powiedział z cwaniackim uśmiechem i przysunął się bliżej- wiem, że jesteś pilną uczennicą, ale dzisiaj chyba możesz sobie trochę odpuścić co?- spojrzał mi w oczy i lekko trącił mnie ramieniem- no nie daj się prosić
- no ale- nie dał mi dokończyć, bo objął mnie ramieniem i szepnął do uch
- w sumie jestem twoich chłopakiem od wczoraj, a jeszcze nigdzie razem nie byliśmy, trzeba to zmienić- zaśmiała się tylko, myśląc, że żartuje, ale powaga w jego głosie i ten delikatny uśmiech, uświadomiły mi, że on naprawdę chce iść ze mną do kina
-no dobra pójdę do tego kina- westchnęłam ciężko, a on tylko się zaśmiał
- zobaczysz, że nie pożałujesz- uśmiechnął się słodko i pocałował mnie delikatnie w czoło, cały czas obejmując mnie ramieniem. Było to nawet miłe. Resztę przerwy przegadaliśmy, dogadując się konkretnie co do godziny i kłócąc co do tego, na jaki film pójdziemy. Ostatecznie musiałyśmy zgodzić się na propozycje chłopaków. Dla mnie to nie było najlepsze wyjście, bo nigdy nie lubiłam horrorów. Reszta lekcji minęła mi całkiem spokojnie. Po ostatniej lekcji, skierowałam się do szafki, żeby zostawić w niej niepotrzebne mi książki. Myślałam co ubiorę do kina, i jakoś nic nie przychodziło mi do głowy. Gdy dotarłam już do mojej szafki zamarłam. Stał przy niej Krystian, opierał się plecami o moją szafkę, a na jego twarzy malowało się zamyślenie
- mógłbyś się odsunąć ?- powiedziałam cicho, zawsze przy nim jakoś robiłam się strasznie płochliwa. Moje słowa wyrwały go z zamyślenia, bo odrazu cwaniacko się uśmiechnął i spojrzał na mnie
- co mówiłaś?-powiedział z cwaniackim uśmiechem, czułam jego wzrok na sobie. Dobrze wiedział co mówiłam, jednak lubił najwyraźniej droczyć się z innymi
- odsuń się- powiedziałam trochę głośniej, dalej jednak skrępowana
- oj no ale tak brzydko do mnie mówisz, gdzie jakieś proszę,
- proszę odsuń się- powiedziałam patrząc na niego
- no lepiej, ale co ja będę z tego miał co?- delikatnie pochylił się w moją stronę, spojrzał mi w oczy i ręką odgarnął mi kosmyk włosów za ucho. Spojrzałam niepewnie na niego, a jego dotyk spowodował, że lekko zadrżałam.
- a czego chcesz?- spytałam niepewnie i sama zdziwiłam się, że mój głos lekko drży
- może jakiegoś buziaka- przybliżył się jeszcze trochę, dzieliły nas jedynie centymetry- co ty na to?- przypomniałam sobie co mówił mi wczoraj o ocenianiu ludzi po pozorach. Jednak był dokładnie taki jak myślałam, nabrałam trochę odwagi i spojrzałam mu w oczy
- w twoim wypadku jednak to co mówią ludzie, wcale nie mija się z prawda- wycedziłam przez zęby i szybko wyszłam ze szkoły, zostawiając go tam samego. Czułam jego wzrok na sobie jednak nie miałam na tyle odwagi, żeby dokończyć z nim tej jakże dziwnej rozmowy. Pewnie nie zrozumiał o co mi chodziło, ale może to zmusi go do jakiegoś myślenia. Dopiero, gdy znalazłam się w domu zdołałam się uspokoić. Ten chłopak, zdecydowanie źle na mnie działał. Za dużo sobie myślał, nie to ja na za dużo mu pozwalałam. Nie chciałam już dłużej o tym myśleć, więc włączyłam TV i zaczęłam oglądać jakieś seriale. Tak się w to wszystko wczułam, że całkiem zapomniałam o naszym dzisiejszym wypadzie do kina, dopiero dzwonek do drzwi mi to przypomniał. Przestraszyłam się, myśląc, że to Daniel, na szczęście za drzwiami stała moja przyjaciółka
-no tak jak sądziłam, jeszcze nie gotowa- rzuciła tylko na przywitanie i pognała na górę, a ja zaraz za nią
- ta, ciebie też miło znowu widzieć- rzuciłam do niej, kiedy znalazłyśmy się w moim pokoju
- kochanie za pół godziny chłopaki wpadają po nas, a ty nawet się nie przebrałaś
- oj straciłam poczucie czasu- skrzywiłam się lekko. Daga rzuciła na moje łóżko torbę, którą dopiero teraz zauważyłam. Wyciągnęła z niej kremową sukienkę, z koronkowymi rękawami i do tego kremowe balerinki. Dała mi to i pogoniła do łazienki. Szybko przebrałam się w sukienkę i dopiero teraz spostrzegłam, że sięga mi do połowy uda, skrzywiłam się na samą myśl, że mam tak wyjść z domu. Niepewnie wróciłam do pokoju
- nie mogę tak iść- rzuciłam do niej
- no pewnie, że nie, jeszcze makijaż i fryzura, siadaj tu szybko- pokazała na krzesło przed lustrem a w ręku już trzymała szczotkę.
