poniedziałek, 29 lipca 2013

rozdział dwudziesty pierwszy

Wstałam więc z łóżka i ubrałam spodenki i koszulkę, włosy rozczesałam bo nic innego nie potrafiłam z nimi zrobić. W kuchni zrobiłam sobie śniadanie i herbatę. Kiedy zjadłam usiadłam przed tv i zaczęłam oglądać seriale. Tak minęło mi całe popołudnie, dopiero około piętnastej od telewizora oderwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam je otworzyć. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam za nimi Dagę
- hej nie było cię dziś w szkole, więc trochę się zmartwiłam- powiedziała delikatnie się uśmiechając. Jej wizyta bardzo mnie zaskoczyła
- hej- uśmiechnęłam się do niej i gestem ręki zaprosiłam ją do środka, gdy już się tam znalazła zamknęłam drzwi- tak jakoś wyszło
- co ci się w rękę stało?- dziewczyna zaskoczona złapała mnie za gips
- rowerzysta mnie potrącił- powiedziałam szybko, nie chcąc by znała prawdę
- rowerzysta?- zdziwiła się- Pola...
- oj Daga daj spokój
- powiesz mi?
- no dobrze- usiadłyśmy w salonie i zaczęłam jej mówić jak skręciłam nadgarstek
- ale co to za dziewczyna?
- nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć, widuje ją w szkole, taka blondynka z klasy Miłosza. Zawsze jak chodzi to zadziera tak głowę i na wszystkich patrzy z góry
- chodzi ci o Zuzke?
- nie wiem jak się nazywa
- to musi być ona, była przecież z Krystianem do niedawna znaczy dość dawno zerwali ale z tego co wiem to chciałaby do niego wrócić. Ale jemu chyba się znudziła- spojrzała na mnie i przerwała- zresztą nie moja sprawa- uśmiechnęła się
- Daga przepraszam cię za wszystko- spojrzałam na nią ze skruszoną miną
- ale za co?
- no za całe to zamieszanie z Krystianem i Danielem, że byłam wobec ciebie nie fair to ty jestem moją przyjaciółką i żaden facet nie powinien tego zmienić
- i nie zmieni- powiedziała przytulając mnie- nie ważne z kim będziesz, ważne żebyś była szczęśliwa, z resztą jakoś sobie poradzimy
- kochana jesteś
- ale nie ukrywam, że było by dużo łatwiej, gdybyś była z Danielem- zaśmiała się a ja uderzyłam ją w ramie
- małpa z ciebie- wystawiłam jej język a ona się zaśmiała. Znów zachowywałyśmy się jak przyjaciółki i nawet temat Krystiana nic nie zmieniał. Daga siedziała u mnie jeszcze jakiś czas, ale była umówiona z Miłoszem, więc musiała iść. Niedługo później do domu wróciła mama. To był kolejny dzień, gdy była taka radosna. Zastanawiało mnie, co ją tak zmieniło. Po obiedzie poszłam do siebie i zaczęłam przepisywać lekcje, które przyniosła mi Daga. Zajęło mi to sporo czasu, ponieważ ręka sprawiała mi niemały problem. Moje zajęcie przerwało mi pukanie do drzwi. Już po chwili pojawiła się w nich moja mama
- Paulinko ktoś do ciebie- uśmiechnęła się kobieta i odsunęła się, żeby wpuścić kogoś do środka. Mocno się zdziwiłam, gdy do pomieszczenia wszedł Krystian. Kobieta już dłużej nie chciała nam przeszkadzać, tylko zamknęła drzwi i wyszła.
- hej- chłopak niepewnie się uśmiechał
- po co przyszedłeś?- zapytałam odwracając się do biurka. Chłopak usiadł na łóżku, wciąż czułam na sobie jego wzrok
- chciałem cię przeprosić za wczoraj, miałem po ciebie przyjechać
- już przeprosiłeś coś jeszcze?- odwróciłam się do niego mocno zdenerwowana, dopiero teraz zobaczyłam jego rozcięty łuk brwiowy, pozdzierane czoło i ręce
- co ci się stało?- chyba dopiero teraz zobaczył moją rękę. Mocno zdenerwowany podszedł i złapał za nią
- nic, raczej ciebie powinnam się zapytać co tobie się stało?
- więc dlaczego masz rękę w gipsie?- chłopak jakby nie słyszał mojego pytania
- bo ją skręciłam, a raczej bardzo mi w tym pomogła twoja dziewczyna- powiedziałam chłodno i wyminęłam chłopaka podchodząc do szafki i wyciągnęłam z niej resztę zeszytów która była mi jutro potrzebna.