- nie o to chodzi, ta sukienka jest za krótka
- nie denerwuj mnie, mała wyglądasz ślicznie wiesz? I musisz pokazywać swoje nogi bo są idealne- usiadłam przed lustrem, dalej nie byłam przekonana co do tego pomysłu, ale nie chciałam jej już denerwować. Po niespełna dwudziestu minutach byłam już gotowa, delikatny makijaż i piękne loki, wyglądały ślicznie i idealnie komponowały się z kremową sukienką. Dopiero teraz dostrzegłam, że Daga też ma loki i trochę ostrzejszy makijaż, a na sobie ma czarna obcisłą spódniczkę i do tego luźniejszą białą bluzkę, wyglądała prześlicznie
- kocham cię wiesz?- powiedział przytulają się do niej, przez chwilę stała zdezorientowana, jednak po chwili też mnie przytuliła i uśmiechnęła się czule
- ja ciebie też, ale koniec czułości, idziemy na dół, bo pora wychodzić- zaśmiała się i razem poszłyśmy na dół. Gdy schodziłyśmy, usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, podeszłam i otworzyłam je
- hej- powiedział Daniel i delikatnie pocałował mój policzek
- gotowe?- usłyszałam głos Miłosza
- tak kochanie- słodko odparła Daga i łapiąc się jego dłoni poszła za nim do auta, z tego co spostrzegłam było to chyba auto Daniela, uświadomiłam to sobie, gdy oboje usiedli z tyłu
- to co idziemy- Daniel oparł się o futrynę i uśmiechnął słodko
- tak idziemy- odwzajemniłam uśmiech i powoli udaliśmy się w stronę auta
- ślicznie wyglądasz- powiedział chłopak, nie odrywał ode mnie oczu, dziwnie się czułam, kiedy mi się tak przyglądał
- dziękuje- czułam, że delikatnie się rumienie, na szczęście byliśmy już przy aucie, a Daniel otworzył mi drzwi
- zapraszam do środki- ukłonił się nisko, śmiejąc się przy tym, też zaczęłam się śmiał i szybko wsiadłam do środka, chłopak zaraz usiadł na miejscu kierowcy i ruszył w stronę kina. Droga zajęła nam dziesięć minut. W aucie cały czas ktoś opowiadał jakiś kawał, dlatego atmosfera była naprawdę przyjemna. Gdy znaleźliśmy się na miejscu i weszliśmy do budynku, Daniel z Miłoszem poszli kupić bilety, a my z Dagą czekałyśmy i czytałyśmy jakieś ulotki
- ale się na ciebie patrzy- zaśmiała się Daga, a ja lekko speszona, spojrzałam na nią niepewnie
- ale o kogo ci chodzi?- dziewczyna spojrzała na mnie jak na debilkę
- no jak to o kogo, o Daniela głupolu
- normalnie się patrzy
- jasne, nie widzisz tego, że cały czas ci się przygląda i głupkowato się uśmiecha? Nawet jak prowadził, to nie odrywał od ciebie wzroku
-przesadzasz kochana- powiedziałam i spojrzałam w kierunku chłopaków, akurat kupowali bilety. Dopiero teraz przyjrzałam się dokładniej Danielowi. Miał na sobie ciemne rurki, ale luźniejsze w kroku, do tego koszule w kratę z podwiniętymi rękawami i do tego białe nike. Swoje jasne włosy postawił na żel. Uśmiechnęłam się do siebie lekko