- zrobiła ci to Zuzka?- chłopak mocno się zdenerwował
- chyba wiesz z kim chodzisz- dalej na niego nie patrzyłam i pakowałam się do szkoły
- tylko, że ja z nikim nie jestem, a dziewczyna, na której mi zależy strasznie się na mnie gniewa- mówiąc to stanął za mną i przytulił od tyłu całując delikatnie moją szyję. Poczułam jak przechodzą mnie dreszcze, a do policzków napływa mi krew.
- jakby ci zależało to wczoraj byś mnie nie wystawił, a przynajmniej odebrałbyś telefon- pomimo tego, jak bardzo chciałam, żeby tamta chwila trwała wieczność, musiałam pamiętać jak zachował się ostatnio. Dlatego odsunęłam się od niego, on jednak nie dawał za wygraną i dalej stał bardzo blisko mnie
- wiem, przepraszam ale nie mogłem odebrać. Powinienem oddzwonić, ale bardzo późno miałem czas i sądziłem, że śpisz. Trochę mi się sprawy pokomplikowały i nie mogłem wczoraj przyjechać
- a co ci się stało, że tak wyglądasz?- odwróciłam się do niego przodem
- a taki ci się nie podobam?- znów zaczął mówić tym swoim uwodzicielskim tonem
- Krystian pytam poważnie
- takie małe wypadki, czasem mi się zdarza
- czasem?
- oj śliczna, nie ma o czym mówić- nachylił się i dał mi buziaka w policzek
- mhmm- mruknęłam i chciałam się odwrócić, ale przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi w oczy
- nie gniewaj się już na mnie- musnął moje usta a ja zastygłam z lekko rozchylonymi wargami. Nie potrafiłam się na niego gniewać, gdy był tak blisko mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie a ona znów pokazał rządek swoich śnieżnobiałych zębów- to co wybaczysz mi
- a mam inne wyjście?- chłopak przez chwilę udawał, że nad czymś intensywnie myśli i już po chwili dodał
- nie ma żadnej innej opcji- jego ręce na mojej tali przyciągnęły mnie bliżej, teraz dzieliły nas milimetry. Jego brązowe oczy wpatrywały się w moje. Był trochę wyższy dzięki czemu teraz mogłam spokojnie wtulić się w jego klatkę piersiową i słyszeć bicie jego serca. Rytm był bardzo spokojny, rytmiczne uderzenia uspokajały mnie. Przeszkadzała mi trochę ręka w gipsie, przez co nie mogłam go na spokojnie przytulić.
Niestety nadszedł czas, kiedy chłopak musiał już iść. Odprowadziłam go do drzwi i na chwilę wyszłam z nim na zewnątrz bo mama siedziała w salonie.
- wpaść jutro po ciebie?- chłopak zapytał z troską
- lepiej niczego nie proponuj
- oj śliczna, wiem że wczoraj zawiodłem, ale jutro obiecuje że będę
- wtedy też obiecywałeś- mówiłam lekko się uśmiechając
- kochanie tym razem cię nie zawiodę- nachylił się i dał mi buziaka w czoło
- zobaczymy
- to do jutra
- pa- chłopak dał mi jeszcze słodkiego buziaka i wsiadł do samochodu. Wróciłam do domu, a on odjechał.
- kto to był?- kobieta wyszła z salonu owijając się bardziej długim swetrem
- kolega- powiedziałam, nie mogąc przestać się uśmiechać
- kolega?- kobieta podejrzliwie spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, jakby wiedziała coś więcej
- tak kolega, mamo- powiedziałam lekko oburzona i poszłam do kuchni zrobić sobie tosty
- nie bulwersuj się tak- zaśmiała się idąc za mną- koledze chyba na tobie zależy, bo nie pierwszy raz go widzę
- oj mamo daj spokój
- no dobrze dobrze- ciągle uśmiechała się śmiesznie- już nic nie mówię, tylko uważaj na siebie i mam nadzieje, że będę miała okazję go poznać- westchnęłam ciężko a on zaśmiała się i znów zniknęła w salonie. Ostatnio to ona zachowywała się jak zakochana, dobrze się dogadywałyśmy i miała dobry humor.

4 komentarze:

  1. oj...zawsze tak szybko mi mijają te rozdziały...magiczne opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne jak zawsze !!!!!
    Czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam to...!

    OdpowiedzUsuń