- mów co chcesz wiem swoje- Daga uśmiechnęła się do mnie lekko, wiedziała co ma na myśli, jednak nie dopuszczałam nawet do siebie takiej myśli. Po chwili weszliśmy na salę i zajęliśmy swoje miejsca. Ja siedziałam między Dagą i Danielem, mogłam się tego spodziewać. Po krótkiej chwili pojawiły się na ekranie reklamy, dające znać, że już wkrótce rozpocznie się film. Usiadłam wygodnie, a w sali zapanowała ciemność. Rozpoczął się film, z czasem coraz bardziej mnie przerażał
- ej nie bój się- usłyszałam szept Daniela, aż podskoczyłam, gdy jego ciepły oddech musnął moje ucho
- nie strasz mnie- odpowiedziałam szeptem, przybliżając się do niego, a jego ręka, momentalnie znalazła się za moimi plecami, delikatnie mnie przytulając. Położyłam głowę na jego ramieniu i odrazu poczułam się jakoś pewniej. Wiele razy podczas filmu mocniej mnie przytulał, gdy czuł, że lekko drżę. Kiedy film się skończył i zaczęli zapalać światła, odsunęłam się od Daniela, żeby Daga niczego nie zauważyła. Wydawało mi się, że Daniel lekko się skrzywił, ale kiedy na niego spojrzałam i lekko się uśmiechnęłam, momentalnie to odwzajemnił.
- ten nasz film byłby lepszy- powiedziała Daga, a ja spojrzałam na nią i zaśmiałam się kiwając potwierdzająco głową
- mi tam się podobał- z cwaniackim uśmiechem powiedział Miłosz, przytulając mocniej dziewczynę, już po chwili nie zwracali na nas uwagi, kłócąc się o film.
- jak dzieci- powiedziałam z politowaniem
- dobra dzieci zbieramy się- zarządził Daniel, na co oburzona uderzyłam bo w bark, a co lekko się skrzywił i dodał- no dobra dzieci i przepiękna, słodka i jakże urocza kobieta, która słabo bije
- nie chciałam ci krzywdy zrobić- prychnęłam, na co on tylko zaczął się śmiać. Kiedy wyszliśmy z kina udaliśmy się odrazu do samochodu. Po drodze wymienialiśmy się opiniami co do filmu, kiedy dojechaliśmy do domu Miłosza, chłopak wraz z dziewczyną wysiedli i zostałam sama z Danielem.

czwartek, 13 czerwca 2013

rozdział czwarty

- Hej miśku:* jutro też wpadniesz wcześniej? Przygotuję ci specjalny strój, będziesz wyglądała jeszcze piękniej niż dzisiaj. W sumie to niemożliwe ale ja się postaram- czytałam i uśmiechałam się do siebie
- wiesz chyba nie będzie takiej potrzeby- napisałam szybko
- no nie mów, że się rozmyśliłam i wracasz do starego stylu? ;/
- nie kochanie źle mnie zrozumiałaś xd dzisiaj poszłam na małe zakupy- zaśmiałam się do siebie ze słowa małe- i kupiłam kilka rzeczy także nie będę musiała już brać twoich
- byłaś na zakupach beze mnie? powinnam się obrazić ale bardziej boje się ich efektów- zaśmiałam się w tej chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi
- dobra jutro pogadamy bo mama wróciła lecę papa :*- pożegnałam się i szybko wyłączyłam komputer, zbiegłam na dół i przywitałam się z mamą.
- jak minął ci dzień?- zapytałam z uśmiechem na ustach
- jak zwykle dużo pracy, mało odpoczynku- powiedziała a jej usta nawet nie drgnęły, żeby pokazać jakąkolwiek oznakę, że się cieszy- a jak w szkole?- z zamyśleń wyrwał mnie jej głos
- a nawet dobrze, w sumie nic ciekawego dzisiaj nie robiliśmy
- no w takim razie ja zaraz zrobię kolację
- wiesz ja już jadłam i nie jestem głodna- uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę, czułam na sobie jej badawczy wzrok, chyba zastanawiała się czemu mam taki dobry humor, ale jakoś mnie to nie interesowało, nie chciała się nią teraz przejmować. Poszłam do łazienki i wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Po ponad godzinie wróciłam do pokoju i wysuszyłam włosy. Było już przed 22 kiedy weszłam ponownie na fejsa. Położyłam się do łóżka z laptopem i zaczęłam przeglądać różne inne ciekawe stronki. W pewnym momencie zauważyłam powiadomienie, zaciekawiona kliknęłam na ikonkę i ukazało mi się powiadomienie " Krystian Murawski zaczepił cię" uśmiechnęłam się do siebie po czym przypomniałam sobie zdjęcie, które niedawno widziałam i postanowiłam, że nie będę nic z tym robić. Jednak ciekawość kazała mi sprawdzić, to zdjęcie i zobaczyć czy on cokolwiek pod nim napisał. Przewijając komentarze typu " o wy znowu razem? szczęścia" znalazłam jego komentarz " nie bądź żałosna, to że wstawisz takie zdjęcie nie sprawi, że będziemy razem to koniec więc daj sobie spokój, szukaj innego naiwnego" . W tym momencie poczułam dziwne uczucie jakby ulgę? No ale niby czemu, przecież to jego sprawa z kim jest. Zdecydowanie za dużo o nim myślę. Wyłączyłam komputer i aby oderwać się od tych myśli zaczęłam czytać książkę. Fabuła szybko mnie wciągnęła, nawet nie wiem kiedy zrobiło się naprawdę późno. Odłożyłam książkę i położyłam się spać.
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się leniwie i najchętniej dalej poszłabym spać. Jednak spojrzałam na zegarek, który wskazywał 6:30. Zwlekłam się z łóżka i udałam do łazienki. Po zrobieniu porannej toalety, wróciłam do pokoju i wyjęłam z szafy ciemne rurki, do tego białą bokserkę, bejsbolówkę i ubrałam to na siebie. Na nogi nałożyłam białe nike i zeszłam na dół. Szybko zorientowałam się, że jak zawsze mamy już nie ma w domu. Czasami zastanawiałam się, co ta kobieta robi tyle czasu w pracy. Jednak teraz nie miałam głowy do tego, wyciągnęłam miskę i nasypałam do niej płatki, które zalałam mlekiem. Czując burczenie w brzuchu, usiadłam do stołu i zaczęłam konsumować posiłek. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, wstałam i poszłam zastanawiając się kto to może być
- no hej- usłyszałam przyjazny głos Dagi- sama jesteś?- spojrzała mi przez ramię i rozglądała się niepewnie, zaśmiałam się lekko
- wchodź nie ma jej- na jej twarzy znowu zagościł uśmiech i weszła do domu, rozglądając się przez chwilę
- jeny, tutaj zawsze jest tak czysto, aż mnie to przeraża- po chwili zaśmiała się i spojrzała na mnie- no widzę zakupy udane
- no i to jak udane
- a co jeszcze ciekawego kupiłaś?
- w szafie wszystko jest- powiedziałam siadając i dalej jedząc śniadanie, dziewczyna szybko wbiegła po schodach na górę. Zawsze czuła się tu jak u siebie, a mi to odpowiadało. Była dla mnie jak siostra i miała czuć się tu jak w domu. Po chwili poszłam do niej na górę i zobaczyłam jak przebiera w szafie z niedowierzaniem
- co jest?- rzuciłam szybko i zaczęłam się czesać
- dziewczyno ty mnie zaskakujesz, myślałam, że będę musiała strasznie długo namawiać cię do założenia wgl takich rzeczy, a ty sama je kupiłaś
- taki impuls- powiedziałam wpinając wsuwki w koczka
- aż nie chce się wierzyć, że nigdy nie byłaś na zakupach takich, ani na imprezie- podeszła do mnie i pomogła mi dokończyć czesanie
- no kto wie, kim byłam wcześniej- zaśmiałam się, a Daga zrobiła mi jeszcze delikatny makijaż
Kiedy wyszłyśmy na dwór było słonecznie, a na twarzy czułam delikatne powiewy wiosennego wiatru. W powietrzu wyczuwałam pylące drzewa. Aż chciało się żyć w tak piękną pogodę. Szłyśmy powoli do szkoły, wygłupiając się jak zwykle. Wchodząc do szkoły, znowu czułam te dziwne spojrzenia, dzisiaj było ich zdecydowanie mniej, a może to ja się lekko przyzwyczaiłam? Usiadłyśmy pod oknem na parapecie, a ja oparłam plecy o szybę
- jeny ja chcę wakacje- jęknęłam zrezygnowana, Daga tylko zaśmiała się
- nie wierze, że słyszę to od ciebie- spojrzałam pytająco- no wiesz myślałam, że lubisz szkołę mój kujonku
- spadaj- zaśmiałam się i pchnęłam ją lekko, ona tylko głośniej się zaśmiała
- oj zadziwiasz mnie zadziwiasz- w tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje, miałyśmy języki w różnych grupach, dlatego pożegnałam się z nią i ruszyłam korytarzem przed siebie. Przechodząc koło jednej z trzecich klas dostrzegłam Krystiana. Przyglądał mi się a jego wzrok wędrował od moich nóg aż po czubek głowy. Uśmiechał się zamyślony, aż natrafił na mój wzrok. Uśmiechnął się słodko, czego ja nie odwzajemniłam, przyspieszyłam tylko lekko i stanęłam pod klasą. Angielski strasznie mi się dłużył. Zresztą jak dwie kolejne lekcje. Na długiej przerwie poszłam do bufetu i kupiłam sobie jabłko.  Usiadłam przy jednym ze stolików nie mając ochoty wychodzić na dwór i spędzać tej przerwy z całą paczką.
- widzę, że na mnie czekasz- powiedział ze swoim śnieżnobiałym uśmiechem Krystian, który właśnie się do mnie przysiadł
- tak czekam właśnie na ciebie- powiedziałam ironicznie i uśmiechnęłam się sztucznie
- oh widzę, że dalej się do mnie nie przekonałaś- zaśmiał się lekko, a pewność siebie nie opuszczała go nawet na krok- spoko mamy czas- wyszczerzył się, a ja go tylko zmierzyłam wzrokiem- no to co powiesz mi co ci powiedzieli na mój temat
- ale kto?- zapytałam trochę zbita z tropu, ciągle myślałam o jego wcześniejszych słowach
- no twoi znajomi- zaśmiał się, widocznie domyślał się co miałam w głowie
- a myślisz, że nie mamy ciekawszych tematów niż ty?- starałam się mówić przekonywująco, ale chyba mi to do końca nie wyszło
- uważam, że jestem idealnym tematem do rozmów- wyszczerzył się i po chwili puścił mi oczko, ja tylko pokiwałam z niedowierzaniem głową i oparłam się bardziej o oparcie krzesła
- skromny i uroczy nie ma co- zaśmiałam się ironicznie
- no ba, cały ja- skwitował tylko, spojrzałam na niego z politowaniem a on delikatnie przybliżył się do mnie- a co może ci się nie podobam?- poczułam, że serce bije mi mocniej, ale uratował mnie dzwonek, który właśnie zadzwonił. Chciałam wstać, ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów, czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, a moje serce momentalnie zabiło mocniej. Uśmiechał się słodko, a ja nie panowałam już nad swoim oddechem. Przymknęłam delikatnie oczy i w tej chwili usłyszałam jego cichy szept- widzisz pragniesz mnie, ale spokojnie poczekam na ciebie- momentalnie otworzyłam oczy ze zdziwieniem, przez chwilę wpatrywał się we mnie z rozbawioną miną. A później bez słowa wyszedł z bufetu. Rozejrzałam się, ale na szczęście pomieszczenie było już puste, szybko pobiegłam na matematykę. Kiedy weszłam do klasy, przeprosiłam za spóźnienie, a nauczyciel tylko zmierzył mnie wzrokiem i kazał usiąść. Szybko odszukałam Dagę wzrokiem i zajęłam miejsce obok niej
- co jest?- zapytała najwyraźniej zdziwiona moim spóźnieniem
- nic, nie usłyszałam dzwonka- powiedziałam cicho, mając nadzieje, że zakończymy już ten temat. Dziewczyna przez chwilę przyglądała mi się a jej mina wskazywała ewidentnie na to, że nie wierzy w moje słowa. Nic jednak nie mówiła i zajęła się lekcją. Ja niestety nie mogłam się na niczym skupić, cały czas miałam w głowie jego słowa i czułam ciepły oddech, który tak delikatnie łaskotał moją twarz.